Poprzednio w Fairy Tail:
Lucy: Razemz Gray'em udaliśmy
się na misję. Niestety, mimo że nie walczymy z potworami nie
wszystko poszło po naszej myśli.
Gray: Chciałaś powiedzieć
po twojej myśli.
Lucy:Ugh! Przymknij się!
Gray: No co? Ja się dobrze
bawię.
Lucy: Nie będę nikogo
całować!
Natsu:Łapy zdala od niej
zboczeńcu!
Gray: Skąd się tu wziąłeś
debilu?!
Erza: Natsu, tu jesteś! Nie
skończyłam jeszcze z twoją karą.
Natsu:Kyach! Happy! Obroń
mnie!
Happy:Aj ser.
Gray:Co z nim?
Natsu:Jego Erza też nie
oszczędziła.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
~Lucy~
- CO?!
- Ty. Natsu. Powrót do gildii.
Buziak. To chyba nie takie trudne?
- Masz jakiś powód żeby
sądzić, że to zrobię?!
- Męska intuicja? - odparł po
chwili bez przekonania.
Dobijcie mnie! Nie ma czegoś
takiego jak „męska intuicja”.
- W głowie ci się
poprzestawiało od tego rozbierania. A tak na marginesie, czemu masz
suchą marynarkę? Przecież wpadłeś do wody.
- Ja tak. Ale się zapomniałem
i ściągnąłem ją jak byłem na drzewie.
Pokręciłam tylko głową z
dezaprobatą. Ale czego się niby spodziewałam? W końcu Gray to
Gray. I tak długo wytrzymał w ubraniu. I to cud, że zdjął tylko
marynar…
- Gray, twoje spodnie.
- Co?-spojrzał na swoje nogi,
na których miał tylko bokserki.- Kya! Kiedy ja?
- Nie wiem. Jak przyszedłeś
to jeszcze miałeś wszystko.
- Idę ich poszukać. Ale
najpierw wyczyszczę ci sukienkę. Jestem ci to w końcu winien.
Przyklęknął przede mną, a
jego rękę otoczyła biała mgiełka. Po chwili błoto zaczęło
zmieniać się w brudny lód, po czym odpadało. Kiedy skończył
plamy były ledwo widoczne. Jeśli się o nich nie wiedziało, nie
dało się ich zobaczyć.
- Wyszedłem z wprawy. Kiedyś
szło mi szybciej.
- Co masz na myśli?
- Był taki moment, że Erza
chodziła na randki. Dziwne, nie? W każdym razie, ja i Natsu byliśmy
używani jako jej niewolnicy. Ja zajmowałem się ubraniem, a
popiołek włosami. Jeśli nie robiliśmy tego tak jak chciała,
czekał nas karny zestaw ćwiczeń.-wzdrygnął się wspominając to.
Spróbowałam wstać, ale nie
mogłam ustać prosto. Złamał mi się pantofel. Teraz to już nic
się nie da zrobić.
- Sprawdź czy pasują. -
podsunął mi pod nos lodowe pantofelki. Spojrzałam na niego
zdziwiona mrugając.
- Zrobiłem na rozmiar Erzy,
nie wiem jaką masz stopę.
- Do tego też was
wykorzystywała?
- To najnormalniejsza z rzeczy.
Nie chcesz znać reszty.
Opierając się o niego zdjęłam
buty i założyłam lodowe pantofle. Były zimne i trochę za małe,
ale dało się w nich chodzić.
W tym samym czasie...
Lord Vaneger podskakiwał na
swoim balkonie w ekstazie, podśpiewywał przy tym cały czas. Stojący przy nim chłopiec musiał się
nieźle wyginać, żeby nie dostać lornetką albo łokciem. W końcu Lord spoważniał i zwrócił
się do chłopca.
- Philip! Dowiedz się, gdzie
przyjmuje zakłady ich gildia. Czuję duuuuży zysk.
- Można wiedzieć czemu Panie?
- spytał chłopiec. Było po nim wyraźnie widać radość z końca
Romantycznej Euforii Lorda.
- Spójrz tylko. Miłość
kwitnie na naszych oczach. Gdybym tylko był piętnaście lat młodszy
pewnie…
Chłopiec nie słuchał dalszego
wykładu swojego Pana. Skupił się on na obserwacji. Chłopak
właśnie próbował ściągnąć spodnie, które zaczepiły się o
mur. Dziewczyna stała na dole śmiejąc się z jego
nieudolności(przynajmniej jemu się tak wydawało). No tak, w końcu
miał nieświadomy ekshibicjonizm. Chłopiec nie rozumiał czym jego
Pan się tak ekscytuje. Wyglądali na dobrze dogadujących się
przyjaciół, nic więcej.
- Panie, powinieneś brać
więcej lekarstw. Między tą dwójką nie ma chemii. Każdy powie, że
wyglądają na przyjaciół.
- Uggh! Niech to! Wziąłem
sobie za punkt honoru, zeswatać kogoś dzisiaj. Tylko ta dwójka się
do tego nadawała.
- Chciałeś panie powiedzieć,
tylko oni według ciebie nie byli razem.
- Czepiasz się szczegółów
Philip. Uważaj, bo powiem twojej matce gdzie trzymasz gazety.
- Co zamierzasz zrobić panie?
- spytał pośpiesznie chłopiec. Chciał jak najdalej odwlec temat
dotyczący jego gazet.
- Co MY zamierzamy zrobić
Philip. To już czwarty bal na którym jesteśmy. Dwa poprzednie to
była wielka porażka. Tym razem musimy to zrobić. Nie pozwolę
sobie zepsuć statystyk! Co proponujesz~?
- Może 17-stkę?
- Nie mamy kobiety.
- Hmm,ósemkę?
- Żadnego ognia w moim domu!
- U Berrer'ów zadziałało bez
problemów.
- Mojej kuchni nie będziesz
podpalał!
- To może czwórkę?
- Pianista wytrzeźwiał? -
spytał zszokowany Lord.Chłopiec spojrzał na zegarek i zaczął
liczyć pod nosem.
- Trzy godziny i osiemnaście
minut temu Pani Torre wylała na niego kubeł wody z lodem. Za dziesięć minut powinien dojść do siebie.
- Wspaniale! Widzisz, jak
chcesz to potrafisz. Oczywiście nie powiem nikomu o gazetach. Leć
przygotować pianistę. To będzie piękny bal! - podśpiewywał pod
nosem Lord. Chłopiec natomiast odetchnął z ulgą i zabrawszy kij
pobiegł po pianistę.
Wracając do naszych
bohaterów...
- Długo
jeszcze? - spytałam Gray'a, który już kolejny raz spadł z muru
próbując złapać spodnie.
-
Teraz mi się uda. Tylko patrz! - mówiąc to cofnął się by wziąć
rozbieg.
-
A mam coś innego do roboty?
Gray wziął rozbiegł i odbił
się od ziemi. Wykonał salto w powietrzu i wylądował na murze.
Niestety, coś mu nie wyszło i mur znalazł się między jego
nogami. Jęknął z bólu i podczołgał się do spodni.
- Mam je! KYAAaaa! - krzyknął
gdy stracił równowagę i spadł po drugiej stronie muru.
- Załóż spodnie i idź
dookoła. Spotkamy się…
-
Ice make:Grappling
Hook
O
drzewa zaczepiły się dwa haki. Po chwili Gray z powrotem stał na
murze po czym z gracją z niego zeskoczył.
-
Czemu to zrobiłeś?!
-
Nie chciało mi się iść naokoło. - odpowiedział wzruszając
ramionami.
-
Nie mogłeś tego zrobić wcześniej? - spytałam zirytowana.
Spojrzał na mnie jak na idiotkę.
-
Z tej strony nie dałbym rady się zaczepić. Chodź, aukcja się
zaraz zacznie. Oddamy tę błyskotkę i pójdziemy spać czy coś.
-
Dobry pomysł.
Weszliśmy
do sali balowej. Panował tu gwar i ożywienie. No tak, nie co dzień
kupuje się jakieś rzadkie okazy.
Razem
podeszliśmy do bufetu. Każde z nas wzięło coś dla siebie. Gray
potajemnie próbował zabrać butelkę szampana.
-
Dziękuję, dobrze wykonaliście swoją posługę. Możecie już
oddać perły. - powiedział rudy chłopiec stojący obok mnie ze
szkatułką. Rozpoznałam w nim tego małego sługę z gabinetu. Jak
mu było? Filip?
Po
upewnieniu się, że to na pewno on, oddaliśmy mu diadem. Ja nie
miałam zastrzeżeń, ale coż. Ktoś się uparł. A teraz ten ktoś
ładuje w siebie góry jedzenia.
-
Po perłach są jeszcze waza i obraz. Powinno się skończyć za
dwadzieścia minut. Zostańcie do końca. Zobaczycie fajerwerki. -
powiedział chłopiec ze sztucznym uśmiechem. Wyglądało to tak,
jakby chciał nas na siłę zatrzymać.
-
Jeśli nie będziemy zbytnio zmęczeni to zostaniemy. - odparłam
również z uśmiechem.
Chłopiec
odszedł w sobie tylko znanym kierunku. Coś mruczał pod nosem, ale
nie jestem pewna co. Brzmi trochę jak: udało mi się. Ale o co niby
może mu chodzić?
***
Zostaliśmy do końca aukcji.
Rany, ale nudy. Gray natomiast bawił się wyśmienicie. Cały czas
kręcił się przy przekąskach, zmniejszając ich ilość. Z
głośników rozszedł się głos naszego zleceniodawcy.
- Witam was wszystkich.
Niestety nadciąga koniec balu. Panowie rozpływają się we mgle, a
panie ronią za nimi łzy i czekają by znów…
- Panie, opanuj się.
Straszysz nam gości. Zresztą ten bal się tak nie kończy.
- Psujesz nastrój Philip.
Porozmawiam o tym z twoją matką! Na czym to ja? A tak! Nim bal
dobiegnie końca, proszę wszystkie osoby które wygrały gry o
podejście na środek sali.
Kilka par posłuchało tego
zalecenia. Za chwilę dołączyły do nich kolejne i kolejne. W końcu
zebrała się całkiem spora grupka.
- Miałem na myśli
WSZYSTKIE pary. - mocno zaakcentował: wszystkie.
Jeszcze kilka osób dobiegło.
Kiedy lord wciąż nie odpowiadał zaczęto wołać ludzi na dworze.
Cholera! On chyba nie chce,
żebym poszła tam z Gray'em? W sumie nie wygraliśmy tej gry. Nie
pocałowaliśmy się ani nic. W dodatku przepędziliśmy towarzystwo.
- Chodź Lucy, bo ten wariat
się nie zamknie. Jak każą nam się całować to coś wymyślę.
Złapał mnie za nadgarstek i
pociągnął do grupki na środku sali.
- No, to teraz kiedy są już
wszyscy mogę przemawiać.
- Panie…
- Później Philip. Teraz
każda z par na ukoronowanie tego wieczoru, żeby udowodnić swoją
miłość zatańczy walca. Reszta ludzi proszona jest, o obserwację
i wybór Królewskiej Pary tego wieczoru.
- Panie…
- Philip cholera, toż mówię
że później.
- Ale…
- Żadnego ale! Echm,
akompaniuje nam wspaniały skrzypek…
- No właśnie w tym
problem, że nie.
- Jak nie?! Przecież
specjalnie go tu sprowadziłem!
- Ktoś go uderzył kijem i
stracił przytomność. Jest teraz w naszym szpitalu.
- I mówisz mi to dopiero
teraz?!
- Panie mikrofon.
- Co? Kyach!
Na całą salę rozszedł się
nieprzyjemny dźwięk wyłączanego urządzenia. Oboje się
ucieszyliśmy. Może uda się nam szybciej wrócić do pokoi i
jeszcze przespać przed podróżą. Zaraz potem jednak urządzeni
zostało włączone.
- Przepraszam za
utrudnienia. Za akompaniament odpowiedzialny będzie nasz pianista.
Przywitajcie go! To Robert Volley.
Starszawy mężczyzna, który
wyglądał jak oderwany od flaszki, podszedł do fortepianu. Dotknął
klawiszy i rozbrzmiała melodia, a Gray chwycił moją dłoń i zaczęliśmy tańczyć.
tylee czasu pisałaś a ja dalej nie wieem czy Lucy pocałuje Natsu lub Gray'a!!!
OdpowiedzUsuńNajlepszy jest Philip i ten cały lord! Uśmiałam się do łez i zleciałam z fotela, waląc szczeną o biórko(spoko, zęby całe). Naprawdę super! Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału!
OdpowiedzUsuńŚwie~etne! Desu ma rację! Ta dwójka to geniusze. Miejmy nadzieję, że jeszcze coś wykombinują. Muahaha! Już ja za to ręczę, że wkopią nasze gołąbeczki w piekło. *^* Co ja jeszcze chciałam? Ano... Gdzie moja Ialla i szczurek? Q_Q
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny... ;P
Zaraz jak skończę bal, pojawi się cały rozdział o Ialli i Trevorze(nie nazywaj go szczurem, lepiej go nie wkurzać. Zobaczysz dlaczego.)A następny(ku radości Luriko) będzie poświęcony Kirze i Neco. Po tym wrócę do głównej lini i męczenia bohaterów >złowieszczy śmiech<
UsuńJupi! Będzie co świętować!xD Ialla będzie! Ialla! Ialla... i szczu... Trevor!^^" Zobaczymy na co będzie stać naszą kochaniutką kulkę futra. Może będzie mnie torturował? Chce to zobaczyć.xD
UsuńNatsu: Jeszcze nie skończyłaś nas pozabijać, a już szukasz kolejnej ofiary? ==
Happy: Aye!
Nie zabiłam was, bo po pierwsze Zerefuś kocha Natsu... po drugie... od czego jest Erza?
Natsu: O.O' Nie było tematu.=="
Happy: Aye... >.>
Życzę weny i więcej pomysłów na tortury... Muahaha! Wykończymy Fairy Tail! >wzrok sadystki<
Natsu: To się nigdy nie zmieni...=="
Jupi!!!!! Pojawi się Kira!!!!! Super!!!!!........ Ał..... Właśnie zleciałam z łóżka z radości..... Ale żyję (można płakać).
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz przeczytałam notkę. Kilka wyjazdów, ciężka praca przed szkołą itp. itd. A właśnie, niedługo szkoła..... T.T.... Ale to jeszcze kilka dni na szczęście ;)
A co do notki, to jest świetna! W końcu jakieś akcje między Gray'em i Lucy! Oby takich więcej! I więcej akcji z tym zleceniodawcą i Philip'em! I więcej męczeństwa bohaterów! I więcej weny życzę!
U mnie pojawił się wreszcie rozdział pierwszy. Zapraszam!
Rozwalił mnie początek - Natsu i Gray niewolnikami Erzy? xD Kyaaa to musiało być piękne :D
OdpowiedzUsuńBuziak buziak, ja mam nadzieję ze Lucy się pocałuje z Natsu, fanką GrayLu to ja nie jestem xD Dobra a teraz lecę nadrabiać dalej, bo czasu brak, a gdy jest to trzeba korzystać ;)