wtorek, 17 lipca 2012

Prolog


Rok X784
           Wszyscy wiedzą, że smoki zaginęły 7 lat temu. Wiedzą o tym i zwykli ludzie i madzy, a w szczególności ich wychowankowie, zwani Smoczymi Zabójcami. Każde przeżywa to na swój sposób. Jednym jest to obojętne, inni tęsknią za nimi szaleńczo. Ale czy aby na pewno prawda jest taka, jak się wszystkim wydaje? Że smoki zniknęły i nigdy nie powrócą? A może istnieje sposób, by znów rozbrzmiał ich dumny ryk?


           Gdzieś w górach zebrali się właśnie członkowie tajnego zgromadzenia. Żaden z członków nie pomyślałby nawet, że przez informację, która zostanie dziś ogłoszona przewrócą świat do góry nogami. I nie tylko swój świat.
           Wszyscy członkowie mieli na sobie długie, białe szaty z mankietami innego koloru. Podobnie czapy na ich głowach przeplatały się z białym i kolorem ich mankietów. Dodatkowo czapy uniemożliwiały zobaczenie większej części twarzy. Byli wśród nich ludzie z różnych krajów,różnych stanów, w różnym wieku i obojga płci. Ci z nich, którzy byli wyżej postawieni byli przepasani szarfami. Nie dotyczyło to tylko ich Przywódcy, który to miał skórzany pas, zdobiony mnóstwem klejnotów we wszystkich istniejących kolorach. Dołączył on do kręgu stworzonego ze wszystkich zgromadzonych. Po jego lewej stanęła osoba w zielonych mankietach, a po prawej w błękitnych. Oboje byli przepasani szarfami. Przywódca przemówił donośnym głosem wzmocnionym dodatkowo przez echo jaskini.
           - Przyjaciele i towarzysze. Bracia i siostry. Nadzieja powraca do tego świata. Cieszmy się, albowiem część kompasu, która jak myśleliśmy została zniszczona przebywa w tym świecie!
Zgromadzeni ludzie zaczęli donośnie dyskutować między sobą. Ich głosy niosły się echem daleko w głąb jaskini, w której przebywali. Pytania „czy to prawda?” mieszały się z krzykami „kłamstwo!” i „to niemożliwe” Nawet ci przepasani szarfami wyglądali na zaskoczonych.
           - Uciszcie się! Spokój, proszę!- wykrzykiwał błękitno-szarfy. Krzyki jednak nie pomagały. Wyciągnął on ze swojego worka garść piasku i rzucił na środek kręgu. Gdy tylko dotknął on ziemi nastąpił wybuch. Zgromadzeni ludzie szybko skończyli rozmowy.
           - Dziękuje. Proszę kontynuować mistrzu.
           - Dziękuję Azure*. A zatem jak słyszeliście. Wskazówka kompasu mająca doprowadzić nas do Smoczego Zaklinacza wciąż istnieje!
           - To kłamstwo!- krzyknęła postać z fioletowymi rękawami - Sam Green mówił, że wskazówka zaginęła wraz ze śmiercią rodziny Bustierov! Tylko członkowie TEJ rodziny mogli być właścicielami jednej z części Srebrnego Kompasu! Jedna część przypadała na osobę. Green jako jedyny przeżył atak na wioskę i to on ma podstawę. Brakującą częścią jest wskazówka, ale zaginęła wraz ze śmiercią reszty członków tej rodziny kiedy to Deliora grasował na wschodzie niszcząc wioski i miasta!! Kto więc niby zdobył wskazówkę?!
           - Uspokój się Violet. Owszem, myśleliśmy że członkowie tej rodziny zginęli tamtego dnia. Sam Green obecny przy tym zeznał tak. Poza tym, nasz mag upewnił się, że mówił prawdę. Jednak najwyraźniej pozory mylą. Któreś z członków dumnej rodziny Bustierov żyje gdzieś w tym świecie. Prawdopodobnie nie zdaje sobie sprawy z tego jak wielką moc posiada. Naszym zadaniem jest odnalezienie zaginionego Bustierova i z jego pomocą sprowadzić do tego świata Smoczego Zaklinacza!
Wszyscy ludzie zgromadzeni w jaskini zaczęli wiwatować i krzyczeć radośnie. Przywódca nachylił się do osoby stojącej po jego lewej stronie.
           - Czy to nie wspaniała wiadomość Green? Masz szansę spotkać kogoś z rodziny po tak długim czasie, Green. A może powinienem powiedzieć...
           Mężczyźnie nie dane było dokończyć. Postać odwróciła się w stronę jednego z wyjść. Przez jej głowę przepływały setki, jeśli nie miliony myśli. Kto przetrwał i jakie ich łączy pokrewieństwo? To będzie jakiś przyrodni brat lub siostra? A może jakaś daleka kuzynka? Albo nie znany nawet wujek?
           Postać wyszła z jaskiń stając na półce skalnej. Obejrzała się czy nikt za nią nie szedł, po czym zdjęła z głowy czapę, ujawniając przed światem zarówno to, że jest kobietą jak i czarne, obcięte jak u chłopaka włosy. Sięgnęła do wewnętrznej kieszeni wyjmując stamtąd srebrny kompas wielkości dłoni dorosłego mężczyzny. Jedyną wadą tego kompasu był brak wskazówki. Dziewczyna uśmiechnęła się na widok przedmiotu ledwo mieszczącego się w jej dłoniach. Spojrzała na zachodzące właśnie słońce, a wiatr rozwiał jej włosy.
- Kimkolwiek jesteś i gdziekolwiek jesteś odnajdę cię. Choćbym miała walczyć ze stadem chimer i demonów, pokonać wszystkie magiczne gildie tego świata i choćbym miała zginąć odnajdę cię ... Spadkobierco Wskazówki. Jakem Ialla Bustierov.

           W zupełnie innym za to świecie, z zupełnie inną rzeczywistością obudziła się właśnie dziewczyna. Nie zrobiła tego z własnej woli, dźwięk budzika ją do tego zmusił. Uśmiechnęła się mimo zaspania do wyświetlacza. Dziś był ostatni dzień szkoły. Od dwunastej jest wolnym człowiekiem. Może swobodnie wychodzić gdzie chce i wracać o której chce, i o dowolnej godzinie iść spać. O ile w ogóle ma zamiar spać. Przeczesała dłonią swoje długie włosy. Robiąc to jęknęła, gdyż dopiero teraz uświadomiła sobie fakt, co z włosami zrobi jej przyjaciółka. I co ona sama będzie musiała zrobić ze swoimi. Jej wzrok skierował się do powieszonych na ścianie plakatów. Wszystkie tam były jej autorstwa. Każdy przedstawiał anime, które za coś lubiła. Uśmiechnęła się po czym wstała i podeszła do biurka, gdzie leżało jej najnowsze dzieło. Było jeszcze nie skończone, ale jej zdaniem tylko kompletna pokraka nie poznałaby znajdujących się tu magów z Fairy Tail: Natsu, Lucy, Erzy i Gray'a. Jak bardzo chciała znaleźć się choć na jeden dzień w tej gildii. Wiedziała, że to jedno z tych życzeń które są nie do spełnienia, ale mimo to zrobiła to co zawsze gdy czegoś sobie życzyła. Zapaliła postawione na biurku kadzidełko i wypowiedziała:

Chcę przeżyć przygodę życia, wraz z magami Fairy Tail.

           Zaraz po tym jak to zrobiła, w jej okno trafił kamyk. Podbiegła je otworzyć. Nie zdziwiło jej to, że to jej najlepsza(jedyna) przyjaciółka. Oczywiście zdążyła już zrobić sobie na czubku głowy „kocie uszka”. To nie jedyna kocia rzecz jaką miała. Jej strój pełen był motywów kocich łapek, a na szyi miała obróżkę z ogromnym dzwoneczkiem. Prawdopodobnie stąd wzięło się jej przezwisko, które w sumie było bardziej jej imieniem niż przezwiskiem.
- Już idę Neco**! Daj mi się ubrać!
- Dlaczego ty się zawsze tak wleczesz?! Ja nie mogę. Ogarnij się! Kira...
- Prosiłam, żebyś tak do mnie nie mówiła!
- Wiem!-nic nie robiąc sobie z ostrzeżenia, pokazała język.
Dlaczego ja się z nią przyjaźnie?-pomyślała dziewczyna nazwana Kirą.
 
*azure-Ang.błękitny
**neco-jap.kot

5 komentarzy:

  1. No no no... Muszę przyznać ciekawie się zaczyna i już nie mogę doczekać się kolejnych części!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet nie zauważyłam kiedy skończyłam czytać. Przyznam, że Prolog jest wciągający. Będę odwiedzać częściej tego bloga i czekam na pierwszy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam czytać twoje opowiadania ! Możesz mnie zawiadamiać o nowych rozdziałach na: dondake-i-po-sprawie.blogspot.com ? Nie masz nic przeciwko, że dodam Cię do linków ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobra zaczynam :D Trafiłam na twojego bloga w pewnym sensie przez przypadek ;) zawsze pisałyśmy nowe rozdziały mniej więcej w tym samym czasu i razem lądowały w katalogu...dlatego w końcu postanowiłam zajrzeć ;D chciałam już zrobić to wcześniej, ale niestety brak czasu daje się we znaki :/ na razie zapowiada się świetnie więc, na razie dodaję do obserwowanych i zobaczymy jak rozwinie się dalej ;)) mam nadzieję że będzie równie ciekawie jak teraz :D WENY :3

    OdpowiedzUsuń