wtorek, 31 lipca 2012

Rozdział 3 Ból wspomnień i przepowiednia


~Gray~
           Biegłem jak najszybciej by zdążyć na czas do pociągu. Niestety, przez rozmowę z Juvią i „uprzejmość” kilku sklepikarzy zrobiłem sobie niezłe opóźnienie. Dopiero co przybyli do miasta, nikt ich nie poinformował, że człowiek biegający nago to nie zboczeniec, tylko mag. Jeszcze mnie boli głowa od tych ich pałek. Z roku na rok, są coraz mocniejsze...albo to moja głowa słabnie. Albo jedno i drugie.
           Przepraszałem wszystkich kupców, którym przez przypadek wywróciłem stragany. Każdy z nich rzucał za mną jakąś obelgą w ojczystym języku. Nie wiem co mówili, ale na pewno nie przewinęło się jeszcze zboczeniec i ekshibicjonista. Te dwa znam w każdym. Wybiegłem na ostatnią prostą i moim oczom ukazał się dworzec. Jestem ocalony!
Euforię radości niespodziewanie przerwał ogromny ból, rozsadzający mi czaszkę. Nie wiem czy z powodu jego siły, czy dlatego że się go nie spodziewałem, upadłem na chodnik. Zwijałem się z bólu i chyba wypuściłem wiązankę przekleństw.

           Dwójka czarnowłosych dzieci, chłopiec i dziewczynka biegnie ośnieżoną ulicą. Chłopiec jest wyraźnie z tyłu i dyszy zmęczony. Dziewczynka zatrzymuje się i pozwala się dogonić. Koło jej nogi biega stworzenie przypominające lisa.
           - Biegnij szybciej! Od czego masz nogi?! - wykrzykuje dziewczynka.
           - Wiesz dobrze, że nie potrafię tak szybko jak ty! - odpowiada jej zdyszany chłopiec.
           - A Trevor potrafi!- powiedziała wskazując na zwierzątko tarzające się w śniegu.
           - Trevor to zwierzę. One są szybsze od ludzi! - odpowiedział cynicznie chłopiec.
           - Nie mów tak! Przeproś go!- krzyknęła rozzłoszczona.
           - Ale...
           - Przeproś!-posłała mu najbardziej mordercze spojrzenie, na jakie było stać sześciolatkę i tupnęła nogą.
           - Przepraszam Trevor. - wymamrotał do tarzającego się w śniegu stworka. Na chwilę podniosło łepek słysząc swoje imię, po czym wróciło do przerwanej zabawy.
           - Tak lepiej. Kto pierwszy w cukierni?!- dziewczynka odwróciła się i pobiegła. Jej pupil momentalnie przerwał zabawę i pognał za panią. Wyglądała jakby nie zmęczyła się wcześniejszym biegiem. Chłopiec westchnął i zaraz puścił się biegiem za nią.
           - Poczekaj! Ialla, poczekaj!

           - Nic panu nie jest? - spytała pochylająca się nade mną kobieta. Rozejrzałem się. Wygląda na to, że wielu ludzi przerwało pracę chcąc zobaczyć co się stało.
           - Nie, wszystko dobrze. Dziękuję. Potknąłem się. - dźwignąłem się na nogi i pobiegłem w ustalonym wcześniej kierunku. Może jeszcze uda mi się zdążyć na czas. Przez to, że nie pojechałem tam gdzie powinienem wspomnienia zaczną mnie prześladować. Tylko czemu to tak bolało, jakby ktoś wwiercał mi się w głowę?
~Lucy~
           Już miałam się zbierać, gdy nagle z hali usłyszałam hałas. Zaraz potem ktoś rzucił szybkie "przepraszam" głosem Gray'a, a już po chwili to właśnie on wybiegł, cały spocony i zdyszany.
           - Czemu...- zaczęłam.
           - Później ci powiem. Szybko, wskakujmy! - rzucił w biegu.
Nie czekając na dalszą zachętę pobiegłam za nim w stronę pociągu, który właśnie zaczął gwizdać. Gray pierwszy dobiegł do schodów, po czym wciągnął na nie mnie i moją walizkę. Ledwo weszliśmy i pociąg ruszył. Nie byłam przygotowana na nagłe szarpnięcie, więc straciłam równowagę. Nie upadłam tylko dlatego, że zostałam szybko złapana. Zaraz, coś jest nie tak. Odwróciłam głowę na tyle ile mogłam. Ten zboczeniec nie dość, że stał bez koszuli to jeszcze się śmiał!
           - Hej! Tobie nigdy nie zdarzyło się stracić równowagi?! Co z ciebie za gentleman?!
           - To. Nie o to. Chodzi.- wykrztusił między salwami śmiechu.
           - A o co?
           - Nie wierzę po prostu, że nam się udało. - jego śmiech stał się silniejszy, a ja dołączyłam do niego. Miał rację, to cud że zdążyliśmy. Próbowałam się ruszyć, ale wciąż trzymał mnie w uścisku.
           - Em, Gray? Możesz mnie już puścić.- powiedziałam z twarzą skierowaną w dół.
           - Co? A tak. Przepraszam. - puścił mnie szybko zawstydzony i zaczął przeczesywać włosy, wlepiając wzrok w czubki swoich butów. Chyba wyszedł mu nawet lekki rumieniec.
Wciąż chichocząc udaliśmy się do naszego przedziału.

Tymczasem

Dlaczego ten dzieciak jest taki upierdliwy?
           To pytanie zadawała sobie dość spora część gildii Fairy Tail, widząc Natsu po raz kolejny unieruchomionego dłonią ich Mistrza. Smoczy Zabójca próbował się, po raz kolejny, potajemnie wymknąć i dołączyć do reszty przyjaciół. Jednak jakby nie próbował, zawsze kończyło się tak samo. Cana nawet zaczęła przyjmować zakłady na to ile razy zostanie złapany, i czy uda mu się wymknąć.
           Inna część gildii zaczęła za to omawiać dość modny ostatnio temat, Trójkąt Nalugray. Tutaj także triumfowała wspomniana brunetka, zbierająca zakłady na to kogo wybierze blondynka. Jednak z bliżej nieznanych przyczyn nikt nie chciał postawić na Gray'a kiedy w pobliżu kręciła się Juvia. Ale nawet gdy jej nie było, po stronie tablicy podpisanej Gray widniały tylko trzy kreski. Natomiast dla Natsu sprowadzono drugą tablicę, na której i tak już brakowało miejsca. Właściwie to tablica Natsu II, wcześniej nosiła imię Loki.
           - Mówię wam! Na pewno wybierze Natsu! - krzyknął ktoś w tłumie.
           - Dobrze gada! Polać mu! - przytaknął inny.
           - Tak! Nikt inny tak do siebie nie pasuje! - poparł go kolejny.
           - To jedyna dziewczyna oprócz Lissany, która z nim wytrzymuje!
           - Przecież on ją traktuje jak przyjaciółkę! - odważył się zaprzeczyć ktoś przy barze.
           - Z nie jednej przyjaźni powstały piękne miłości! - rozmarzyła się inna dziewczyna, siedząca na schodach na piętro.
           - Najpierw on musiałby dorosnąć! Prędzej Cana skończy z piciem, niż to się stanie! Gray jest dojrzały. To jego wybierze! - zawołał ponownie człowiek przy barze.
           - Bzdura! Nie są ze sobą w tak dobrych stosunkach! - zaoponował ten, który wcześniej chciał postawić znajomemu piwo.
           - A w ryj chcesz?!
           - Nie odważysz się!
I tak oto tym sposobem, w Fairy Tail narodziła się tego samego dnia druga bójka. Siedzący na barze Mistrz nie wiedząc już co robić, westchnął tylko przeciągle. Czasem jego dzieci były dla niego zbyt wymagające. Poza tym sam też chciał wziąć udział w zakładach, ale mimo swoich analiz (które zwykle się sprawdzały) wciąż nie wiedział na kogo postawić.
           - Cana? Nie udzielisz mi porady... - zaczął z nadzieją, która szybko została rozwiana przez odpowiedź brązowowłosej alkoholiczki.
           - To byłoby nieuczciwe, obstawiać znając wynik. - dziewczyna westchnęła i zapatrzyła się na opróżniony do połowy kufel. - Poza tym, ja sama nie wiem.
           - To możliwe?
           - Przyszłość może się zawsze zmienić. Zwłaszcza ta daleka. - przerwała by zaczerpnąć łyk trunku, po czym zaczęła uporczywie wpatrywać się w jego zawartość - Pewna jestem tylko tego, co zobaczyć mogę na kilka minut do przodu. Dopóki Lucy nie będzie pewna swoich uczuć nie wiem, która z trzech przepowiedni się spełni. - podparła brodę na dłoni i zaczęła recytować głosem profesora. - W jednej wybiera Natsu, pobierają się i mają córkę. W drugiej nie potrafi się zdecydować, którego wybrać więc ucieka z gildii. To trudna kwestia stwierdzić która jest prawdziwa.
           - A trzecia? Mówiłaś, że widzisz trzy opcje. - cisnął Makarov, mając nadzieję na zwiększenie swoich szans, a tym samym zawartości portfela.
Cana wyglądała tak, jakby miała nadzieję że Mistrz jednak oto nie spyta. Sama bała się tej drogi. A najgorsze było to, że była najbardziej widoczna.
           - W trzeciej... - przełknęła ślinę, a jej głos zaczął drżeć. - w trzeciej i Gray i Lucy wyznają sobie miłość.
           - Co w tym takiego strasznego?
           - Bo w tej Gray jest umierający... - dokończyła, zostawiając na blacie niedopite piwo.

Wracając do historii...

           Podróż była bardzo długa, więc zasnęłam w jej trakcie wykończona nie tylko jej długością ale także wcześniejszą przygodą. Nie okazało się to być jednak dobrym pomysłem. Znowu miałam koszmary z Natsu i Gray'em. Kłócili się o to który z nich powinien za mnie wyjść. Erza przykładała mi miecz do gardła i kazała zadecydować, a przede mną stały Juvia i duch Lissany, mordując mnie wzrokiem.
           Obudziłam się przestraszona i zlana potem. Dodatkowo odkryłam, że użyłam Gray'a jako poduszki.
On sam jeszcze spał nie zwracając uwagi na to co się dzieje w koło. Jego twarz była ściągnięta, oraz z czoła spływał mu pot. Chyba nie tylko ja miałam zły sen. W końcu obudził się spocony i … przestraszony? To chyba dobre określenie. Nie wiem czemu, ale skojarzył mi się z królikiem który właśnie wyczuł lisa i nie może uciec.
           - Zły sen? - Co za głupie pytanie, to przecież oczywiste.
           - Tak jakby. - odparł zawstydzony - A u ciebie?
           - Tak jakby.
Zaśmialiśmy się oboje na to stwierdzenie. Spojrzałam na lacrymę w pociągu. Za dwadzieścia minut będzie nasza stacja.

           - Dziadku, jest jedna sprawa...
           - Co ci nie pasuje Gray?
           - Dziadku, chciałem przypomnieć, że o tej porze...
           - Pojedziesz za tydzień. Nic się chyba nie stanie, prawda?

           - Eto...Gray, mogę cię o coś zapytać?- kiwnął głową z rezerwą i zwrócił się przodem w moją stronę.
           - Kiedy w gildii próbowaliśmy się wymigać... powiedziałeś coś i nie daje mi to spokoju...Gdzie miałeś jechać?- skuliłam się w oczekiwaniu na odpowiedź, która nie chciała nadejść. Cały się spiął i zacisnął dłonie w pięści. Chyba go uraziłam.
           - Przepraszam, ja tylko...
           - Zbliża się rocznica. - szepnął ledwie słyszalnie.
           - Co proszę?
           - Rocznica ataku Deliory na moje miasto. Co roku jeżdżę tam i składam kwiaty na grobach rodziny i przyjaciół, oraz Ur.
To wiele wyjaśnia. Wygląda na naprawdę smutnego i w jakiś sposób to jest z mojej winy. Muszę coś zrobić, żeby go pocieszyć. Tylko nie wiem co...
           - Opowiesz mi o swojej rodzinie? Bo jak by tak spojrzeć, to nic o tym nie wiemy. Może ci trochę ulży? - nie wiem czemu, ale nagle zaczął wyglądać na zaniepokojonego. Gorzej niż ja chyba mieć nie można. A może jednak? Założył ręce za głowę i spojrzał w przestrzeń, próbując przywołać pogrzebane dawno wspomnienia.
           - Nie pamiętam za wiele, wszystko jest zamazane...Mama miała długie, chyba brązowe włosy i ciepły uśmiech. Jeśli można tak powiedzieć, a ojciec...ojciec dużo pracował. Rzadko bywał w domu, nie pamiętam go za dobrze. Ludzie mówili, że jestem do niego podobny. - mówił to wszystko zimnym tonem, jakby czytał coś z kartki. Wystarczyło jednak spojrzeć na jego minę, by wiedzieć że chce coś ukryć.
           - Jest coś jeszcze prawda? Widzę to. - skrzywił się.
           - Miałem siostrę, bliźniaczkę. - odpowiedział odwracając głowę.
           - Jak miała na imię?
Nie zdążył odpowiedzieć, gdyż dźwięk gwizdka oznajmił koniec podróży. Nie wiem czemu, ale miałam wrażenie że słyszę jak krzyczy w głowie: Uratowany.
           Zdjęliśmy swoje rzeczy z półek i wyszliśmy z pociągu. Zdecydowałam, nie będę go już naciskać, to chyba dla niego wciąż za wiele. Nie wiem czemu, ale ilekroć na niego patrzę widzę małego chłopca, który udaje silnego, choć wciąż bardzo cierpi. Nie mylę się, prawda Gray?

5 komentarzy:

  1. Rozdział cudowny! Po prostu nie wiem co napisać... Brak mi słów. Twój styl jest wprost przepiękny. Piszesz to w taki prosty i zrozumiały sposób. Opowiadanie jest naprawdę cudowne. Jeśli się zgodzisz to chętnie dodałabym cię do linków. Prosiłabym także o informowanie o nowych rozdziałach, jeśli nie masz nic przeciwko...? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ekstraaaaaaa! Więc obstawiam, że Lalla to siostra, hę? Cóż, liczę, że i kolejne rozdziały będą takie fajne!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zabójcze! Uwielbiam twój styl pisania! Świetny rozdział. Liczę na więcej. ;P Też chętnie dodałabym cię do linków na moim blogu http://pamietnik-shinigami.bloog.pl/ . Jest nowy, ale ma swoją przyszłość.

    OdpowiedzUsuń
  4. Iga wymiatasz !
    W życiu bym sie nie spodziewała ze Gray ma siostre ;oo
    Ale to było świetne cąłe te opisy i wg :33

    OdpowiedzUsuń
  5. " Natomiast dla Natsu sprowadzono drugą tablicę, na której i tak już brakowało miejsca. Właściwie to tablica Natsu II, wcześniej nosiła imię Loki." Biedny Loki. Załamie się, gdy dowie się że jego tablica została poświęcona dla Natsu i ... że jego nie wzięto pod uwagę xD
    Ta końcówka...to było taki rozczulające i smutne nie wiem czemu ;-; ale koszmar Lucy mnie rozwalił >.< chociaż ja chybaby,m długo nie wytrzymała z takimi snami :D świetne naprawdę :3

    OdpowiedzUsuń