~Ialla~
Ciemność
powoli zaczęła znikać mi sprzed oczu. Powoli otworzyłam, ciężkie
jak ołów, powieki. Oślepiło mnie światło padające z…okna?!
Gdzie ja jestem? Ostatnie co pamiętam to jakąś zapyziałą
uliczkę, gang i… chłopaka, który przypominał mi brata. Zaraz,
co z Trevorem?! Uff, leży tutaj.
Podniosłam
się na rękach i rozejrzałam po pokoju. Był cały różowy z
drewnianymi meblami. Przy postawionym niedaleko stoliku siedziało
pięć osób. Trzy dziewczyny i dwóch chłopaków, prawdopodobnie
najemnicy. W jednym z nich rozpoznałam tego, który mnie znalazł
wśród skrzynek. Rzucał się w oczy dzięki swoim różowym włosom
i bandażom na nogach, rękach i głowie. Ciekawe jakie bitwy
stoczył? Dziewczyny natomiast tuliły się do drugiego chłopaka. Był praktycznie niewidoczny zza zasłony ich włosów. Widać
było tylko, że nie ma koszulki.
Ma
tyle żon? Co za powodzenie. Musi być bardzo wysoko postawiony.
Pewnie jest ich przywódcą.
Różowowłosy
coś do nich krzyknął, na co dziewczyny zareagowały skierowaniem
wzroku w moją stronę. Ich przywódca drgnął, ale nie odwrócił
się w moją stronę.
-
Natsu, Rushi, Wendy ikuzo! - krzyknęła kobieta w zbroi i długich,
szkarłatnych włosach. Pewnie jest vice dowódcą.
Dziewczyny
od razu skierowały się do wyjścia, ale Obandażowany o coś się
spierał. Krótkie spojrzenie Kobiety w zbroi sprawiło, że
praktycznie wybiegł z pokoju. Wywołał tym podmuch, który podniósł
dziewczynom włosy i przewrócił jedno z krzeseł. Szkarłatnowłosa
położyła rękę na ramieniu mężowi, po czym wyszła z resztą.
Kiedy
drzwi zamknęły się za wszystkimi, chłopak w końcu wstał z
krzesła. Wziął głęboki oddech i odwrócił głowę w moją
stronę. Ponownie poczułam bolesny ucisk w piersi na jego widok. Jak
ktoś obcy, może być tak podobny do…niego.
-
Ohayo, Ialla. - powiedział.
I-Ialla?!
O-on mnie zna?! Nie przedstawiałam się. To pewnie jeden z płatnych
zabójców, który potrafi zmienić kształt. Przeklęci magowie!
Utrudniacie mi życie.
Sięgnęłam
jedną ręką do paska w taki sposób by tego nie zauważył.
Dźwignęłam się do pozycji siedzącej, zmuszając tym Trevor'a do
zmienienia aktualnego miejsca. Chłopak podszedł do mnie ostrożnie,
rokładając ręce.
Taa,
tak kiepsko już nikt dawno nie udawał.
Wyskoczyłam
w górę i uderzyłam maga, już rozłożonym kijem w głowę. A
przynajmniej miałam taki zamiar, gdyż zdążył zrobić unik.
Nieźle jest wyćwiczony. Przypuściłam jeszcze kilka ataków, ale
każdego uniknął. Kiedy znów
próbowałam zaatakować go z góry, złapał mnie za nogę i ściągnął
boleśnie na ziemię. Kij wypadł mi z ręki, a on podtrzymywał mi
ręce swoimi.
Cholera,
trzeba coś wymyślić! Myśl co możesz zrobić bez kija z
unieruchomionym ciałem i Trevor'em, który aktualnie nie może
walczyć…
-
Wyrobiłaś się. Dawniej
walczyłaś…gorzej? - w jego głosie brzmiała niepewność, przez
którą zabrzmiało to jak pytanie.
-
Skąd ty to możesz wiedzieć? Nie znamy się!
-
To ty już brata nie poznajesz? - powiedział z nerwowym uśmiechem.
-
Daj dowód, że nim jesteś to ci uwierzę!
-
Zapytaj o cokolwiek to ci odpowiem.
-
Jaki miałam kolor ścian w pokoju?
-
Niebieski.
-
Jak do niego wchodziłeś?
-
Za biblioteczką był tunel.
-
Czemu mam bliznę na plecach?
-
Spadłaś kiedyś z drzewa, kiedy cię namówiłem żebyś na nie
weszła.
-
Co było w białej szkatułce?
-
Naprawdę muszę to mówić? - jęknął. Posłałam mu znaczące
spojrzenie. Westchnął.
-
Plik zdjęć z Castielem. Podkochiwałaś się w nim.
Nie
wierzę…to naprawdę on!
-
G-grei! - krzyknęłam
szczęśliwa i rzuciłam się go przytulić.
Nie
wiem czemu to wtedy zrobiłam. Jestem osobą, która zawsze hamuje
emocje. Nie lubię kiedy ludzie je u mnie widzą. Możliwe, że to
wszystko było pod wpływem chwili. Ale miło było móc znów się
przytulić do ukochanego brata i poczuć jak to odwzajemnia.
Zwłaszcza, że nie było ono wspomnieniem, tylko rzeczywistą
chwilą. Jeśli mu wierzyć, to zaczęłam wtedy płakać. Ale ja nie
ufam wszystkiemu co mi mówi, takie mam przyzwyczajenie. Ale możliwe,
że to było akurat prawdą. Powrócił z zaświatów, a ja nie
jestem już dłużej sama. Mieliśmy szczęście, gdyż odnaleźliśmy
się po 10 latach rozłąki.
-
Żyjesz. - powiedział nad moim
uchem, a ja poczułam coś mokrego na ramieniu.
-
Grei…ty głupku! - uderzyłam go pięścią w twarz. Odrzuciło
go do tyłu na plecy.
-
Za co? - zapytał, trzymając się za szczękę.
-
Jeszcze pytasz za co?! Zostawiłeś mnie! I nie próbowałeś mnie
szukać! Zostawiłeś mnie samą! Wiesz co musiałam przez ciebie
przejść?! Jesteś głupim, nieodpowiedzialnym i beznadziejnym
bratem!
-
Gomen nasai. - powiedział spuszczając głowę w taki sposób, że
grzywka zakryła mu oczy. Natomiast blizna na czole stała się
widoczna. Nie miał jej kiedy był mały, więc musiał ją sobie
zrobić kiedy podróżował z tymi najemnikami. - Naprawdę mi
przykro.
-
Tobie jest przykro? Trevor, słyszysz to? Jemu jest przykro! I to
twoim zdaniem wszystko załatwia?! I mów do cholery w Ishwin!- wstał
z ziemi, ze wzrokiem wciąż wbitym w ziemię.
-
Nie, nie naprawię tego co się stało. Będę sobie do końca życia
wyrzucał, czemu wtedy nie przeszukałem dokładnie miasta. Ale
chciałbym móc naprawić to co jest teraz. Pomyśl, równie dobrze
wciąż moglibyśmy być sami ale odnaleźliśmy siebie. Mamy
szczęście.
-
Masz rację. - podałam mu rękę i pomogłam dźwignąć się z
ziemi. - przedstawisz mnie swoim podwładnym?
-
Komu? - zmarszczył brwi zdziwiony.
-
Tym ludziom, którzy tu byli.
-
To nie są moi podwładni. To moi nakama, to jest przyjaciele.
-
Przyjaciele? Twoje żony też się do nich zaliczają? - stwierdziłam
sceptycznie.
-
Kto? Gdzie ty spędziłaś ostatnie 10 lat? To że się z nimi
przytulałem nie znaczy, że jestem żonaty. Zresztą, nie
wytrzymałbym z nimi pod jednym dachem.
-
Skoro jesteś przywódcą…
-
Chwila, czemu miałbym nim być?
-
Tak mi się wydawało. Chyba wciąż roztaczasz taką aurę. A nie
dowodzisz?
-
Nie, Erza dowodzi i nikt nie waży się temu sprzeciwić. Mogłoby
się skończyć śmiercią. - po ostatnim zdaniu zaczął się pocić.
Co
jest? Nie może być aż taka straszna.
-
To przedstawisz mnie im?
Uśmiechnął
się łobuzersko i podszedł na palcach do drzwi. Kiedy je otworzył
wszyscy wpadli do środka, tracąc podparcie jakie dawało im drzwi.
Na samym dole wylądowała blondynka i mała dziewczynka o
granatowych włosach. Na nich leżeli obandażowany chłopak i
dziewczyna w zbroi. U wszystkich pokazał się przepraszający
uśmiech. Wymienili kilka uwag w swoim języku i zebrali się z
ziemi. Greiviello objął mnie w talii przyprowadził bliżej nich.
Znowu powiedział coś do nich, czego nie zrozumiałam, po czym
zwrócił się do mnie.
-
Ialla, to moi przyjaciele. To Erza.
Dziewczyna
w zbroi wyciągnęła rękę i uśmiechnęła się serdecznie.
Chwyciłam ją i od razu tego pożałowałam. Ta kobieta ma siłę
demona! Nie czuję mojej ręki. W dodatku Greiviello się z tego
śmieje!
-
Nie martw się, to u niej normalne. To jest Wendy.
-
K-konichiwa- odpowiedziała dziewczynka. Przykucnęłam i
uśmiechnęłam się w jej stronę. Odwzajemniła to.
-
To Natsu. Największy debil na świecie. - wskazał kciukiem na
obandażowanego.
-
Yo! - pokazał rząd śnieżnobiałych zębów. Nie mam pewności,
ale chyba dostrzegłam kły.
-
A to jest Lucy. - wskazał na blondynkę o pokaźnym biuście.
Ta
okazała się najbardziej śmiała ze wszystkich. Podeszła do mnie,
ścisnęła mi dłonie i zaczęła używać dużej liczby nie
zrozumiałych słów. Przynajmniej dopóki Greiviello jej czegoś nie
powiedział. Zmieszała się i zaczęła powtarzać: gomene.
-
Jest jej miło, ma nadzieję że się zaprzyjaźnicie. -
przetłumaczył.
-
Powiedz, że ja też. - przetłumaczył moje zdanie, po czym
dziewczyna objęła mnie.
Dziwne
uczucie, czuć się przytulanym. Nikt nigdy mnie nie przytulił. A
teraz jednego dnia przytulają mnie dwie osoby. Mój, uważany za
zmarłego, brat i jego przyjaciółka, która chce się ze mną
zaprzyjaźnić. W dodatku robi to bezinteresownie.
Wtedy
wydawało mi się to czymś dziwnym, ale kiedy patrze na to teraz z
perspektywy czasu, jest to normalne. Gdybym mogła, zachowałabym
tamten etap pełen uśmiechów i nauki o świecie, o którym nie
miałam pojęcia. Spędzając cały ten czas w górach straciłam
naprawdę wiele. Jednak dzięki niemu miałam możliwość ponownego
spotkania i spędzania czasu z Greiviello, więc nie mam prawa tego
żałować. Ale kiedy tak o tym myślę, to wolałabym nigdy nie
wychodzić z tych gór. Nie sprowadziłabym wtedy nieszczęścia na
tę drużynę. Lucy, Erza, Natsu, Wendy, ich koty, Panie Ziemi,
Greiviello…zniszczyłam to wszystko, przez własną głupotę!
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ech, znowu brak epickości.
H: Było się uczyć, a nie Pandorę czytać i SAO oglądać! Wyszłoby ci lepiej
Co jedno ma z drugim wspólnego? A po kij się pytam, ty jesteś tym odłamem odpowiedzialnym za kujoństwo. Po za tym ja tam szukam inspiracji! Kirito i Asuna są tacy świetni! Ty tego nie zrozumiesz, żyjesz w świecie książki od matmy, chemii i innych porąbanych przedmiotów.
H: Nie narzekaj, dzięki mnie masz 3 z angielskiego.
A z hiszpana 2 =.="
H: Nie moja wina! to porąbany język<wydyma usta>.
Komu ty to mówisz... Dobra ludzie, pobijmy rekord komentarzy! Wszyscy którzy to przeczytali mają się podpisać! Nie ważne anonim, czy konto macie coś tu napisać! Pokażcie ilu was jest i skąd te 4000 odwiedzin!
H: Oraz powiedzcie, czemu na mnie nie głosujecie!
Proste nie lubią cię. Do następnej notki!
Leave comment please!
No to zostawiam po sobie ślad, nie powinnam ci komentować.! Ty moich rozdziałów też nie komentujesz.! . Ogólnie rozdział dobry, wciągający tylko nie ogarniam...Ialla mówi w innym języku? Fajne.! Weny życzę.!
OdpowiedzUsuńPS. Gome ne, że z tego konta, ale nie chciało mi się zmieniać...^^
W końcu Ialla poznała przyjaciół Greya (wybacz, nie pamiętam prawdziwego imienia, za trudne do skojarzenia. dla mnie będzie Greyem! ;3) Sporo czasu minie za nim się przyzwczai do tej zgrai.
OdpowiedzUsuńI jaki brak epickości? Świetny rozdział!
Poza tym - Sao to jest o tym anime, co użytkownicy gry są zamknięci i jak dojdą do końca to the end z nimi? Miałam to oglądać xD
Odpowiem też na Twoje pytanie - nie dodałam przepowiedni Cany, bo... umyśliło mi się, że chce mieć podobny efekt jak w anime. Wiesz, coś sie dzieje, ale jest element ważniejszy, który trzeba wyróżnić i zagłuszyć nim inny xD
Pozdrawiam! (I liczę, że kiedyś na gadu dłużej porozmawiamy =) )
O Boziiiiiuuuuuuuuuuuuuuuuuuu!!!!!!!!!!!!! Klękajcie narody... Spotkanie rodzeństwa po latach, jej... ja się popłaczę!!!
OdpowiedzUsuńH: Ooooo zamknij się już, bo mi się na wymioty zbiera... Ale fakt rozdział ekstra. Wyrobiłaś się, były opisy, fajne dialogi i dobry motyw sytuacji!
Eeeeej! Dlaczego ty oceniasz?!
H: Bo ty jesteś w szkole, pół pijana na umyśle ze zmęczenia?=="
A haaaaai... Why?!
H: Live is brutal
Trzymaj się Igaaaa!
Yeah! Nowy rozdział! *^* A już myślałam, że sprawdziany dały ci w kość ;P Rozdział jak najbardziej udany. Ialla! <3 Trevorek! Szczurku stęskniłam się za tobą! ^^ *dostaje po łbie od pokemona xD* Chyba mnie nie lubi... T_T
OdpowiedzUsuńA: Raczej żadne zwierzę cię nie lubi ^^
Czemu? Ty mnie lubisz. xD
A: ==
Nasza Ia-chan mówi w obcym języku? O_o Faaajnie! ^^ Ciekawie jak zareagują w gildii jak się o niej dowiedzą... Jeśli w ogóle się dowiedzą :D Ale najważniejsze, że jest Trevorek, jest impreza ^^
Glebłam jak Ia zaczęła tak gadać o żonach Gray'a... Władza uderzyła jej do głowy czy jak? ;)
A co do hiszpańskiego... To świetny język! Nawet tak nie mów!>.<
Czekam z niecierpliwością na więcej mojego kochanego duetu. Trevoruś! <3
Pozdrawiam i życzę sporo weny... I mniej sprawdzianów! xD
Ja chcę więcej NaLu ;** ale rozdział i tak świetny!!! prawie codziennie do was wpadam szukając nowych rozdziałów. ♥♣♥
OdpowiedzUsuńŚwietne!!! Chciałabym być na miejscu Ialli...
OdpowiedzUsuńMam pytanie: GDZIE KIRA?!?!
I mam jeszcze pytanko: napiszeszcoś kiedyś w tym języku Ishwin? Plose.... Tak dla mnie...
Trochę się opuściłam a już zobacyzłma przy najnowszym rozdziale dla mnie dedykacje :33 Ach jaka jestem szczęśliwa ^^
OdpowiedzUsuńWg rozdział bardzo dobry strasznie mi się podobało jak Lalla z Grayem gadała i nie wierzyła ze to on <3
Uujeło mnie to :D
Dobra ej musze sie zmobilizować ! bo przede mną jeszcze dużo dużo rozdziałów :C A już bym chciała być na tym najnowszym :>>
Pozdrawiam :3