~Lucy~
Do
gildii przyszłam dość wcześnie. Nie kręciło się tu teraz zbyt
wiele osób. Od razu pobiegłam do Natsu, siedzącego niedaleko
wejścia. Jego stopy, w wyniku wczorajszego incydentu, zostały
zabandażowane. Prawdopodobnie wybrał to miejsce, by móc mieć
możliwość szybkiej ucieczki przed Erzą.
-
Cześć Natsu! - Nie zareagował. Nie odrywał również wzroku od
trzymanej w rękach butelki. - Cześć Natsu! - zawołałam głośniej.
-
O, Lucy! Cześć! Nie zauważyłem cię. - powiedział
przepraszająco, chowając dłoń w włosach i uśmiechając się
przepraszająco.
-
Co tam masz? - spytałam go patrząc na butelkę.
-
Złapaliśmy to wczoraj! - pochwalił się Happy, lądując przed
nami na stoliku. - Natsu cały czas się zastanawia jak to otworzyć.
- Zaraz jak to powiedział, chłopak odwrócił głowę zawstydzony.
-
Nie moja wina, że się nie da. - spojrzał gniewnie na butelkę,
przyciągając ją sobie bliżej oczu. - Ona mi rzuca wyzwanie! Nie
pozwolę, żeby mnie pokonał jakiś wazonik!
-
Natsu, to jest butelka. - podpowiedział przyjacielowi Happy.
-
Nie obchodzi mnie to!
-
Dlaczego nie wyciągniesz po prostu korka? - spytałam go, zirytowana
jego brakiem inteligencji.
-
Nie mogę go wyciągnąć!
-
To ją zbij.
-
Nie da się! - wrzasnął gwałtownie wstając i z całej siły
cisnął butelką o ziemię.
-
Hiek! - wyrwało mi się z moich ust, widząc dziurę w podłodze
gildii i odbijającą blask lamp butelkę na dnie.
-
Próbowałem ją też stopić. Nic z tego. - Happy zanurkował po
butelkę i postawił ją z powrotem na stoliku przed nami. - Nie wiem
co robić! - uderzył załamany głową w blat.
Przyjrzałam
się uważnie butelce. Widniała na niej jedna, długa rysa ale poza
tym nie miała żadnych uszkodzeń. W jej środku znajdowała się
jakaś kartka.
Natsu
dostał list miłosny?! Zaraz, czemu mnie to tak irytuje?!
Wzięłam
ją w dłonie, by móc się jej lepiej przyjrzeć. Kiedy to zrobiłam,
na szkle pojawiła się kolejna rysa.
-
Natsu, ona pęka!
Smoczy
Zabójca szybko podniósł głowę i spojrzał na trzymaną przeze mnie
butelkę. Rysa robiła się coraz większa, aż w końcu przestała
się rozchodzić.
-
Co robicie? - spytała patrząc nam przez ramię Erza. Słysząc jej
głos oboje podskoczyliśmy ze strachu. Natsu chciał szybko wybiec,
lecz Erza złapała go za szalik i posadziła na poprzednim miejscu.
-
Tego…no…etto… - dukałam pod nosem, stykając ze sobą palce
wskazujące.
-
Lllllubią się – powiedział Happy, zwijając język w rurkę.
-
A to a propo czego było?! - wrzasnęliśmy razem z Natsu na kota.
Zaraz po tym odwróciliśmy twarze zawstydzeni.
-
Rozumiem. - powiedziała Erza, spoglądając na nas.
-
To nie tak jak myślisz! - wydarłam się, machając dłońmi w
powietrzu. Wyciągnęłam w jej stronę dłoń z butelką. - My tylko
próbujemy to otworzyć.
Ujęła
w dłonie butelkę i zaczęła oglądać ją z każdej strony.
Czasami mruczała coś przy tym pod nosem.
-
Dlaczego nie wyjmiecie korka? - spytała, spoglądając na nas z
góry.
-
Nie da się. Nie można jej też rozbić, ani roztopić. -
odpowiedziałam jej szybko.
-
Zostawcie to mnie. - położyła butelkę na stół i wyjęła miecz
z pochwy. Wzniosła go wysoko nad
głowę, ale zanim go opuściła, na butelce pojawiła się kolejna
rysa.
-
Znowu pęka!
Na
butelce pojawiła się kolejna rysa, przecinając wcześniejsze dwie.
Jednak szkło nadal nie chciało ustąpić.
-
Teraz będzie nawet łatwiej! - Erza upuściła miecz na butelkę.
Jedyne co tym spowodowała to zniszczenie stołu. Happy w ostatniej
chwili wysunął skrzydła, ratując się przed upadkiem. - Więc tak
pogrywasz?! - wokół jej ciała rozbłysła wojownicza aura. - Ona
mi rzuca wyzwanie! Nie pozwolę się pokonać przez byle dzbanek!
-
To butelka. - powiedziałam w tym samym czasie co Natsu. U nas obojga
pojawiła się kropelka koło głowy. Erza nic sobie z tego nie
robiąc, zaczęła jak oszalała uderzać mieczem w butelkę.
-
Co robicie? - spytał Wendy, podchodząc do nas. Koło jej nogi szła
Carla, rzucając naokoło znudzone spojrzenie.
-
Carla! - Happy poleciał w stronę kotki, jednak ta w ostatniej
chwili się uchyliła. Efektem tego było uderzenie błękitnego kota w filar.
-
Mam takie dziwne uczucie. Jak się ono nazywało? De Kawu? - zapytał siebie Natsu, drapiąc się po głowie.
-
Deja vu? - zasugerowałam.
-
O właśnie!
-
Dlaczego Pani Erza niszczy stół? - ponownie zadała pytanie Wendy.
-
Próbuje otworzyć butelkę. - odpowiedziałam jej, obserwując te poczynania ze ściągniętymi brwiami.
-
A nie może…
-
Nie może wyjąć korka, rozbić jej, ani stopić. - znowu
odpowiedzieliśmy jednocześnie.
-
A mogę ją zobaczyć? - spytała nieśmiało.
-
Jeśli życie ci nie miłe…
-
Weź ją. - Erza wcisnęła dziewczynce butelkę w dłonie. Wendy
zachwiała się, ale już po chwili odzyskała równowagę.
Przyciągnęła butelkę bliżej oczu, po czym na szkle pojawiła się
kolejna rysa. - Przepraszam, zepsułam ją!
-
Tak jak myślałam. - Erza skrzyżowała ręce na piersi.
-
Wiesz jak ją otworzyć?! - wykrzyknął uradowany Natsu.
-
Zdaje się, że pęka za każdym razem jeśli dotknie jej mag. A tak
w ogóle, to czemu tak bardzo chcesz ją otworzyć? - spytała
podejrzliwie Erza. Jej oczy przypominały dwie szparki.
-
Właśnie, też się nad tym zastanawiałam. Dlaczego?
Mam
nadzieję, że to nie list od jakiejś jego dziewczyny. Czemu o tym
pomyślałam?! Nie interesuje mnie to, jesteśmy przyjaciółmi.
-
Nie wiem. - odparł po chwili namysłu Natsu. - Czuję się, jakby
coś mi to kazało. Tak jakby miało stać się coś złego, jeśli
tego nie zrobię. - znowu położył głowę na blacie, podpierając
się rękoma.
~Tymczasem~
-
Jeśli umieścimy jeszcze dwie tutaj - Azure przerwał, by pokaźnie
ziewnąć. - To stworzymy w tym miejscu wyspę i unieruchomimy ich. -
objaśnił, wodząc wskaźnikiem po mapie.
-
Świetnie! Ile ci to zajmie! - spytała Ialla, wstając z ziemi z
gracją. Kiedy to robiła, Trevor zeskoczył z jej kolan.
-
Nie słuchałaś? - brązowowłosy ponownie ziewnął. - Nie mam
bomb.
-
Masz! Sam mi mówiłeś!
-
Mam prototypy. Jeszcze nie opracowałem dla nich dobrego składu
chemicznego. Są bardzo niestabilne.
-
A po mojemu? - mruknęła zirytowana dziewczyna.
-
Jeden zły ruch i jutro podcierasz się łokciem. - wyjaśnił
zdegustowany, patrząc z nadzieją na łóżko.
-
To pracuj nad nim, a nie robisz sobie przerwę na drzemkę między
spaniem.
-
Jak śpię to mi się najlepiej pracuje. Ja jakoś nie narzekam na
twojego psa obronnego. - chłopak dla pewności zaczął się cofać.
To
się nazywa moc. Spojrzałem na niego, a ten już się kuli. Ciekawe
co zrobi jak zacznę ziewać. Może w końcu puszczą mu zwieracze? -
spytał z nadzieją swojej właścicielki.
Ialla
starała się powstrzymać od śmiechu. Spojrzała gdzieś w bok, by
Azure nie widział jej wyrazu twarzy.
-
Jasne, śmiej się. - mruknął obrażony, wydymając usta. Ialla
znów musiała się powstrzymać by nie wybuchnąć śmiechem, gdyż
teraz ubrany w długą, białą koszulę nocną, szlafmycę i z tym
wyrazem twarzy wyglądał jak mały chłopiec.
-
Wybacz. - powiedziała w końcu, odgarniając palcem łzę z policzka.
Na jej twarz powróciła powaga. - Pośpiesz się. Muszę go jak
najszybciej nabyć.
-
Mogę wiedzieć dlaczego? - spytał nieśmiało, wychodząc zza
komody. Dziewczyna spojrzała gdzieś w przestrzeń zamyślona.
-
Mam takie przeczucie, że odegra istotną rolę w tym co się dzieje.
Może będzie umiał przekonać tę dziewczynę, albo posiąść jej
moc? Może się w sobie zakochają i uciekną gdzieś, by nie musiała
jej używać? A może wręcz przeciwnie, doprowadzi to wszystko do
ruiny?
-
Green…
-
Powiedziałabym ci, gdybym wiedziała. Jesteś dla mnie jak brat,
którego nie miałam. Mam prośbę, nie mów nikomu o tym planie.
Muszę przemyśleć, czy nie zrobić czegoś jeszcze. - Dziewczyna
skierowała się do wyjścia. Jej szata łopotała, niesiona
podmuchem z zewnątrz. Obok jej nóg dumnie deptał Trevor.
Dlaczego
mu nie powiedziałaś o - przerwał by puścić wiązankę
przekleństw. - twoim bracie? Wiem czemu ja bym tego nie zrobił,
ale ty? Macie te swoje więzy krwi, niestety.
-
Dlaczego zawsze narzekasz na pokrewieństwo? Nie tylko moje i
Pandy, ale tak ogółem?
Zwierzak
stanął nagle, zwieszając jednocześnie uszy i mrużąc oczy jakby
powstrzymywał płacz. Przed oczami mignęło mu mnóstwo wspomnień
sprzed dwudziestu lat, nakładając się na siebie. W głowie Ialli
pojawiły się jako bezkształtna masa kolorów, przepełniona bólem
i smutkiem. Dominującą barwą była czerwień. Eevie potrząsnął
głową, odpędzając od siebie obrazy.
Bez
powodu. - burknął doganiając właścicielkę. - Może
kiedyś ci powiem, ale jeszcze nie przyszedł na to czas.
-
A kiedy będzie? Jak skończę sześćdziesiąt lat? - zażartowała
dziewczyna. Zwierzę wzniosło na nią swoje oczy, przepełnione w
tej chwili starczą mądrością.
Będziesz
wiedzieć kiedy on nadejdzie. Będzie bardzo wybuchowy. A
przynajmniej tak mi się wydaje. - dziewczyna fuknęła.
- Na wydaje mi się, to się kiedyś zgubiliśmy. - spojrzała na
przyjaciela z góry, unosząc brwi w niemym pytaniu: pamiętasz?
A
moja to wina, że wszystkie drzewa w lesie wyglądają tak samo?!
~A
w jeszcze innym miejscu~
-
Cholera znowu. - jęknęła Neco. Leżała na swojej pryczy zlana
potem, po raz kolejny obudzona przez koszmar. - Nie chciałam tego
Ami. Przepraszam. - jęczała trzymając się za głowę, próbując
odpędzić obraz rudowłosej dziewczyny. Wzięła głęboki oddech,
żeby się uspokoić. - Nie zostało ci wiele czasu, prawda Kircia?
Trzeba stąd szybko zwiewać, zanim ci się pogorszy. Znaczy,
fizycznie nie psychicznie. Dla tego drugiego, jak to mówisz: nie ma
nadziei.
--------------------------------------------------------------------------------------------
H: ...
*siorb*I po cholerę ja to zaczęłam oglądać?!
H: Czemu ta trawa tak głośno rośnie?
<Błysk światła. Pojawia się wróżka w czarnej sukience i o szarych skrzydełkach>
Kuroki: Ohayo minna! Jestem Kuroki, jaźń zapasowa. Kiedy Higari i Iguś nie mają na nic siły, dowodzenie przejmuję ja. Informuję, że Higari ma kaca, a Iguś ogląda Clannad i nie nadaje się do niczego. Cały czas tylko ryczy =.=" Dobra, teraz główny powód mojego przybycia. Wolicie, żeby dalsze rozdziały były w pierwszej czy w trzeciej osobie? I czy styl się poprawia, czy wciąż leży i kwiczy? Potraficie już przewidzieć zakończenie? Wiecie już, jakie paringi wygrają w ostatecznym rozrachunku? To tyle ode mnie.<znika w błysku światła>
Leave comment please!
Wolę, żeby zostało tak, jak jest. W pierwszej i w trzeciej. Do paringu domyślam się, do zakończenia nie mam wizji (Zakończenia?! Nie chcę, żeby to się za szybko skończyło!). A w tym rozdziale najbardziej mi podobała mi się akcja z butelką ^.^
OdpowiedzUsuńNo, no, no.... "Jesteś bratem, którego nigdy nie miałam..." Brzmi znajomo, nie? Ahh... ten braciszek jak on coś palniee...(stan plastikowej blondynki z pałacu playboya.)
OdpowiedzUsuńNo nic, rozdział fajny, pisz jak piszesz, bo się potem nie połapie xD (tępa od urodzenia)
Mort: Mało stópek! T,T
Oj, siedź już cicho Mort, zaraz pomacasz te królewskie stopy.
Jak widzisz, kończę, bo Mort się niecierpliwi. Weny Życzę!
Woooo... ten crossover zaczyna się robić naprawdę straszny. Znaczy dobrze piszesz, wszystko skleja się w całość i wbrew wszelkim pozorom nie jest infantylne ale żeby wszystkiego nie zepsuć i zakończyć wszystkie watki które już rozpoczęłaś i rozpoczynać zaczynasz musiałabyś napisać co najmniej Illiadę.
OdpowiedzUsuń