Alternatywny
świat
-
Co tak głupio szczerzysz zęby Flar?!- Wrzasnął blond włosy
chłopak. Jego włosy sterczały pod każdym możliwym kątem, czasem
nawet dwoma. Ubrany był w żółtą kamizelkę, białe spodnie z
krokiem do kolan i tego samego koloru szalik. Prawe oko zdobił
tatuaż w kształcie błyskawicy.
-
Nie wiem. Może ta twoja głupia gęba mnie tak bawi? - odpowiedział
mu chłopak, nazwany Flar. Jego krótkie włosy były pomarańczowe,
ale miały żółte końcówki. Był ubrany w ten sam sposób, jednak
jego kamizelka była czerwona, a szalik żółty.
-
Chcesz się bić?! - powiedział blondyn stykając z nim swoje czoło.
-
Powiedz gdzie i kiedy!
-
Tu i teraz!
-
Dajesz głąbie!
-
SPOKÓJ! - rozległ się czyjś donośny głos. - Nie przyszliśmy tu
się sprzeczać.
Po
chwili pokazał się właściciel głosu. Był to wysoki mężczyzna
ubrany w długi, jasnoniebieski płaszcz cały obwieszony
kryształkami. Miał długie, niebieskie włosy z ciemniejszymi
końcówkami.
-
Daj spokój Glace. - odpowiedział Flar.
-
Już dawno nie miałem okazji nakopać temu gnojkowi.
-
Jak żeś mnie nazwał?!
-
Jolt! Flar! Spokój! - odparł nowo przybyły mężczyzna. Miał na
sobie zielono-brązową szatę ze skórzanym pasem. Jego zielone włosy
przypominały liście, a zamiast brody miał korę.
-
To Zgromadzenie, a nie przedszkole. - odparł kolejny. Jego skóra
miała lekko błękitnawy odcień. Od nadgarstków do łokci
wyrastały mu płetwy. Podobnie było z jego uszami, jego małżowiny
w pewnym momencie przekształcały się w nie. Na szyi miał otwory
na skrzela. Miał na sobie naszyjnik z pereł i granatowy materiał
przewiązany w pasie, sięgający ziemi.
-
Leaf, Vapor, jak niemiło was widzieć. - mruknął pod nosem Jolt.
-
Ciebie też. - odpowiedział mu Vapor, posyłając jednocześnie
krzywe spojrzenie.
-
Dajesz Jolt, dajesz! Nakop mu do dupy! - dopingował Flar,
podskakując w miejscu i wymachując pięściami.
-
Są już wszyscy? - rozległ się kolejny głos. - Nie chcemy przecież
opóźniać spotkania.
Do
grupy dołączyła ostatnia już para. Był to wysoki, czarnoskóry
mężczyzna i piękna, fioletowo-włosa kobieta. Mężczyzna ubrany
był w przepaskę biodrową i złote bransolety na nogach i rękach.
Na całym jego ciele były również wymalowane żółte wzory.
Kobieta posiadała sięgające kolan włosy, związane w dwie kitki
różowymi wstążkami.<od autorki: Ultear miała takie> Miała na sobie ciągnącą się po ziemi
fioletowo-białą suknię z głębokim dekoltem.
Nie
zależnie od wyglądu i żywiołu, który reprezentowali każdego z
nich łączyły dwie wspólne cechy. Wszyscy mieli czarne oczy, bez
białek i dłuższe niż u człowieka kły. Wyjątek stanowił tylko czarnoskóry mężczyzna, gdyż
jego oczy były czerwone.
-
Esp, jak zwykle pięknie wyglądasz. Wyskoczyłabyś gdzieś ze mną
może? Umbr nie musi wiedzieć. - zaczął flirtować Jolt.
Kobieta
zignorowała go i poszła zasiąść na ametystowym tronie. Wszyscy
poszli za jej śladem, zajmując swoje miejsca.
-
Chyba nie muszę mówić, czemu tu jesteśmy. - zaczął czarnoskóry
mężczyzna, któremu na imię było Umbr.
-
Kompas ma zamiar połączyć się ze wskazówką. - dorzucił Glace.
-
Czyli po ludzku… - zaczął Flar, który zjechał już dość mocno
z tronu.
-
Bustierov'ie znowu rozrabiają. - dokończył za niego Jolt, z nogami
przerzuconymi przez oparcie tronu. Po tym stwierdzeniu przybili sobie
żółwika.
-
Moglibyście przestać być tacy beztroscy! - wrzasnął Vapor. -
Szykuje się katastrofa!
-
Komu ty to mówisz…- Jolt wsadził sobie dwa palce do ust, po czym
wyjął sporych rozmiarów kieł. - Jak czegoś z tym nie zrobię, to
mogę zapomnieć o randce.
-
I tak żadna cię nie chce. - mruknął Leaf.
-
Wanna fight?! - Jolt szybko stanął na nogi, posyłając znaczące
spojrzenie twórcy przytyku.
-
Uspokójcie się. - powiedziała zimnym tonem Esp.
-
Jak ma piękna każe. - wypowiedział teatralnym tonem Jolt. Po
dodaniu kilku równie teatralnych gestów usiadł z powrotem na topazowym
tronie.
-
Wszyscy wiemy, że daliśmy Earthlandowi proroctwo. Nigdy nie
myśleliśmy, że się wypełni. Najwyraźniej król uznał, że jest
to konieczne. - odpowiedział Umbr.
-
Nudziło się po prostu staremu prykowi. - mruknął pod nosem Flar do Jolta. Obaj zachichotali na tę uwagę.
-
Pytanie brzmi, jak do tego nie dopuścić. Oraz jak to zrobić, by
zapobiec rozlewowi krwi.
-
Nosz kurrr… - zaklęli jednocześnie Flar i Jolt.
-
Ja chyba wiem co zrobić. - oznajmił Glace. - Musimy dowiedzieć się,
które z bliźniąt przynosi zło, z które dobro. Będziemy zsyłać
katastrofy za Ciemnego Bliźniaka, przez co nie zniszczy świata.
-
A jak niby to sprawdzimy? - spytał Vapor. - Nie możemy od tak
pokazywać się w ich świecie.
-
Mów za siebie. - mruknął Jolt, grzebiąc pazurem między zębami.
-
I dlatego to ty, Jolt, będziesz naszym szpiegiem. - odpowiedział
poważnym tonem Glace.
Jolt
słysząc tę informację momentalnie zastygł. Zajęło mu dość
sporą chwilę dotarcie informacji do mózgu i przetworzenie jej.
Kiedy tylko to się stało wrzasnął załamany.
-
NIE~E!
Tymczasem
w Earthland…
Ialla
czekała na rogu ulicy, aż jej brat opuści mieszkanie. Czy
tego chciała, czy nie jej rzeczy wciąż znajdowały się w środku.
Planowała to zrobić już wcześniej, jednak stwierdziła, że to
głupi pomysł wkradać się z powrotem tej samej nocy.
W
końcu drzi do mieszkania otworzyły się i wyszedł z nich wysoki
szatyn. Zamknął drzwi i skierował się w przeciwną stronę do
dziewczyny. Gdy tylko zniknął z pola widzenia, Ialla podbiegła
szybko. Chciała otworzyć drzwi wytrychem, jednak okazało się to
być zbędne. Nie były one zamknięte. Zastanawiała się czemu,
jednak przypomniało jej się, że w mieszkaniu nie ma nic cennego,
czy godnego uwagi.
Weszła
do środka nie robiąc hałasu. Jej torba leżała dokładnie w tym
samym miejscu, w którym ją zostawiła. Obok niej leżało
kwadratowe pudełko. Otworzyła je. W środku znajdowały się
ubrania i karteczka: Pamiętaj oddać Lucy ubranie.
Ialla
szybko przebrała się w nowe rzeczy i spakował ubrania Lucy do
pudełka. Teraz miała na sobie białą bluzkę z rękawami do łokci,
zieloną bluzę na krótki rękaw, ale z kapturem i jeansowe
rybaczki.
Zabrała
swoją torbę i wyszła z mieszkania. Zmieniła ustaloną trasę i
weszła przez okno do pokoju Lucy. Blondynka spała na podłodze,
prawdopodobnie zrzucona przez Natsu zajmującego całe łóżko z
Happym śpiącym na jego głowie. Dziewczyna położyła pudełko na
stoliku, a po namyśle wzięła z biurka kartkę i nabazgrała na
niej: Dziękuję za ubrania Lucy, Ialla.
Wyskoczyła
przez okno, a wraz z nią jej zwierzak. Oboje skierowali się do
bramy miasta. Dziewczyna szła zamyślona.
Nad czym tak myślisz? To do ciebie niepodobne. - spytał w jej głowie Trevor.
- Tak myślałam, jak do tego wszystkiego mogło dojść. Zawsze myślałam, że jest na tyle inteligentny by nie przechodzić na stronę wroga. I wiesz, co? Chyba znalazłam rozwiązanie.
Zamieniam się w słuch.
- On jest jeszcze bardziej honorowy niż ja. Pewnie wymyślił, że trzeba będzie pokonać ich tą samą bronią by poczuli jak to jest.
Chcesz powiedzieć, że ich sabotuje?
- Nie. Pewnie miał taki zamiar na początku, ale zwyciężyła jego wada.
Która?
- Gri jest dużo bardziej uczuciowy ode mnie. Nie pokazuje tego, ale to prawda. Pewnie zaczął traktować ich jak przyjaciół i rodzinę i zagubił się. - Dziewczyna przystanęła przed sklepem z antykami.
Nigdy nie popuścisz żadnej pozytywce. - mruknął siedzący na parapecie okna wystawowego Trevor, widząc w co jego pani się wpatruje.
- Wiesz, że mam do nich słabość. Ta nawet jest z tego samego modelu co moja. Wiesz, że ciągle pamiętam słowa melodii?
Odwróciła się i skierowała w stronę bramy miasta, nucąc pod nosem:
Zbierając róże
Śpiewaliśmy z prośbą o nadzieję
Twój głos pokrył się z biciem mego serca
Słodszy niż marzenia
Byliśmy tam, trwając w wiecznym rozkwicie
Róże umierają
Tajemnicę odnajdziesz wewnątrz bólu
Wiatry szaleją wysoko na wzgórzach
Nie jestem w stanie Cię usłyszeć
Podejdź i mocno mnie przytul
Drżę z zimna w sercu deszczowej nawałnicy
Zapada ciemność, wołam z prośbą o świt
Srebrna zastawa za wspomnienia
Za dni, które odeszły
Śpiewam za obietnice
Które może przynieść jutrzejszy dzień
Przygarniam wszystkie stare uczucia
Róże przeszłości
Zapada ciemność, lato za niedługo minie
Radości przy świetle dnia
Cienie światła gwiazd
Przy Tobie wszystko było tak słodkie
Rubinowe łzy zjawiły się na Twe ostatnie słowa
Jestem tutaj śpiewając mą pieśń cierpienia
Czekając na Ciebie.
Nad czym tak myślisz? To do ciebie niepodobne. - spytał w jej głowie Trevor.
- Tak myślałam, jak do tego wszystkiego mogło dojść. Zawsze myślałam, że jest na tyle inteligentny by nie przechodzić na stronę wroga. I wiesz, co? Chyba znalazłam rozwiązanie.
Zamieniam się w słuch.
- On jest jeszcze bardziej honorowy niż ja. Pewnie wymyślił, że trzeba będzie pokonać ich tą samą bronią by poczuli jak to jest.
Chcesz powiedzieć, że ich sabotuje?
- Nie. Pewnie miał taki zamiar na początku, ale zwyciężyła jego wada.
Która?
- Gri jest dużo bardziej uczuciowy ode mnie. Nie pokazuje tego, ale to prawda. Pewnie zaczął traktować ich jak przyjaciół i rodzinę i zagubił się. - Dziewczyna przystanęła przed sklepem z antykami.
Nigdy nie popuścisz żadnej pozytywce. - mruknął siedzący na parapecie okna wystawowego Trevor, widząc w co jego pani się wpatruje.
- Wiesz, że mam do nich słabość. Ta nawet jest z tego samego modelu co moja. Wiesz, że ciągle pamiętam słowa melodii?
Odwróciła się i skierowała w stronę bramy miasta, nucąc pod nosem:
Zbierając róże
Śpiewaliśmy z prośbą o nadzieję
Twój głos pokrył się z biciem mego serca
Słodszy niż marzenia
Byliśmy tam, trwając w wiecznym rozkwicie
Róże umierają
Tajemnicę odnajdziesz wewnątrz bólu
Wiatry szaleją wysoko na wzgórzach
Nie jestem w stanie Cię usłyszeć
Podejdź i mocno mnie przytul
Drżę z zimna w sercu deszczowej nawałnicy
Zapada ciemność, wołam z prośbą o świt
Srebrna zastawa za wspomnienia
Za dni, które odeszły
Śpiewam za obietnice
Które może przynieść jutrzejszy dzień
Przygarniam wszystkie stare uczucia
Róże przeszłości
Zapada ciemność, lato za niedługo minie
Radości przy świetle dnia
Cienie światła gwiazd
Przy Tobie wszystko było tak słodkie
Rubinowe łzy zjawiły się na Twe ostatnie słowa
Jestem tutaj śpiewając mą pieśń cierpienia
Czekając na Ciebie.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
H: Tym razem będę tylko ja. Iga ma...jakby to wam...zresztą, zobaczcie sami<odsuwa kotarę>
<kołysze się w przód i tył> Juno...Yukki...Akise-ku~un DOSHITE?!
H: <opuszcza zasłonę> No, to by tak wyglądało. Naoglądała się Mirai Nikki i wariuje teraz. I nie tylko dlatego, że nieświadomie obejrzała Yaoi. Nie liczcie na nią przez jakiś czas. Owszem, napisze notkę w niedzielę, ale nie oczekujcie czegoś wielkiego. Ma banię zrytą MAKSYMALNIE!
Do następnej notki!
Hłe, hłe, hłe! Dlatego ja Iguś, zawsze czytam recenzję anime, zanim je obejrzę! Eon'owie rządzą! Chociaż trochę tak ich imiona niefortunnie-czy jak to nazwać poskracałaś...
OdpowiedzUsuńH: To coś tutaj chce powiedzieć, że miast Umbr-mogło być po prostu Umbra, Umbro-(Umbra-łac. ciemność) Esp-Espe? Wiesz, trochę dziwnie brzmi, ale ja się nie wtrącam. Trochę mało akcji w rozdziale...
A u nas lepiej?
H: Morda!
Kto tu jest autorem?
H: Od dzisiaj ja!
Że co?
H: Spier**** czytać te shoujo mangi!
Yare, yare, co mogę poradzić, że chcę wiedzieć, co będzie z Tsubaki i Kyoutą?
H: Przecież zawsze! Wszystko kończy się szczęśliwie!-Błe*rzyga do kubła*... Ogółem, by ocenić twój rozdział, napisany dobrze, ciekawie, nie przeczę, że może być lepiej, ale przecie każdy wie, iż zawsze i wszędzie da się coś poprawić.
U nas szczególnie, heh...
H: To już była fałszywa skromność miernoto! Piszże to wypracowanie!
Napisałam... 8 stron...
H: Rzesz, wróciłam, a ile na głowie już mam?!
Sayonara!
E tam, sensee marudzi... Ja tam uważam, że rozdzialik naprawdę fajny. Tylko jest jedno ale... GDZIE JEST KIRA?!?!?!?!? No gdzie?!? A tak poza tym wszystko jest super ;)
OdpowiedzUsuńRozdział fajny =] Dowiedzieliśmy co dzieje sie w świecie alternatywnym xD A Jolt przypomina mi Natsu z charakteru trochę *.* xD
OdpowiedzUsuńHym... Hym... Ciekawie xD Podobają mi się wydarzenia w alternatywnym świecie... Panowie są tacy... budzą moją ciekawość ;)
OdpowiedzUsuńMoże uda mi się jeszcze dzisiaj wszystko nadrobić... Zobaczymy xD
A: Jutro masz sprawdzian z wosu...
To się na niego UCZ!
A: Dlaczego ja?! o.o
Bo ja czytam dalej xD