Cholera, cholera, cholera
jasna. Lucy, dlaczego musisz być taka dociekliwa. Niewiedza to
błogość, powinnaś o tym wiedzieć. Co mam zrobić, żeby cię
zniechęcić?
Ech. Zastanawia mnie, co
zrobiłabyś ty i reszta drużyny... i w ogóle całe Fairy Tail
gdybyście się dowiedzieli kim jestem, a właściwie kim byłem
dziesięć lat temu. Mina Natsu pewnie byłaby bezcenna. Poprosiłbym
o fotkę gdybym mógł.
Spojrzałem na Lucy, która
ekscytowała się wszystkimi napotkanymi straganami. Czasami wołała
mnie bym i ja coś zobaczył. Oczywiście tylko wtedy, gdy uznała to
dość godne uwagi. Przypomina małą dziewczynkę w sklepie pełnym
lalek. Co za nostalgia...
Lucy, błagam...zapomnij o
tej rozmowie w pociągu. Przestań się mną interesować, to
wszystkim wyjdzie na dobre. W szczególności tobie. No i jak nie
będziesz wiedzieć, to Natsu nie urwie mi głowy. Taa...jakby mógł.
~Lucy~
W tym mieście wszystko jest
takie kolorowe i pełne życia! Na straganach jest tyle różnych
przekąsek i przedziwnych przedmiotów. Chyba trwa jakiś festiwal, bo ludzie wyglądają jakby przygotowywali się do jakiejś parady, czy coś.
Nastrój psuł tylko Gray, wlokący się z tyłu jak na skazanie.
Przypominał ducha, który właśnie opuścił cmentarz i został
otoczony przez hordę żywych.
- Gray, przepraszam jeśli cię
czymś uraziłam. Wiem, że ta rozmowa w pociągu mogła nie być dla
ciebie...komfortowa, ale rozchmurz się. Zobacz jak tu pięknie.
Cieszmy się tym!- Na moment pojawił się u niego półuśmiech.
- Masz rację. Pochodźmy tu
jeszcze trochę. Zleceniodawcy nic się nie stanie jak trochę poczeka.
Zaskoczył mnie, naprawdę
wyglądał teraz na szczęśliwego. Też się uśmiechnęłam i krzycząc: chodź, pobiegłam do jakiegoś straganu.
Tymczasem
Natsu siedział przy barze z
głową położoną na blacie. Po ciężkich bojach, zaprzestał jakichkolwiek prób
ucieczki. Ciężko mu było zrobić coś teraz, kiedy znowu jest cały
w bandażach. Jego duma ubolewała nad tym, że nie są one
pozostałością jakiejś niezwykłej walki. Za to reszta gildii(oraz
całe Fiore) świętowała, gdyż już dawna nie było tu tak cicho i
spokojnie.
Ktoś jednak postanowił zepsuć ten nastrój, a wra z jego przybyciem drzwi gildii otworzyły się
z hukiem. Nikt nie potrafił stwierdzić kto w nich stał, ale
wyglądał jak najprawdziwszy demon. Cały otoczony fioletowymi
płomieniami. Dzieci widząc to chowały się za plecami rodziców,
lub pod stołami. Jedno nawet wskoczyło za bar, znajdując tam dogodniejszą kryjówkę. Dorośli nie
wyglądali lepiej, wszyscy trzęśli się z przerażenia, a ci których magia na to
pozwoliła, ukryli się jak tylko mogli. Postać przemówiła w końcu głosem
dochodzącym z głębi piekieł, który odbił się echem w całej
Magnolii.
- Kto pozwolił iść Paniczowi
Gray, z rywalką w miłości, Lucy?!
Wszyscy momentalnie pobladli.
Wiedzieli, że lepiej nie denerwować Wodnej Kobiety, zwłaszcza
jeśli chodzi o sprawy związane z Gray'em. Obeszło to tylko trzy osoby:
Żelaznego Zabójcę Smoków, który zjadał właśnie widelec i
zaciekawiony czekał na rozwój wydarzeń, Natsu ignorującego
wszystko wokół, czekając na powrót Lucy lub możliwość
ucieczki, oraz jego towarzysza, Happy'iego próbującego go jakoś przywrócić do
życia z dość marnym skutkiem.
Natomiast siedząca na barze drobna postać w
czapeczce błazna , postanowiła się szybko i
dyskretnie ulotnić. Niedługo po tym, ku wielkiemu niezadowoleniu
ludzi w mieście, w Fairy Tail znów rozpętała się bijatyka. I
nikt nie zauważył postaci w różowych włosach i bandażach,
wybiegającej szybko z gildii. Z kotem lecącym nad głową.
Wracając
do historii...
Kiedy opuściliśmy już rynek,
postanowiliśmy poszukać rezydencji naszego zleceniodawcy. Wiem, że
niby należał do jakieś szlachty i jest bogaty, ale żeby mieć
taki dom?! Wyglądał jak mała wersja pałacu! I miał gigantyczny
ogród z altankami, kwiatami, lasem i rzeką. Aktualnie krzątała
się w nim służba, próbując go jak najlepiej przystroić. Nawet
altanka stróża wyglądała niesamowicie. Była zupełnie jak mniejsza wersja rezydencji, którą porósł bluszcz.
- Czego tu szukacie? Nie
wyglądacie na kogoś z gości.- rzucił opryskliwie strażnik ze
swojej stróżówki. Cały urok zamku prysł jak bańka mydlana.
- Przyszliśmy tu w sprawie
zlecenia. Jesteśmy z Fairy Tail.- odparł grzecznie Gray.
Strażnik, po zobaczeniu naszych
symboli(i dość długim przerzucaniu kart księgi odwiedzin)
otworzył bramę i niechętnie wpuścił nas do środka. Tam jedna z kobiet
kobieta, ubrana w strój pokojówki, zaprowadziła nas do gabinetu swojego pana, kiedy inna wzięła nasze bagaże.
- Panie, przyszli już magowie.
Mam coś jeszcze zrobić?- spytała kogoś siedzącego do nas tyłem
na atłasowym krześle.
- Dziękuję Misa. Tak, idź
powiadom Philip'a żeby przyniósł … wiesz co.
- Tak panie.- Gdy tylko pokojówka
wyszła, krzesło ze skrzypnięciem odwróciło się w naszą stronę. Siedział w nim
około trzydziestoletni mężczyzna w eleganckim, szytym na miarę
garniturze. Ręce miał skrzyżowane na piersiach, a ciemna grzywka
zasłaniała mu połowę twarzy. Chyba chciał wyglądać jak czarny
charakter, ale nie do końca mu wyszło.
- Witam. Jestem Lord Vaneger di
Perolla III. Usiądźcie. Porozmawiajmy o waszej pracy.- mówiąc to, wskazał nam
dłonią sporą kanapę przed biurkiem, również obszytą
atłasem. Gdy tylko zajęliśmy miejsca, mężczyzna przemówił.
- Jak już pewnie
zauważyliście, w mieście odbywa się festyn. Jedną z jego
atrakcji jest Bal dla Par, pod koniec którego odbywa się zwykle
aukcja. Przychodzić może na niego tylko szlachta, ale nie
jednokrotnie ktoś się wkradał. Zwykle po to by coś ukraść, a
jest w czym wybierać. Każdy z rodów szlacheckich tego miasta
wystawia jedną rzecz, a pokazana zostaje dopiero gdy zaczyna się
licytacja. Do tego czasu wynajmują strażników by ich pilnowali. W
tym roku bal odbywa się w moim skromnym domu. - drzwi do gabinetu,
otworzyły się. Wszedł przez nie młody chłopak, niosący szkatułkę
ozdobioną klejnotami. - W samą porę Philip! Ostatnimi czasy bardzo
się zawiodłem na zwykłych strażnikach, więc postanowiłem
wynająć magów. Waszym zadaniem będzie przypilnować, żeby do
momentu aukcji nikt nie ukradł i nie widział Perłowego Diademu
Wodnych Bogiń. Philip!
Chłopiec otworzył szkatułkę. Na czerwonym materiale spoczywał piękny diadem, w całości wykonany z pereł.
Kilka było białych, ale większość miała różowy odcień z delikatnym, błękitnym
połyskiem. Chyba wypuściłam z ust westchnienie zachwytu. Kupiłabym
go, ale pewnie nie będzie mnie na niego stać. Szkoda, mam sukienkę
do której idealnie by pasował...
- Jesteście pewnie zmęczeni
po podróży. Philip wskaże wam wasze pokoje. Możecie oczywiście
wziąć udział w balu jeśli chcecie. I jeśli diadem będzie
bezpieczny, oczywiście. Przyślę krawca, żeby przygotował wam
stroje.
- Nie trzeba, poradzimy sobie.-
odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Ale Lucy, nie stać nas
żeby...- zaczął Gray.
- Mamy przecież Virgo. -
pomachałam mu kluczem przed twarzą.
- Ty masz sukienkę, ale ja nie mam garnituru. Nie chce iść w dopasowanych ubrankach! Bez
urazy.
- Spytam Lokiego czy pożyczy
ci swój. A jak nie, to poprosimy o tego krawca. Ale w twoim
przypadku to będzie strata czasu. Najpóźniej w połowie balu go
zdejmiesz.
Mężczyzna zaśmiał się
tubalnie. Spojrzeliśmy na niego zdziwieni. Nic takiego przecież nie
zrobiliśmy. To jest, Gray wciąż jest ubrany, a ja nie mam jakiegoś
głupiego stroju na sobie.
- Wybaczcie Panu. Zawsze tak
reaguje, kiedy widzi dobrze dogadującą się parę.- odparł chłopak
zniesmaczony.
- Nie jesteśmy parą! – krzyknęliśmy jednocześnie.
- Naprawdę? - zapytał
zaciekawiony Lord, ocierając sobie oczy z łez. Miał niezwykle zdziwiony i jednocześnie poważny wyraz twarzy.
- On ma dziewczynę!- krzyknęłam, wskazując palcem na Gray'a.
- Ona chodzi z moim
kumplem!- zawołał w tym samym czasie, również wskazując palcem.
- To czemu planujecie się
rozbierać? Wiem, że młodzież teraz się z tym śpieszy i w ogóle.
Ale nie mogę znaleźć innego wytłumaczenia, dlaczego tak by się
miało stać. Chyba nie chcecie zdradzić swoich miłości?- pytał
zaniepokojony.
Rany, on gada ja Mira. No
nie, teraz będzie mi się to znowu śniło! A myślałam, że z dala
od niej zdążę o tym zapomnieć. Jak widać każdy ma gdzieś
swojego sobowtóra.
- Nie planujemy się rozebrać.
Znaczy ja nie planuje. To jest, on też. Znaczy, chyba... rany, nie
wiem co powiedzieć. Gray ma, jak to nazwać...- szturchnęłam go w
bok i posłałam błagalne spojrzenie.
- Mam tendencję do
niekontrolowanego rozbierania się, nie koniecznie publicznie.
Prościej, mam nieświadomy ekshibicjonizm.
Lord i lokaj mrugali zdziwieni.
Lord nachylił się do chłopaka i coś mu szepnął na ucho. Ten
wzruszył na to ramionami mrucząc: nie słyszałem.
- No więc... Philip! Daj
państwu szkatułkę i zaprowadź do pokoi. Wasza godność proszę.
Musicie być na liście gości, żebym uniknął niedomówień. Więc?
- Lucy Heartfilia i Gray
Fullbuster.
Lord napisał nasze imiona na
papierze, a młody lokaj odprowadził nas do drzwi. Kątem oka udało mi się
zauważyć, że ten mężczyzna dziwnie patrzy na Gray'a.
- Przepraszam, Gray tak? Nie
jest pan może spokrewniony z królewską rodziną Bustierov? Jest pan dość podobny...
- Nie, nie jestem. Znałem
tylko księżniczkę Iallę. - zacisnął pięści, gdy wypowiedział
Ialla.
- O, jak się miewa? Pamiętam
ją jako rozkoszną siedmiolatkę. Wciąż jest taka?
- Nie żyje – odparł zimnym
tonem, a jednej dłoni pociekła mu strużka krwi plamiąc podłogę.
- Jak...?
- Do Isbin dotarł Deliora i
wszystko zniszczył. Ocalałem tylko ja.
Gray odwrócił się i ze
wzrokiem wbitym w ziemię wyszedł. Kropelki krwi z jego
dłoni wciąż spadały na podłogę i wsiąkały w dywan.
W głowie pojawił mi się
obraz, kiedy to siedział przed zamrożonym Deliorą. Miał ten sam
wyraz twarzy. Ciekawe kim dla niego była ta Ialla. Przyjaciółką?
Wrogiem? Pierwszą dziewczyną?
Moment,
czy ten facet nie mówił że to jest bal dla par?! W sensie, że
przychodzi się z kimś…w charakterze…chłopaka?! Ciekawe, czy
Gray umie tańczyć…Nie myśl o tym teraz Lucy! O nie! Teraz to już
nikt w gildii nie da mi spokoju! O nie, jeszcze raz! Juvia mnie
zabije! Rest In Peace Lucy.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że ten rozdział jest taki...mdły? beznadziejny? nudny? Wybierzcie, które wam pasuje. To taki rozdział przejściowy.
P.S.: Napiszcie w komentarzach swoje domysły! Za kilka notek dowiemy się kto był najbliżej(może)
Rozdział nie jest mdły, nudny czy co ty tam jeszcze wypisujesz! Dowiedzieliśmy się w końcu kilku ciekawych rzeczy... I Natsu w końcu nawiał! Trzeba świętować jego ucieczkę! ^^ Ciekawi mnie jak zareaguje jak zobaczy Lucy i Gray'a na balu... Zrobi się gorąco! xD
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale mi się wydaje, że Gray jest spokrewniony Iallą... Czyżby pochodził z szlachetnej rodziny...?! o.O Nie wyobrażam sobie tego!
Ps. Dzięki za powiadomienie o nowej notce! :)
Zgadzam się z Nikushimi Kirai. Rozdział jest krótko mówiąc, świetny! ^^ Myślę, że Ialla to siostra bliźniaczka Graya, która w jakiś sposób przeżyła... Noi pewnie Natsu wpadnie na salę balową akurat w momencie, kiedy Lucy i Gray będą tańczyć. Kyaaa... najpierw chapter 291 i 294 w mandze, a teraz ten rozdział... Uwielbiam twój styl pisania! ;*
OdpowiedzUsuńMhmmmmmm, ciekawe, ciekawe... Jedynm zdaniem... Desu się podoba! Nigdy się nie krytykuj, bo cytuję "pisze się dla siebie, nie dla publiki", a ja stawiam stówę, na to, że Lalla, jest siostrą Graya!
OdpowiedzUsuńNie jest wcale mdły, beznadziejny i nudny ! Nie wkręcaj sobie od razu czegoś bo to nie prawda :))
OdpowiedzUsuńMi się podobał , kolejna rzecz została wyjaśniona.
Natsu niedługo do nich pewnie dołączy .
Wg Gray w garniaku nie zapomniany widok :3
" - To czemu planujecie się rozbierać? Wiem, że młodzież teraz się z tym śpieszy i w ogóle. Ale nie mogę znaleźć innego wytłumaczenia, dlaczego tak by się miało stać. Chyba nie chcecie zdradzić swoich miłości?"
OdpowiedzUsuńNo dobra, to było ale najbardziej rozwaliło mnie, że Gray przyznał się do tego swego...ekshibicjonizmu xD widzę że Natsu zwiał, a Juvia dowiedziała się o misji...(Gray ma przechlapane xD) no i jeszcze Ialla... ja tam mam pewność że to jego siostrzyczka. Chociaż...GRAY I RODZINA KRÓLEWSKA? Czekaj muszę pozbierać swoje zaskoczone części z podłogi...:D