środa, 8 sierpnia 2012

Rozdział 5 Skrawki przeszłości

~Gray~
           Stałem przed drzwiami Lucy, niepewny czy mogę wejść. Nie chcę wyjść na zbo...no, dobra. Nie chcę wypaść gorzej, niż do tej pory. Poza tym czuje, że muszę z nią porozmawiać.
           Muszę wiedzieć kilka rzeczy. Pierwsze, kim jest niby ta moja dziewczyna(naprawdę chciałbym to wiedzieć). Drugie, jak sprawa z ubraniem( Błagam, żadnych dopasowanych ubranek. Mam złe wspomnienia.). Trzecie, co ona myśli o całej tej sprawie z balem. Czwarte, jakie są jej podejrzenia wobec mnie. To istotne, trzymać to wszystko i stłamszać kiedy się da. W gabinecie górę wzięły emocje. To był jednorazowy wypadek. Muszę pilnować, by więcej się nie powtórzył.
           Hmm. Bal, tak? Kolejna nostalgia...

           W bogato zdobionym pokoju stoi znajduje się dwójka dzieci. Chłopiec ma na sobie garnitur. Siedzi w krześle i majta w powietrzu nogami. Dziewczynka stoi przed ogromnym lustrem i ogląda swoją zieloną sukienkę. Obok niej siedzi liso-podobne stworzenie z zieloną kokardą na szyi, próbując ją zdjąć.
           - Czyż to nie wspaniałe? To nasz pierwszy bal!- krzyczy radośnie dziewczynka.
           - No i? Co w tym wspaniałego? - pyta znudzony chłopiec. - Wszyscy tylko chodzą, gadają i tańczą. Tylko jedzenie jest lepsze niż zazwyczaj.
           - Nie wiesz? - pyta zaskoczona dziewczynka.
           - Czego nie wiem?
           - Legenda głosi, że właśnie na balu chłopcy spotykają swoje miłości, a dziewczynki przyszłych mężów. Oby mój był przystojny… -rozmarzyła się dziewczynka.
           - Spiorę go jak nie będzie.- powiedział chłopiec strzelając palcami.
           - A ja przegonię ją, jeśli będzie dla ciebie niemiła Panda. - powiedziała, uśmiechając się.
           - Ialla! Tyle razy ci mówiłem! Nie mów do mnie Panda!- wrzasnął zły chłopiec. Na jego czole pojawiła się momentalnie pulsująca żyłka.
           - Ale to mój przywilej nazywać cię tak!- roześmiała się szczerze, za chwilę jednak spoważniała. - Mam nadzieję, że ćwiczyłeś taniec. Nie chcę znów wrócić z napuchniętymi stopami!

~Lucy~
           Brałam prysznic, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Pewnie ktoś z obsługi przyszedł. Krzyknęłam proszę i wyszłam spod prysznica. Znalazłam ręcznik i owijając się nim wyszłam z łazienki.
           - Cześ…
           - KYAAA!Zboczeniec!- rzuciłam lampą w stojącego na środku pokoju Gray'a. Nie dlatego, że wszedł. Dlatego że zapomniał czegoś więcej niż spodnie! Moje oczy! Doszedł mi kolejny koszmar senny! Chyba wolałam ten poprzedni. Teraz przez miesiąc nie pozbędę się z pamięci widoku nagiego Gray'a. Dlaczego nie można komuś oddać wspomnień? Juvia by się ucieszyła.
           - Ugh!
           - Nie wchodź do czyjegoś pokoju goły!-szczelnie zamknęłam oczy by nie musieć go więcej oglądać. Byłam pewna, że ten raz w gildii był pierwszym i ostatnim. Urgh!

           - Panienko, byłabyś tak uprzejma i pożyczyła mi swoją bie…
           - W życiu!

           Moja psychika dłużej tego nie zniesie. I nie poprawia tego ani włamujący mi się do mieszkania Natsu, ani Erza ze swoimi wachaniami nastrojów. Boje się pomyśleć, co on teraz tam wyprawia. Błagam, niech oszczędzi chociaż meble!
           - Wybacz. Ch-chciałem cię ty-tylko o c-coś spytać?- przez piskliwy sposób w jaki to wypowiedział, końcówka zabrzmiała jak pytanie. Zachwywał się jakbym była Erzą.
           - Ubrałeś się już?- wciąż szczelnie zamykałam oczy.
           - Możesz patrzeć, ale też coś na siebie załóż. Nie wypada żebyś była…ekchm…goła.
Uchyliłam jedno oko. Stwierdzając, że ma na sobie zarówno spodnie i koszulę(choć rozpiętą) odważyłam się otworzyć drugie. Odetchnęłam z ulgą, ale zaraz dotarła do mnie informacja, że wciąż mam na sobie ręcznik. Czując rozchodzący się rumieniec weszłam do łazienki. Wziełam stamtąd aksamitny, zielony szlafrok sięgający mi do kostek.
           Kiedy wróciłam, Gray siedział na moim łóżku. Oczywiście koszula zdążyła już zniknąć. Dobrze, że chociaż zostały spodnie. Nagi Gray. Brrr.
           - Lucy, chiałem…chciałem cię o coś zapytać.-powiedział ledwie słyszalnie ze wzrokim wbitym w ziemię. Cały czas bawił się palcami.
           - Też mam do ciebie kilka pytań.
           - Ty pierwsza.
           - Ty zacząłeś. Mów pierwszy.
           - Eto…Lucy…czy ty…czysprawazgarnituremjestjużjasna?- wyrzucił na jednym oddechu. Tylko tyle?
           - Nie pytałam jeszcze Lokiego. Zaraz to zrobię jak chcesz. Ale to nie to o co chciałeś zapytać, prawda?-kiwnął głową na potwierdzenie tych słów. Czekałam na właściwe pytanie, ale zdaje się że teraz moja kolej. Z wielu wybrałam to najbardziej trywialne.
           - Umiesz tańczyć?- spojrzał na zdziwiony, cały czas mrugając. Po chwili wybuchnął gromkim śmiechem. Ten Gray się śmieje! I to jak normalny człowiek! Ten raz z pociągu się nie liczy, to był tylko chichot.
           - Umiem, ale tylko walca.- powiedział już opanowany – Ale nie tańczyłem od czasu gdy…- umilkł nagle. Cała aura radości zniknęła.
           - Od czasu, gdy?- czekałam na resztę zdania. W sumie, nie wiem czemu. Westchnął.
           - Od czasu gdy poprosiła mnie o to Ialla.- dokończył smutno.
Ialla. Znowu to imię. Kim ona jest?! Wkurza mnie, że tego nie wiem. Jak tak dalej pójdzie to zmienię się w drugą Juvię, zazdrosną o każdy szczegół z życia ”Wspaniałego Panicza Gray'a”.
Usiadłam obok niego na łóżku i położyłam mu rękę na ramieniu, próbując dodać otuchy.
           - Kim była dla ciebie? Wnioskuję, że kimś ważnym.
           - Siostrą…której nie miałem.
           - Nie rozumiem. Mówiłeś, że miałeś siostrę.
           - Tak, ale…była…bardzo chora. Nie mogłem się z nią bawić ani nic. Tata ciągle pracował, żeby mieć na leki dla niej. Też chciałem jakoś pomóc. W pałacu potrzebowali kogoś z małymi palcami do czyszczenia szkła. Byłem jedyną osobą w tym samym wieku co ona. Szybko się zaprzyjaźniliśmy
           - W pałacu?
           - Ialla była księżniczką. Ród Busteriov władał wschodem przez setki lat. Teraz władzę próbuje przejąć szlachta. Ona była ostatnia z rodu…
           - Dla niej nauczyłeś się tańczyć?
           - Nie. Zbliżał się bal, a ona potrzebowała partnera do ćwiczeń. Możesz spytasz w końcu Lokiego?- zamrugałam zdziwiona jego zmianą tematu. Cóż, skoro nie chce już o tym mówić nie będę naciskać.
           - Otwórz się bramo lwa: Leo!
W pokoju stanął Loki, z tym że w bokserkach…i rozpiętej koszuli…bez krawata.
           - Witaj Lucy! Co się dzieje?- spytał gotowy do walki. Zaraz jednak w jego głowę uderzyła poduszka. Odwrócił się w stronę, z której nadleciała. Gray już trzymał drugą gotowy ją rzucić.
           - Tylko mi nie mów, że właśnie wyrwaliśmy cię…no wiesz…w trakcie.-spytał Gray.
           - Nie, co ty. Prysznic brałem. Oczywiście, że tak!
           - W trakcie czego?- spytałam nie wiedząc o czym mówią.
           - No, wiesz Lucy. Przecież ten tu to cholerny Kasanova. Gadaj, blondynka czy brunetka zboczeńcu.
           - Kogo nazywasz zboczeńcem, zboczeńcu?! No i ma różowe włosy, nie zgadłeś.
Właśnie dotarło do mnie o czym oni mówią. Momentalnie zrobiłam się czerwona. Przywołałam Lokiego kiedy był z jakąś dziewczyną.
           - Eto…Loki, mógłbyś pożyczyć garnitur Gray'owi? Idziemy na bal i…
           - Jednak to ty ją wyrwałeś! Cholera, straciłem przez ciebie trzy tysiące!
           - Pożyczysz czy nie?- spytał zmieszany Gray.
           - Wybacz, ale nie. Muszę mieć w czym wrócić do domu. Jeśli to już wszystko pozwólcie, że wrócę.-po tych słowach rozpłynął się w powietrzu.
           - Jednak potrzebny mi krawiec. Zobaczymy się za kilka godzin.- mówiąc to wyszedł z pokoju. Dało się jeszcze tylko słyszeć jak mruczy pod nosem: cholerny Kasanova.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Starałam się wplątać humor, ale jakoś średnio mi to wyszło. Wiem, że zamuliłam wam tym rozdziałem i wszyscy czekacie na bal...ale stwierdziłam, że muszę gdzieś umieścić tą scenę z Lokim. Do następnej notki!

5 komentarzy:

  1. Ekstra! Ubóstwiam twojego bloga i twój styl pisania! Jak ja się cieszę, że ostatni raz weszłam na laptopa. No, ale wracając do notki... Świetna! To co jest z siostrą Gray'a jak Ialla nią nie jest? Ona nie żyje? Biedny Gray... Q.Q
    Rozdział zabawny... Szczególnie końcówka xD Nie mogę się doczekać następnego rozdziału... Przez ciebie nie będę w ogóle myśleć o urlopie, a o tym co będzie w następnym rozdziale... Jesteś zUa... ;P Ale i tak się nie złoszczę.^^"
    Pozdrawiam! I życzę duuużo weny! Mam nadzieję, że jak przyjadę to mnie mile zaskoczysz! ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja cie nie mogę, to mnie kurde rozwaliło:"Tylko mi nie mów, że właśnie wyrwaliśmy cię…no wiesz…w trakcie"! Muahahahahahaha, ja nie mogę, ja nie mogę! Key, key, oddech, oddech... Supcio rozdział...

    OdpowiedzUsuń
  3. Noo.. Iga twoje rozdziały są Awesome..:) znaam cię tak długo, a nie wiedziałam,że piszesz tak dobrze..xD

    OdpowiedzUsuń
  4. - Cześ…
    - KYAAA!Zboczeniec!- rzuciłam lampą w stojącego na środku pokoju Gray'a. <<<HAHAHAHHAHAHAH TURLAŁAM SIE po podłodze ze smiechu z tego ! :D
    Pod koniec rozdział też było zabawnie jak przerwali Lokiemu `tą czynność` XD
    Gray coraz bardziej się otwiera coraz więcej mówi :3
    Wg ide czytać dalej bo chce już ten bal! :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedny Gray (znowu). Tym razem dostał lampą...no cóż zdarza się xD czy mi się zdaje czy Loki wyrwał...Aries? ojoejjejejeje :D I Ialla była tylko "przyrodnią" siostrą :< ach szkoda >.<

    OdpowiedzUsuń