Rok
X784
Wszyscy
wiedzą, że smoki zaginęły 7 lat temu. Wiedzą o tym i zwykli
ludzie i madzy, a w szczególności ich wychowankowie, zwani Smoczymi
Zabójcami. Każde przeżywa to na swój sposób. Jednym jest to
obojętne, inni tęsknią za nimi szaleńczo. Ale czy aby na pewno
prawda jest taka, jak się wszystkim wydaje? Że smoki zniknęły i
nigdy nie powrócą? A może istnieje sposób, by znów rozbrzmiał
ich dumny ryk?
Gdzieś
w górach zebrali się właśnie członkowie tajnego zgromadzenia.
Żaden z członków nie pomyślałby nawet, że przez informację,
która zostanie dziś ogłoszona przewrócą świat do góry nogami.
I nie tylko swój świat.
Wszyscy
członkowie mieli na sobie długie, białe szaty z mankietami innego
koloru. Podobnie czapy na ich głowach przeplatały się z białym i
kolorem ich mankietów. Dodatkowo czapy uniemożliwiały zobaczenie
większej części twarzy. Byli wśród nich ludzie z różnych
krajów,różnych stanów, w różnym wieku i obojga płci. Ci z
nich, którzy byli wyżej postawieni byli przepasani szarfami. Nie
dotyczyło to tylko ich Przywódcy, który to miał skórzany pas,
zdobiony mnóstwem klejnotów we wszystkich istniejących kolorach.
Dołączył on do kręgu stworzonego ze wszystkich zgromadzonych. Po
jego lewej stanęła osoba w zielonych mankietach, a po prawej w
błękitnych. Oboje byli przepasani szarfami. Przywódca przemówił
donośnym głosem wzmocnionym dodatkowo przez echo jaskini.
-
Przyjaciele i towarzysze. Bracia i siostry. Nadzieja powraca do tego
świata. Cieszmy się, albowiem część kompasu, która jak
myśleliśmy została zniszczona przebywa w tym świecie!
Zgromadzeni
ludzie zaczęli donośnie dyskutować między sobą. Ich głosy
niosły się echem daleko w głąb jaskini, w której przebywali.
Pytania „czy to prawda?” mieszały się z krzykami „kłamstwo!”
i „to niemożliwe” Nawet ci przepasani szarfami wyglądali na
zaskoczonych.
-
Uciszcie się! Spokój, proszę!- wykrzykiwał błękitno-szarfy.
Krzyki jednak nie pomagały. Wyciągnął on ze swojego worka garść
piasku i rzucił na środek kręgu. Gdy tylko dotknął on ziemi
nastąpił wybuch. Zgromadzeni ludzie szybko skończyli rozmowy.
-
Dziękuje. Proszę kontynuować mistrzu.
-
Dziękuję Azure*. A zatem jak słyszeliście. Wskazówka kompasu
mająca doprowadzić nas do Smoczego Zaklinacza wciąż istnieje!
-
To kłamstwo!- krzyknęła postać z fioletowymi rękawami - Sam
Green mówił, że wskazówka zaginęła wraz ze śmiercią rodziny
Bustierov! Tylko członkowie TEJ rodziny mogli być właścicielami
jednej z części Srebrnego Kompasu! Jedna część przypadała na
osobę. Green jako jedyny przeżył atak na wioskę i to on ma
podstawę. Brakującą częścią jest wskazówka, ale zaginęła
wraz ze śmiercią reszty członków tej rodziny kiedy to Deliora
grasował na wschodzie niszcząc wioski i miasta!! Kto więc niby
zdobył wskazówkę?!
-
Uspokój się Violet. Owszem, myśleliśmy że członkowie tej
rodziny zginęli tamtego dnia. Sam Green obecny przy tym zeznał tak.
Poza tym, nasz mag upewnił się, że mówił prawdę. Jednak
najwyraźniej pozory mylą. Któreś z członków dumnej rodziny
Bustierov żyje gdzieś w tym świecie. Prawdopodobnie nie zdaje
sobie sprawy z tego jak wielką moc posiada. Naszym zadaniem jest
odnalezienie zaginionego Bustierova i z jego pomocą sprowadzić do
tego świata Smoczego Zaklinacza!
Wszyscy
ludzie zgromadzeni w jaskini zaczęli wiwatować i krzyczeć
radośnie. Przywódca nachylił się do osoby stojącej po jego lewej
stronie.
-
Czy to nie wspaniała wiadomość Green? Masz szansę spotkać kogoś
z rodziny po tak długim czasie, Green. A może powinienem
powiedzieć...
Mężczyźnie
nie dane było dokończyć. Postać odwróciła się w stronę
jednego z wyjść. Przez jej głowę przepływały setki, jeśli nie
miliony myśli. Kto przetrwał i jakie ich łączy pokrewieństwo? To
będzie jakiś przyrodni brat lub siostra? A może jakaś daleka
kuzynka? Albo nie znany nawet wujek?
Postać
wyszła z jaskiń stając na półce skalnej. Obejrzała się czy
nikt za nią nie szedł, po czym zdjęła z głowy czapę, ujawniając
przed światem zarówno to, że jest kobietą jak i czarne, obcięte
jak u chłopaka włosy. Sięgnęła do wewnętrznej kieszeni wyjmując
stamtąd srebrny kompas wielkości dłoni dorosłego mężczyzny.
Jedyną wadą tego kompasu był brak wskazówki. Dziewczyna
uśmiechnęła się na widok przedmiotu ledwo mieszczącego się w
jej dłoniach. Spojrzała na zachodzące właśnie słońce, a wiatr
rozwiał jej włosy.
-
Kimkolwiek jesteś i gdziekolwiek jesteś odnajdę cię. Choćbym
miała walczyć ze stadem chimer i demonów, pokonać wszystkie
magiczne gildie tego świata i choćbym miała zginąć odnajdę cię
... Spadkobierco Wskazówki. Jakem Ialla Bustierov.
W
zupełnie innym za to świecie, z zupełnie inną rzeczywistością
obudziła się właśnie dziewczyna. Nie zrobiła tego z własnej
woli, dźwięk budzika ją do tego zmusił. Uśmiechnęła się mimo
zaspania do wyświetlacza. Dziś był ostatni dzień szkoły. Od
dwunastej jest wolnym człowiekiem. Może swobodnie wychodzić gdzie
chce i wracać o której chce, i o dowolnej godzinie iść spać. O
ile w ogóle ma zamiar spać. Przeczesała dłonią swoje długie
włosy. Robiąc to jęknęła, gdyż dopiero teraz uświadomiła
sobie fakt, co z włosami zrobi jej przyjaciółka. I co ona sama
będzie musiała zrobić ze swoimi. Jej wzrok skierował się do
powieszonych na ścianie plakatów. Wszystkie tam były jej
autorstwa. Każdy przedstawiał anime, które za coś lubiła.
Uśmiechnęła się po czym wstała i podeszła do biurka, gdzie
leżało jej najnowsze dzieło. Było jeszcze nie skończone, ale jej
zdaniem tylko kompletna pokraka nie poznałaby znajdujących się tu
magów z Fairy Tail: Natsu, Lucy, Erzy i Gray'a. Jak bardzo chciała
znaleźć się choć na jeden dzień w tej gildii. Wiedziała, że to
jedno z tych życzeń które są nie do spełnienia, ale mimo to
zrobiła to co zawsze gdy czegoś sobie życzyła. Zapaliła
postawione na biurku kadzidełko i wypowiedziała:
Chcę
przeżyć przygodę życia, wraz z magami Fairy Tail.
Zaraz
po tym jak to zrobiła, w jej okno trafił kamyk. Podbiegła je
otworzyć. Nie zdziwiło jej to, że to jej najlepsza(jedyna)
przyjaciółka. Oczywiście zdążyła już zrobić sobie na czubku
głowy „kocie uszka”. To nie jedyna kocia rzecz jaką miała. Jej
strój pełen był motywów kocich łapek, a na szyi miała obróżkę
z ogromnym dzwoneczkiem. Prawdopodobnie stąd wzięło się jej
przezwisko, które w sumie było bardziej jej imieniem niż
przezwiskiem.
-
Już idę Neco**! Daj mi się ubrać!
-
Dlaczego ty się zawsze tak wleczesz?! Ja nie mogę. Ogarnij się!
Kira...
-
Prosiłam, żebyś tak do mnie nie mówiła!
-
Wiem!-nic nie robiąc sobie z ostrzeżenia, pokazała język.
Dlaczego
ja się z nią przyjaźnie?-pomyślała
dziewczyna nazwana Kirą.
*azure-Ang.błękitny
**neco-jap.kot
No no no... Muszę przyznać ciekawie się zaczyna i już nie mogę doczekać się kolejnych części!
OdpowiedzUsuńNawet nie zauważyłam kiedy skończyłam czytać. Przyznam, że Prolog jest wciągający. Będę odwiedzać częściej tego bloga i czekam na pierwszy rozdział.
OdpowiedzUsuńKiedy next ?
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać twoje opowiadania ! Możesz mnie zawiadamiać o nowych rozdziałach na: dondake-i-po-sprawie.blogspot.com ? Nie masz nic przeciwko, że dodam Cię do linków ?
OdpowiedzUsuńDobra zaczynam :D Trafiłam na twojego bloga w pewnym sensie przez przypadek ;) zawsze pisałyśmy nowe rozdziały mniej więcej w tym samym czasu i razem lądowały w katalogu...dlatego w końcu postanowiłam zajrzeć ;D chciałam już zrobić to wcześniej, ale niestety brak czasu daje się we znaki :/ na razie zapowiada się świetnie więc, na razie dodaję do obserwowanych i zobaczymy jak rozwinie się dalej ;)) mam nadzieję że będzie równie ciekawie jak teraz :D WENY :3
OdpowiedzUsuń