środa, 29 sierpnia 2012

Rozdział 11 Bal cz.4

~Gray~
           - Można prosić? - spytałem, Lucy wyciągając w jej stronę dłoń i lekko się kłaniając.
Z westchnieniem ujęła ją i zaczęliśmy tańczyć. Po jakimś czasie udało mi się złapać tempo. Jednak pewnych rzeczy się nie zapomina. I pewnych przyzwyczajeń.
           - Nieźle ci idzie, jak na kogoś kto miał taką przerwę.
           - Ty też.
           - Ale ja jestem panienką z dobrego domu. mnie od dziecka uczono różnych tańców.
           - Wybacz, zapomniałem. Chyba już nadmiernie przesiąkłaś brudnym światem naszej gildii. - zaśmiała się na to stwierdzenie.
           - Wracając do wcześniejszej rozmowy… - zacząłem.
           - Nie. - przerwała mi ozięble.
           - Niby czemu? Podaj choć jeden sensowny powód.
           - Nie wolno całować przyjaciół. To diametralnie zmienia relacje.
Raju, toż o to mi chodzi.
Zaraz po tym jak to pomyślałem, Lucy stanęła mi z całej siły na stopie.
           - Au. Za co?
           - Ty też się bawisz w swatkę?! Co wam się wszystkim zrobiło?! Jak będę chciała, to sobie znajdę chłopaka.
Ja…nie, nie powiedziałem tego na głos. Prawda? Powiedziałem? Idiota.
           - Co ci tak na tym zależy?
Oż, cholera. Ma mnie. Myśl Gray, myśl. Sprzedaj jej jakieś kłamstwo, jesteś w tym dobry. Od prawie dziesięciu lat oszukujesz całą gildię. To nie powinien być problem.
           - A tak jakoś…bez powodu. Czuję, że powinienem to zrobić. - czułem, że moje policzki robią się czerwone.
           - Rozumiem!
Szlag! Jak się domyśliła?!
           - Jesteś zbyt nieśmiały, żeby się umówić z Juvią i szukasz pretekstu by tego nie zrobić.
Jednak się nie domyśliła…Stop! CO ona powiedziała?!
           - Ale to nie fair, że użyłeś mnie jako tarczy. Ty i Juvia…powiedzmy, że się kochacie i całowanie nie powinno być dla was niczym niezwykłym. Ja i Natsu jesteśmy przyjaciółmi. Najlepszymi, ale jednak tylko przyjaciółmi. Nie moglibyśmy tego zrobić. To nienaturalne.
           - Jemu to powiedz. Wiesz jaki potrafi być wkurzający, kiedy cię nie ma w gildii? Potrafi co dwadzieścia sekund pytać kiedy przyjdziesz. W domu też cały czas mówi tylko o tobie. A z tego co doszły mnie słuchy, byliście na czymś w rodzaju randki. Dobrze czasem czytać prasę. - posłałem jej uśmiech. U niej natomiast pojawiła się pulsująca żyłka.
           - Po pierwsze, to nie była randka. Po drugie, nie waż się mi o tym przypominać, rozumiesz? Nigdy, przenigdy. Dotarło?!
           - T-tak. - momentami ta kobieta, naprawdę przypomina Erzę. Albo gorzej…
Odetchnęła z ulgą, a żyłka zniknęła. Jej wyraz twarzy zmienił się diametralnie. Wyglądała jakby intensywnie nad czymś myślała.
           - Skąd wiesz, że mówi o mnie w domu? Z tego co wiem nie bywacie u siebie.
Kurr…wszedłem nogą w przerębel. Powiedziałem jednak za dużo. Jak mam się niby z tego wyplątać?! Debil ze mnie.
           - Nie śledzisz go chyba, co?
           - Nie, co ty. Jakie ty masz o mnie mniemanie.
           - Ile razy?
           - Dwa w zeszłym tygodniu.
           - Po co?
Wyciągnąłem jedną nogę, to wszedłem drugą. Jestem debilem. To zbyt żenujące, przyznać się dlaczego. I tak w ogóle, po co jej to wiedzieć?
           - Bo ten…no, ja…też chcę kota.
Nie no. Naprawdę to powiedziałem? Jestem skończonym debilem. Mogę zacząć pakować walizki i znikać.
           - Żartujesz ze mnie?!
Czas uciekać do schronu. Włączył jej się TEN tryb.
           - Jak wielkim kretynem jesteś?! Myślisz, że uwierzę w coś takiego?! Spadaj idioto. - odepchnęła mnie i poszła w kierunku schodów. Odprowadziłem ją wzrokiem, aż znikła mi z oczu za drzwiami.

W tym samym czasie...

           Lord Vaneger i Philip obserwowali tańczące pary z rozgłośni. Właściwie to tylko Lord obserwował. Philip zajął się rozmyślaniem, gdzie by tu znowu schować jego gazety.
           - Pięknie moi drodzy, pięknie. Rozmawiaj z nią dalej Gray. Plus pięć do randki. Philip, chodź tutaj. Włącz mi ten ekran tak, żeby był dźwięk.
           - Panie, to jest niemożliwe.
           - Dlaczego?
           - Pamiętasz Panie jak ci mówiłem, że pianista urządził libację z przyjaciółmi na terenie rezydencji?!
           - No pamiętam, i?
           - Była w tym pomieszczeniu. Zniszczyli wewnętrzne głośniki.
           - Ale to było z miesiąc temu!
           - Elektryk dalej nie przyszedł.
           - Następnym razem zdziel przez łeb jego, a nie skrzypka. Dobra, umiesz czytać z ruchu warg nie? Chodź tu, będziesz tłumaczył.
Chłopiec podszedł do lakrimy. Wpatrywał się w nią przez jakiś czas, próbując zrozumieć co mówi ich upatrzona para. Nie było to łatwe, zważywszy na fakt, że albo stali akurat tyłem albo ktoś ich zasłaniał.
           - No i? No i? Co mówią? Powiedz proszę. Pro-oszę!
           - Coś o jakieś Juvi.
Lord zaczął wertować Czarodzieja. W końcu znalazł interesujący go artykuł. Chwilę przyglądał się zdjęciu błękitnowłosej kobiety.
           - To rywalka w miłości Lucy. Próbuje jej odebrać Gray'a. Szmata! Twoim zdaniem jest ładna?! - spytał Lord pokazując zdjęcie Juvi z konkursu Miss Fairy Tail. Jego ton sugerował, że nie zniesie sprzeciwu.
Chłopiec był w kropce. Jego zdaniem dziewczyna była całkiem ładna. Nie w jego typie, ale jednak ładna.
           - Ja bym się z nią nie umówił. - odparł neutralnie chłopiec.
           - Ja też. Z czym do ludzi. Co ona ma…oni się kłócą! Philip! Szybko, tłumacz!
           - Dziewczyna wyzywa go właśnie od najgorszych.
           - A on co na to?
           - Nic, stoi i zbiera baty.
           - Słusznie. Najlepiej siedzieć cicho, przy kłótni z kobietą bo jak wiadomo…
           - Lucy wyszła.
           - Co?! - Lord odepchnął chłopca by mieć lepszy widok, na odchodzącą Lucy i osłupiałego Gray'a.
           - Nie. Nie, nie, nie. Nie! To straszne. Cały misterny plan poszedł w piz…schrzanił. - Lord w ostatniej chwili przypomniał sobie, jakich słów nie należy używać przy dzieciach. Cały czas płakał nad nie udolnością tego przedsięwzięcia.
           - No już Panie, spokojnie. Nie ten to inny bal. - mówił Philip klepiąc Lorda po ramieniu.
           - Wszystko poszło na marne. A może nie?-Lord nagle się ożywił.
           - Tak, to musi być to. To…to…Etap wielkiej kłótni!
Ostatnie słowa Lorda rozbrzmiewały echem. On sam był tak szczęśliwy, że jego oczy przypominały dwa, świetliste punkty. Mnóstwo podobnych krążyło wokół jego głowy.
           - Etap czego, Panie?
           - Etap wielkiej kłótni! To przedostatni etap każdej komedi romantycznej.
           - Przepraszam, nie rozumiem.
           - Więc wyjaśnię ci to najprościej jak się da.
W dłoniach Lorda pojawiły się kartki. Na pierwszej napisane było Etapy miłości w komedi romantycznej.
           - Więc Philip, to idzie mniej więcej tak. - Lord zabrał pierwszą kartkę. Na nowej widniała teraz narysowana żółtym kolorem dziewczyna i chłopak narysowany niebieskim. Oboje dzielił mur. Chłopca ucieszył fakt, że sam potrafił narysować coś dużo ładniejszego, mimo że nie posiadał talentu.
           - Na początku oboje są nieznajomymi…- kartka znikła. Nową od starej różnił tylko brak muru i machające do siebie nawzajem postaci.
           - Potem zmieniają się w znajomych, a potem w przyjaciół…- na nowej kartce chłopak i dziewczyna trzymali się za ręce.
           - Po tym zwykle następuje etap pary i etap, o który dzieci nie powinny wiedzieć. Ale ten może być też na końcu. - kolejny rysunek. Para przedzielona piorunem.
           - Później następuje etap wielkiej kłótni. Jakaś błaha rzecz sprawia, że bohaterowie się kłócą i rozstają. Uświadamiają wtedy sobie, że nie potrafią bez siebie żyć. I właśnie wtedy następuje ostatni etap…- w dłoni Lorda pojawił się rysunek przytulającej się pary.
           - To pogodzenie. Zazwyczaj odbywa się na dworcu, ale nie jest to reguła. Bohaterowie się godzą, całują na przeprosiny i zostają szczęśliwą parą. Koniec. Zrozumiałeś?
           - A kiedy niby oni byli parą? Owszem, przyjechali jako przyjaciele, ale chyba umknął mi etap pary.
           - Stali się parą podczas gry w butelkę. Wszystko idzie zgodnie z planem B. Philip, poprawiliśmy nasze statystyki. Możemy być z siebie dumni.
           - A czemu kazaliśmy im tańczyć akurat walca?
           - Bo to jest bardzo romantyczny taniec. Po za tym chłopak przyznał się, że innego nie zna. - przyznał Lord pod wpływem spojrzenia chłopca.
           - Ech. Mam im coś zamieść do pokoju? Ciastka? Wino? Szampana? Tort?
           - Chłopakowi daj coś mocnego, ale nie za bardzo. Jak Lucy go zobaczy pijanego, niczym bezdomny na dworcu, to koniec. Jej zanieś torcik czekoladowy. Zawsze poprawia nastrój dziewczynom.
           - Tak Panie.
Chłopiec wyszedł z rozgłośni i poszedł do kuchni po potrzebne rzeczy. Lord jeszcze przez jakiś czas obserwował Gray'a.
           - Głowę bym dał, że należy do Bustierov'ów. Tak bardzo przypomina tego chłopca, wychodzącego ze wszystkich tajnych przejść. - westchnął. - Ia, naprawdę nie żyjesz?

Wracając do naszych bohaterów...

Kilka godzin później
~Lucy~
           Staliśmy przed rezydencją, gotowi do wyjazdu. Chociaż tylko ja wykazywałam dobrą formę. Gray był, łagodnie mówiąc, dość mocno wczorajszy. Cana nieźle by wyśmiała jego słabą głowę. Zresztą, co ja mówię. Nie powinnam była jeść całego tego tortu. Czeka mnie niezła niestrawność.
           - Mogę podstawić wam powóź. Zawiezie was prosto na stację. Nie będziecie się musieli przepychać przez tłum. - zaproponował zleceniodawca.
           - Naprawdę, nie chcemy. Poradzimy sobie. - Lord nachylił się konspiracyjnie w moją stronę.
           - Nie mam obaw co do ciebie, ale martwię się o kondycję twojego przyjaciela. Nie wygląda najlepiej. - zaczął się przyglądać czemuś za mną.
Podążyłam za jego spojrzeniem. Boże, litości. Biedne róże. Dlaczego to właśnie w nie Gray musiał narzygać?
           - Eto…może to jednak dobry pomysł. - odparłam zawstydzona.
           - Pójdę znaleźć stajennego. Poinformuję go o sytuacji. - oddalił się gdzieś w głąb rezydencji.
Podeszłam w stronę Gray'a. Właśnie skończył wymiotować i wyglądał na szczęśliwego. Ja mu dam! Kopnęłam go w to jego wypięte dupsko. Nie był to mocny kopniak, ale wystarczył by stracił równowagę.
           - Co ty niby wyprawiasz?! Gdzie jest twoja kultura?! Nie mogłeś poczekaś chociaż aż klient sobie pójdzie?!
           - Lucy, ciszej. Moja głowa…
           - Nie będę ciszej, zboczeńcu! Dobrze, że cię głowa boli! Masz nauczkę na przyszłość! Następnym razem nie pij tyle!
           - Powóz przyjechał! - krzyknął ktoś pod bramą.
Tak szybko? Zupełnie jakby to wszystko zostało wcześniej zaplanowane.
Wsiedliśmy do środka i pojechaliśmy w stronę stacji. Gray przez cały czas trzymał głowę za oknem. Rany, jakbym była z Natsu.
Jeśli pocałujesz Natsu na oczach wszystkich z gildii.

***
           Siedzieliśmy już w naszym przedziale. Większość ludzi omijała nas szerokim łukiem. Podejrzewam, że to przez zapach alkoholu. Pociąg w końcu ruszył.
Naprawdę fajnie się bawiłam. Dopóki ktoś nie postanowił sobie ze mnie zażartować. Ten odmrożeniec zniszczył cały wieczór.
           - Wiesz co, Gray?
           - Hm? - mruknął zmęczony.
           - Przyjmuję twoją propozycję. Jak tylko wrócimy…pocałuję go na oczach wszystkich.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wszystkie fanki Nalu robią: KYA! Chyba za bardzo was rozpieszczam. Tak szybko nowy rozdział?

7 komentarzy:

  1. KYA!!!>jestem, aż tak przewidywalna?< Jupi! Nalu! Nalu! Wracając do rozdziału... Świetny! Zresztą jak każdy!^^ Lucy i Natsu się pocałują, pocałują, pocałują! Yeah! Nawet nie wyobrażasz sobie ile frajdy daje mi czytanie twojego bloga. xD
    A na koniec jedno pytanie... Co ty znów wykombinujesz, że do pocałunku nie dojdzie? >.<
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Znając ciebiee kochana.. to ona stchórzy, prawda..:)
    Ale i tak bardzo fajny rozdziaał :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kyaaaaaaaaaaaaaaaa~!-Mimo wszystko, jestem wielką fanką NaLu, nie przepadam zbytnio za Gray x Lucy, ale... Można spróbować poczytać. Choć jestem ciekawa, jaki paring na serio tu wprowadzisz!-Co do rozdziału, świetny! Jak zawsze najlepszy był Lord i Philip! Ciekawa jestem, co znów wykombinujesz...

    OdpowiedzUsuń
  4. Buuuuuu.......... Lucy z Natsu? Nieeeeeeee! Ja wolę jednak parting Lucy x Gray. Ale wszystkie partingi dobrze mi się czyta.
    A co do rozdziału, jest świetny! Jak zwykle zresztą. Nie mogę się doczekać nasyępnych rozdziałów, szczególnie tego z Kirą!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. noooo nie mogę się doczekać tej scenki ^^
    świetne! ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda,że nie było jakiś takich chwil z Lucy i Greyem :D
    Znaczy było tam kilka, ale tak to Lu-chan sie na niego wściekała:C
    Ale pewnie jest to do nadrobienia wiec ide czytać dalej :3
    Wg wielki zong ze blondynka przystanęła na propozycje maga lodu ;OO

    OdpowiedzUsuń
  7. To się robi coraz ciekawsze...Hrabia znał małego Graya? Uuuuuu KaWAII *w*
    Faktycznie KYYAAAA! Czyli Gray musi umówić się z Juvią! <3 Jeee lecę czytać dalej , już się nie mogę doczekać <3

    OdpowiedzUsuń