poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Rozdział 41 "OSUWARI*, GRAY!"

Gray czuł jak jego świat wali się pod nogami. Jeszcze kilka miesięcy temu jego życie było poukładane. Jasne, znalazłoby się kilka rzeczy na które narzekał, ale wydawały się strasznie małe w porównaniu do tego co było teraz. Jego siostra cofnęła się umysłowo do małego dziecka, dodatkowo wprowadzając kłopoty w postaci dwóch dziewczyn z alternatywnego świata. Jako mały chłopiec często czytał o innych wymiarach, jednak wydawały mu się jedynie wymysłem, teorią bez potwierdzenia. A teraz jeden z tych powodów rozwalił się przy ognisku w pozycji, która na myśl przywodziła połamany kręgosłup i wybite stawy, pochrapując przy tym.
Raju, jak jej może być tak wygodnie...Zaraz, gdzie się podziała ta druga?!
Chłopak z przerażeniem rozejrzał się wokół siebie. Może i dziewczyny nie były do niczego przydatne, ale był im winny powrót do domu. W pewnym sensie trafiły tu z jego winy.
Zawiał wiatr, a do jego uszu dotarła niesiona wraz z nim melodia. Jak najdelikatniej wyswabadzając się z objęć siostry, wstał i skierował w jego stronę.

Tak więc chłopiec zasnął,
Wdychając popioły tych lśniących płomieni;
Jeden po drugim, drugi po trzecim.

Opadające wokół ślicznej twarzy chłopca,
Tysiące skapujących na ziemię pragnień ludzkich
i snów, snów...

Kiedy melodia stała się już wystarczająco głośna, odkrył do kogo należał głos. Jedna z dziewczyn, drobna blondynka, siedziała na wysokiej skale i nuciła jakby nieświadomie melodię. Wpatrywała się przy tym w niebo, które na takich pustkowiach zawsze było usłane mnóstwem gwiazd.

W nocy, gdy zadrżały twoje srebrne oczy,
Wraz z blaskiem narodziłeś się ty;
Pozwólcie mym modlitwom powracać na ziemię;
Przez kolejne tysiące i miliony lat


Chłopak nie śmiał przerwać dziewczynie piosenki, która wydawała mu się dziwnie nostalgiczna, choć słyszał ją po raz pierwszy. Mając nadzieję to wyjaśnić, przystał w cieniu skały i słuchał dalej

Będę kontynuować me modlitwy;
Dla tego dziecka by było kochane,

Wraz z pocałunkiem na mych dłoniach... 

Dziewczyna zamiast śpiewać zaczęła nucić, co musiało oznaczać koniec piosenki. Po chwili spuściła głowę i westchnęła głęboko. Jednak kątem oka udało jej się dostrzec postać w cieniu.
- Dobra, kto tam stoi i czeka by dać mi w mordę za fałszowanie? - spytała ironicznie, jak to miała w zwyczaju.
- Nie mam takiego zamiaru, ale fakt-stoję w cieniu. - odparł Gray, nieco się z niego wychylając. Dziewczyna dalej patrzyła na niego z góry, a płomień z obozowego ogniska rzucał jeszcze delikatne światło na jej twarz, wykrzywioną w grymasie. - Czemu tam weszłaś?
- Nie wiem. - odpowiedziała mu po dłuższej przerwie, z palcem wskazującym położonym na brodzie majtając nogami jakieś dwa metry nad ziemią. - Ale nie mogę teraz za to zejść i od dwudziestu minut szukam sposobu.
- Siedzisz tam już dwadzieścia minut?! - nieomal wrzasnął mag lodu. W ostatniej chwili przypomniał sobie, że obudzenie wszystkich to nie byłby dobry pomysł.
- Nie, godzinę ale o zejściu myślę od dwudziestu. - odpowiedziała, jakby to była najprostsza rzecz na świecie, a on nie potrafił zrozumieć bo był opóźniony w rozwoju. Nagle na jej twarzy pojawił się złośliwy uśmiech, jeden z tych gdy wpada się "genialny" plan. - Łap mnie!
- Co?
Zanim chłopak zdążył się zorientować, zsunęła się z krawędzi i zaczęła spadać. Wystrzelił w jej kierunku i w nieomal ostatniej chwili zdążył ją złapać. Włosy dziewczyny rozwiały się w czasie lotu i kilka z nich wpadło mu do ust, co nie okazało się być miłym uczuciem, a co większe kosmyki zasłoniły mu twarz.
- Niech cię... - jęknął Gray. Miał już tego wszystkiego po dziurki w nosie. - Posłuchaj! Przez ostatnie dni jedyne co robię to ratuje panny w opresji i wiesz co? Mam już tego dosyć! Więc wyświadcz mi przysługę i zachowuj się, dopóki cię nie wyślemy do domu! Nie uwierzysz, ale ciągłe ratowanie czyjegoś tyłka to męczące zajęcie!
- Gri ... gdzie jesteś? - z obozowiska wyszła zaspana Ialla, z włosami sterczącymi  na wszystkie strony i pogniecionych ubraniach, pełnych kurzu. Kiedy tylko dotarła na miejsce, zaczęła działać jej wyobraźnia. Zamiast Gray'a wrzeszczącego na trzymaną w ramionach blondynkę, z jej włosami zasłaniającymi mu twarz, ujrzała uśmiechniętą parę otoczoną przez kolorowe bańki i serduszka oraz mnóstwo ptaszków z wstążkami. Do tego żadne z nich nie miało na sobie ani grama kurzu a ich włosy były niesione przez niewidzialny wiatr.
- Łapy precz od braciszka! - złapała czarnowłosego za ramię i pociągnęła w swoją stronę.
- Co się tu dzieje? - jęknęła zaspana Lucy, dołączając do nich.
- Jest noc, powinniście być cicho. - warknęła niewyspana Erza. - Wracaj do łóżka Natsu...
- Hę? Co? - jęknął leżący niedaleko ogniska Smoczy Zabójca, obudzony wewnętrznym instynktem który usłyszał jednocześnie swoje imię i głos Erzy.
To będą ciężkie dwa dni. - jęknął Gray w myślach.

***
- Erza, czy ja się bardzo zmieniłem odkąd byłem dzieckiem? - spytał Gray czerwonowłosej czarodziejki, ledwo idąc z uczepioną jego ramienia siostrą.
- Jeśli chodzi ci o wygląd to chyba niezbyt. Dlaczego pytasz? - odpowiedziała mu dziewczyna.
- Tego się obawiałem... - jęknął chłopak.
- Gdzie tak właściwie idziemy? - spytał Natsu, który dla swojego bezpieczeństwa trzymał się z dala od Erzy. - I gdzie się podziała ta dwójka złodziei?
- Wstali rano i zabrali nagrodę. - jęknęła w odpowiedzi Lucy, po policzkach której spływały łzy. - Mój czynsz...
- Pani Lucy, chyba nie powinna postrzegać tak pani ludzi. - odparła nieśmiało Wendy. - Panie Gray, dokąd idziemy?
- Kiedyś była tu świątynia. Jej kapłanki miały władzę nad wrotami do innego świata.
- Co w związku z tym? - spytał Natsu przechylając głowę. W odpowiedzi mag lodu wskazał palcem coś za jego plecami. Wszyscy obrócili się w tym kierunku, by zobaczyć dwie plotkujące ze sobą dziewczyny.
- No i wtedy ja skaczę, a on odwala uroczego tsundere z shojca i mnie łapie. Czyż to nie urocze?
- Tobie nigdy nie trzeba było wiele do szczęścia. Wystarczy ci jeszcze dać tabliczkę czekolady i po problemie.
- Z toffi, proszę.
- Chyba rozumiem. - odparł Smoczy Zabójca, który razem z całą drużyną dostał "kropelki".
- Może jak ładnie poproszę to pozwolą nam ich użyć. No chyba, że ONA tam będzie. - chłopak objął się ramionami i zaczął trząść ze strachu. Jego siostra patrzyła to na niego to na Natsu. - Jak mogłem dać się tak wrobić...
- On się boi. - stwierdziła ze zdziwieniem Lucy.
- Czyli to prawda. - stwierdził poważnym tonem Natsu, a wszyscy zwrócili wzrok w jego stronę. - Istnieje ktoś dużo gorszy od Erzy!
- Zamilcz! - czerwonowłosa uderzyła go zakutą w stalową rękawicę pięścią w tył głowy. W niemal tym samym momencie w ziemię obok jej stopy wbiła się strzała, a gdy tylko podniosła głowę słońce zostało przesłonione gradem strzałów.
- Padnij!
Wszyscy na komendę padli na ziemię, a tuż nad głowami przeleciały im strzały, zostawiając za sobą fioletową smugę. Ze zrujnowanych schodów, prowadzących w górę wzgórza, ktoś z niesamowitą celnością wyprowadził je wszystkie i szykował kolejne. Gdyby nie szybka reakcja, wszyscy prawdopodobnie zostaliby ciężko ranni lub zabici.
- Coście za jedni?! - zawołała postać. Z odległości z jakiej stała widać było tylko, że ma ubranie kapłanki i szarą chustę na włosach. - Już mówiłam, nie otworzę wrót! Jak chcecie to zrobić, to musicie mnie zabić!
Kolejne strzały poleciały w ich stronę, a każdy zaczął pozbywał się ich na swój sposób. Spalając, przecinając, tworząc tarczę, czy zmieniać ich kierunek wiatrem. Jedna osoba miała utrudnione zadanie, gdyż nie mogła w pełni użyć jednego ramienia. Niecodziennie w końcu ktoś trzyma się go tak kurczowo.
- Wendy, dmuchnij w jej stronę! Nie będzie mogła ich już posyłać!
- Zrozumiałam! Osłaniajcie mnie.
Dziewczynka zaczęła pobierać otaczające ją powietrze, a reszta jej drużyny chroniła ją przed kolejnymi atakami. Kilka razy nawet tuż obok jej głowy.
- Ryk Niebiańskiego Smoka!
Strumień wiatru popłynął w stronę kapłanki, uniemożliwiając jej strzelanie. Chroniąca jej włosy chustka została brutalnie zerwana, a ukryte pod nią srebrnoniebieskie włosy. Rozproszyły się wokół jej głowy, przypominając morskie fale.
- No nie! - wyrwało się Gray'owi. - W tej świątyni jest co najmniej 50 kapłanek, a pierwszą którą spotykam jesteś właśnie ty?!
- Ktoś ty? - spytała kapłanka, opuszczając nieco łuk. Gray wykonał tik nerwowy, połączony ze zdziwieniem ale nie zrobiło to na nikim wrażenia.
- Kiedyś jako dzieci bawiliśmy się razem, ale nie sądzę, że pamię...
- TY?! Więc jednak wróciłeś! Jak ja cię...SIAD, GRAY!
Gdy tylko wypowiedziała te słowa, bransoletka, którą chłopak miał na nadgarstku rozbłysła fioletowym światłem. Sekundę później chłopak leżał wgnieciony w ziemię, jakby został przygnieciony ogromnym ciężarem. Postać zaczęła powoli schodzić ze schodów, głosząc swój monolog coraz bardziej podnosząc głos.
- Co ty sobie-Siad!-myślałeś?! Najpierw mi-Siad!-wygadujesz takie-Siad!-głupoty, a potem znikasz na-Siad!-prawie-Siad!-dziesięć-Siad!-lat! Dlaczego musiałeś-Siad!-zniknąć na tyle lat by-Siad!-wrócić dopiero-Siad!-teraz?! I To z własnym-Siad!- haremem?! Urgh! SIAD! SIAD, GRAY! SIAD, GRAY! SIAD, GRAY! SIAD, SIAD, SIAD! SIAD-SIADSIADSIAD!
- Li...lito...ści. - jęknął mag lodu, wystawiając rękę ponad dół, który pogłębiał się z każdym powtórzonym "siad".
- Ktoś mi wyjaśni o co tu chodzi? - jęknął Natsu. Jego przyjaciółki pokręciły głową na znak sprzeciwu.
- Jakbym znowu oglądała Inuyashę... - jęknęła Kira.
- A wy skąd tutaj?! - wrzasnął Natsu na wychodzące mu zza pleców ziemskie dziewczyny.
- Ja z drzewa, ona z krzaków. - odpowiedziała mu Neko, wskazując po kolei kciukiem. - O czym jest Inuyasha? Nie kojarzę.
- Skąd wziąć takie paciorki? Przydałyby się... - mruknęła rozmarzona blondyneczka.
Kiedy ta oto urocza rozmowa miała miejsce, ktoś inny dalej cierpiał i był wbijany w ziemię. I za każdym razem było to przyczyną jednego słowa, które wypowiadała stojąca nad nim młoda kapłanka. Była ona dość wysoka, prawie o głowę wyższa od Gray'a. Miała dość jasną cerę i odznaczające się błękitno-zielone oczy. Jej długie, niebieskie włosy sięgały połowy pleców były poprzetykane zielonymi pasmami, a słońce wydobywało z nich srebrną poświatę. Przywodziło to na myśl morskie fale w słoneczne, letnie dni. Jej strój niczym nie różnił się od ubrań przeciętnej kapłanki. Zwykłe, czerwone spodnie z białym piaskiem i tego samego koloru koszula, z rozcięciami na ramionach.
Kiedy napięcie już z niej opadło przyklęknęła przed dwumetrową dziurą, zaglądając do znajdującej się wewnątrz postaci.
- Więc jednak wróciłeś...Tak jak obiecałeś. - nieomal wyszeptała. Z dołu odpowiedział jej zduszony jęk, niezrozumiały dla nikogo prócz niej. Choć równie dobrze mogła go zinterpretować na własną potrzebę.
- Wybacz, że cię tak zmęczyłam. Ale wiesz co? - wstała, stając bokiem do niego. - Chcesz się pobawić?
Słodycz głosu jakiej użyła i otoczka sytuacji sprawiły, że nikt ze zgromadzonych tam osób nie mógł tego objąć rozumem. Skończyło się na zaliczeniu zbiorowego uderzenia w ziemię.
- Hej...nie jesteś...nie jesteśmy za starzy na to? - jęknął Mag Lodu, ostatkiem sił wygrzebując się z dołu.
- Nigdy nie jest się za starym na zabawę! - mówiąc to pobiegła w stronę świątyni, po chwili znikając im wszystkim z oczu.
- Kto...Kto to był? - spytała zdobywając się na odwagę Wendy, wyrażając nieme pytanie tłumu.
- To? To Umineko...Moja narzeczona.

*osuwari - siad, w sensie do psa
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiecie, istnieją trzy rzeczy które sprawiają, że napływa wena: ocena z matmy, dobra seria do oglądania i matura. U mnie to ostatnie szczególnie...Pozdrowienia od osoby, która za dwa tygodnie zniszczy swoje życie. Maturo, och maturo! Dlaczego?!
Leave comment please!

2 komentarze:

  1. KOCHAM....(nic więcej nie mogłam wymyślić) Ze zniecierpliwieniem czekam na nowe rozdziały!! :) :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ...jprdl... "To moja narzeczona". "Mam narzeczoną...". Jestem mocno zła. Jellal zniszczył Jerze, a teraz Gray chce rozwalić Gruvie?! I to jeszcze w ten sam, durny sposób?!!
    ...*wdech*...*wydech*...
    Juz jest dobrze... Ok, rozdział super, ciekawi mnie co to bedzie jak sie Juvia dowie...*rzeź*...
    ...
    ...no, to ja przesyłam wene i czekam na wiecej :3

    OdpowiedzUsuń