Piątka
naszych magów Fairy Tail, oraz towarzyszące im koty, przeglądała
ogłoszenia przyczepione to tablicy. Niestety ich plan zdobycia tablicy nie wypalił i
musieli wrócić do głównego zadania, czyli zapewniania Lucy dachu
nad głową. Przez niewyobrażalną liczbę afer, blondynka
najzwyczajniej w świecie zapomniała o nadciągającym terminie.
Juvia odmówiła towarzyszeniu ich drużynie, prawdopodobnie przez
własne wyobrażenia o Erzie. Poza tym nie widziała już w Lucy tak
wielkiego zagrożenia.
- Co powiecie o tym? - Natsu
zdjął jedno z ogłoszeń. Lucy, po błyskawicznym obrzuceniu go
spojrzeniem, wyrwała mu je i przyczepiła z powrotem do tablicy.
- Nie
będę znowu robić za kelnerkę! To zbyt upokarzające. -
podświadomie dziewczyna zaczęła poprawiać ubranie, jakby miała
się z nim właśnie pożegnać.
- To znajdź coś sama. -
mruknął stojący między Erzą i Wendy Gray.
- Dobrze…chwila, coś mi
się w tobie nie zgadza. - Lucy zmrużyła oczy, próbując odkryć
co jej nie pasuje. Natsu powęszył w powietrzu.
- To na pewno zboczeniec. Nikt
inny tak nie śmierdzi.
- Nie o to chodzi. Nie wydaje
się wam, że wygląda jakoś inaczej? - blondynka wspomagała się
gestykulacją. Wszyscy spojrzeli na Maga Lodu.
- Rzeczywiście, jakby czegoś
brakowało. - stwierdziła Erza, pocierając brodę.
- Czegoś istotnego i błahego.
- dorzucił Natsu przeczesując dłonią swoje kolczaste włosy.
- Nie gapcie się tak. - Gray
cofnął się krok do tyłu, a po całym ciele zaczął spływać mu
ze zdenerwowania pot.
- Macie na myśli wisiorek? -
spytała nieśmiało Wendy.
- To jest to! Dobra robota! -
Erza przytuliła dziewczynkę do siebie. Ta wydała tylko cichy pisk
gdy uderzyła w jej zbroję.
- A tak właściwie, to czemu
go nie nosisz? Nie pamiętam, żebyś go kiedyś zdjął. - spytał
przyjaciela Natsu, podchodząc bliżej.
- Przekazałem go dalej. -
odpowiedział mu Gray, patrząc gdzieś w bok.
- Swojej siostrze? - drążyła
Lucy.
- Znalazłaś coś w końcu,
czy będziemy tu stać cały dzień jak Nab?! - warknął
czarnowłosy.
- EJ! - zawołał gniewnie
wyżej wspomniany mag.
- Może to? - blondynka stanęła
na palcach i zdjęła jedno z wyżej przyczepionych ogłoszeń. Erza
przechwyciła je.
- Trzeba złapać jakiegoś
hazardzistę sprawiającego kłopoty w mieście. Jak się podzielimy
to akurat starczy na twój czynsz.
~A
tymczasem~
Ialla ignorując zasady dobrego
wychowania otworzyła drzwi laboratorium Azure kopniakiem. Właściwie,
laboratorium to był jego pokój tylko zastawiony stołami z fiolkami
pełnych różnych chemikaliów i proszków. Oraz z obowiązkową
karteczką Laboratorium
Doctora Azure na
drzwiach. Jak to możliwe, że wciąż trzymały się w zawiasach
tego nie widział nikt.
Chłopak nawet nie pisnął
kiedy otworzyła drzwi, jednak podskoczył kiedy dotknęła jego
ramienia. Jego wygłuszające nauszniki został zniszczone, więc on
sam nie słyszał za dobrze. To czy bomba wybuchła czy nie poznawał
już tylko po wibracjach. A ponieważ większość jego eksperymentów
była albo nieudana albo przesadnie udana, to jego włosy sterczały
we wszystkie strony, a twarz i ochronne gogle były całe usmolone.
- Masz już ten skład?
- Hę?!
- Masz już ten skład?! -
zawołała głośniej dziewczyna.
- Co?! - wydarł się
brązowowłosy. Dziewczyna jęknęła i uderzyła dłonią w twarz.
On
na serio jest taki głupi czy udaje?
- Bomba! Skład! Ty! Masz! -
wydarła mu się do ucha.
- Nie krzycz tak! Nie jestem
głuchy! - zawołał równie głośno chłopak. - Jeszcze nie! Mam
problemy w zaopatrzeniu! Roja* poszedł zdobyć trochę forsy na
siarczan! Jego cena z roku na rok idzie w górę!
- Nie obchodzi mnie to! - Ialla
złapała chłopaka za koszulkę, będącą całą w strzępach. -
Jak nie zrobisz tego na przyszły tydzień, to spotka cię coś
gorszego niż upadek ze szczytu góry! Rozumiemy się?!
- TAK! - chłopak stanął
przed nią na baczność salutując. Mogła nigdy nie rządzić, ale
zachowywała się jak dowódca.
- TO WRACAJ DO PRACY! MIGIEM! -
dziewczyna odwróciła się tyłem i równie błyskawicznie jak się
pojawiła wyszła. Trevor ledwie zdążył wyjść, zanim trzasnęła
drzwiami.
- Co to ku*wa było?! -
powiedział do siebie Azure.
- Słyszałam!
~Wracając
do naszych bohaterów~
Ponieważ miasto w którym
magowie mieli zlecenie było niedaleko, udali się do niego
wypożyczonym samochodem, do którego jakimś cudem udało im się
doczepić wszystkie bagaże Erzy. Jedynym wyjątkiem od tej reguły był
Natsu, który biegł na zewnątrz kabiny by nie musieć wymiotować.
Wendy leczyła wcześniej kilkoro członków gildii i nie miała dość
sił by rzucić Troię. Na wypadek gdyby chłopak zasłabł Erza
przyczepiła mu do ręki linę, by móc szybko wciągnąć go do auta.
- Daleko jeszcze?! - Spytał
Smoczy Zabójca, którego głowa pojawiła się właśnie w oknie.
- Natsu, zdradzę ci sekret. To
że pytasz o to co każde dwie minuty wcale nie skraca drogi. -
odgryzł się Gray.
- Mogę wejść? - jęknął
różowowłosy. Wszyscy w pojeździe posłali mu zdziwione
spojrzenie. - Wolę spędzić
najbliższe trzy kilometry wymiotując niż cały czas biec!
***
Magowie w końcu dotarli na
miejsce, a wóz który wynajęli wracał z powrotem dzięki samo
nakierowującemu zaklęciu.Natsu jeszcze nie otrząsnął się z
przejażdżki, więc chwilowo został umieszczony na plecach Lucy.
- Zawsze myślałem, że to
chłopak nosi dziewczynę na barana.
- Zamknij się Gray. -
Blondynka odwróciła głowę w jego stronę, posyłając
jednocześnie spojrzenie godne Erzy. Chłopak odruchowo cofnął się,
wpadając tym samym na Wendy.
- Jak my tu znajdziemy to
kasyno? - Erza rozejrzała się wokół siebie. By nie raziło jej
słońce zrobiła daszek z dłoni. - Przecież Hinagiku słynie z ich
niewiarygodnej ilości.
- Oraz złodziei. - dorzucił
czyjś śpiewny głosik. Magowie zwrócili się błyskawicznie w jego
stronę. - Ale jeśli się wie gdzie szukać, można zdobyć ciekawe
informacje.
Osobą, która im to
powiedziała była szesnastoletnia dziewczyna o sięgających kolan,
jasnoróżowych włosach spiętych w kucyka i grzywką opadającą na
lewe oko, oraz wesołych, zielonych oczach. Swoim strojem z pewnością
nie pasowała do dzielnicy slumsów, w której obecnie przebywali. Na
nogach miała białe kozaki do kolan, z dyndającymi na sznureczkach
pomponikami i niewiarygodnie krótką zieloną spódniczkę w czarne
paski. Górę jej stroju stanowił obcisły, czarny bezrękawnik z
wyszytymi srebrną nicią skrzydłami na plecach.
- Znajdźcie informatora, to
dowiecie się wszystkiego. - posłała magom szeroki, szczery
uśmiech, przechylając przy tym głowę. Jej włosy zafalowały przy
tym. - Powiedzą wam wszystko jeśli tylko do nich traficie. I
zapłacicie tym czego żądają.
- Mamy mało pieniędzy. -
migał się Gray – Ale za to mnóstwo ubrań Erzy. - dodał już
ciszej. Po tych słowach Erza uderzyła go, posyłając na pobliski
mur. Obserwująca to dziewczyna z gracją wykonała piruet, omijając
lecącego maga.
- Ściana kontra Gray, dwa do
zera! - poinformował wszystkich Happy.
- Nie chcą pieniędzy, tylko
czegoś istotniejszego. Chcą informacji. Kto ma informacje, ten
rządzi. Wiedza to potężna broń. - jej uśmiech stał się jeszcze
szerszy.
- A wiesz gdzie możemy
jakiegoś spotkać…ee… Jak się właściwie nazywasz? - spytała
Wendy.
- Inu Usukurenai.** - powiedziała
niechętnie dziewczyna wydymając usta. - Rodzice mnie skrzywdzili…
- Tak więc Inu… - zaczęła
Erza. Dziewczyna szybko zatkała sobie uszy.
- Nie cierpię
jak ktoś używa tego imienia. Mów mi Usuku.
- Usuku, gdzie możemy znaleźć
informatora? - ponowiła próbę Erza. Dziewczyna obróciła się na
pięcie z gracją baletnicy i wskazując coś palcem, pochylając się
jednocześnie do przodu.
- Najlepszy będzie ten z
różowego budynku. Znajdźcie drzwi z rysunkiem szczura i
zapukajcie. Ma na imię Nezumi.
- Dziękujemy. - odpowiedziała
jej Lucy i razem z resztą poszła we wskazanym kierunku.
- Macie szczęście, że Rumpe
jest pijany. Inaczej nie poszłoby wam tak łatwo. - Na podobieństwo
kota różowowłosa wskoczyła na murek okalający jakiś dom i
oddaliła się w sobie tylko znanym kierunku. - Szefcio będzie
szczęśliwy. Nya. - dodała, gdy już nie mogli jej usłyszeć.
***
- Przepraszamy, jest ktoś? -
zawołała Lucy, gdy Erza waliła w drzwi z całej siły.
Dlaczego
nie może mieć biura w jakiejś lepszej dzielnicy?! Albo chociaż
takiej bezpieczniejszej dla klientów? Tamci ludzie wyglądają na
zboczeńców. - biadoliła w
myślach Lucy.
-
Momencik! - zawołał czyjś melodyjny głos zza drzwi. Po chwili
drzwi otworzyła im dziewczyna w długich, różowych włosach. -
Długo czekaliście? - spytała śpiewnie.
-
My się znamy? - spytał Natsu węsząc. - Pachniesz znajomo.
-
To ty nas tu przyprowadziłaś! - wydarł się Gray.
-
Nya! - miauknęła mrużąc oczy. Wszyscy magowie zareagowali na to
załamującą kropelką.
-
Nie wygłupiaj się Inu i wpuść ich! - wydarł się gdzieś
wewnątrz pomieszczenia męski głos. Zdenerwowana dziewczyna wydęła
policzki i otworzyła szerzej drzwi, wpuszczają magów do środka.
-
Nie nazywaj mnie Inu. - mruknęła pod nosem wściekła.
-
Jestem twoim ojcem i będę cię nazywał tak jak chcę! - odkrzyknął
się, stojący za biurkiem skleconym na szybko z desek, mężczyzna.
Ubrany był w długi szary płaszcz, a białe włosy związał w
kucyk. - Idź poszukać czegoś cennego w mieście!
-
Zawsze to samo. - jęknęła różowołosa zakrywając twarz dłonią.
Po chwili wyskoczyła przez okno za biurkiem. Jeszcze przez jakiś
czas było ją widać, jak biegnie po krawędziach dachu nigdy nie
tracąc równowagi.
-
Wybaczcie jej. Zawsze chciała być kotem. Po co tu przyszliście?
Albo raczej, czego szukacie?
-
Gdzie jest kasyno Pandora's Paradise?
- spytała Erza.
-
I może coś o człowieku, który wznieca tam rozróby. - dorzuciła
Wendy.
Mężczyzna
potarł zamyślony brodę i podszedł do znajdującej się w rogu
biblioteczki, odsuwając po drodze magów. Po chwili zastanowienia
wyjął jeden zwój i zwitek dokumentów.
-
W tym znajdziecie mapę miasta - podniósł zwój wyżej. - a w tym
wszystko co powiedzieli mi na jego temat stali bywalcy Pandora's
Paradise.
-
Super! Daj je! - Nastu wyciągnął rękę w stronę dokumentów,
jednak mężczyzna był szybszy i ledwie mignęły one Smoczemu
Zabójcy przed oczami.
-
Hola hola! Chłopcze, każda rzecz ma swoją cenę. Podzielcie się
czymś to i ja podzielę się czymś z wami. - mężczyzna powiódł
wzrokiem po wszystkich w pomieszczeniu, na dłużej zatrzymując
wzrok na Lucy. Uśmiechnął się chytrze. - No proszę, kto by
pomyślał, że zajrzy tu kiedyś ktoś z Heartfilliów. Kilka
informacji o wspólnikach i to jest wasze. - pomachał zwojem.
-
Lucy, nie rób tego! - zawołał Natsu.
-
Wyjdźcie. Dołączę do was za chwilę. - wygoniła przyjaciół
blondynka.
-
Lucy…
-
JUŻ!
***
-
A więc tak. - Erza przejrzała dokumenty. - Człowiek, którego mamy
złapać nie jest magiem, ale świetnie posługuje się wszelkiego
rodzaju bronią białą. Nosi brązowe spodnie, białą koszulę i
czerwoną bluzę. Ma około dwudziestu lat i często przewiązuje
włosy czerwoną bandamką. - przerzuciła dokumenty. - Przedstawił
się jako Peceno Perro. - Gray zachichotał słysząc to. - Coś nie
tak? - spytała go twardo Erza.
-
Jakby ci to… - chłopak zamyślił się. - W moich stronach to było
błędne określenie na szczeniaka. Wszyscy przejezdni robili zawsze
ten sam błąd.
-
A jak powinno być prawidłowo? - spytała Wendy.
-
Cachorro. - tym razem
Natsu zachichotał.
-
Może się z nim dogadzasz? - zasugerowała Lucy.
-
Tacy zwykle nie chcą się dogadywać tylko od razu, za
przeproszeniem, walą w mordę.
Obserwująca
ich różowowłosa dziewczynka, schowana w dziurze między dwoma
domami stojąc na parapecie jakiegoś okna, podniosła właśnie brwi
zaskoczona. Złapała się inaczej rynny i zrobiła wymach nogami.
Zrobiła małe salto i stanęła pewnie na dachu niższego z domów.
Odgarnęła opadającą na lewe oko grzywkę i westchnęła.
-
A więc jest ze wschodu. Ciekawe czemu nie ma akcentu…trzeba to
powiedzieć Szefciowi! Może znajdzie coś ciekawego! Coś bardziej
interesującego niż śpiewający duch dziewczyny, zamkniętej w
więzieniu. - Dziewczyna włożyła dwa palce do ust i gwizdnęła.
Po chwili stanął przed nią brązowy dachowiec w prążki.
Różowowłosa doczepiła do jego obróżki Nagrywającą Lacrimę-
Tsume, zanieś to Szefciowi.
CDN
*hiszp. czerwony (czyt. Roha)
** jap. różowy pies
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam do powiedzenia tylko jedno. Ferie rządzą!
H: Nawet jeśli nadmiernie cię rozleniwiają?
Wczoraj byłam bardzo produktywna!
H: Tłumaczenie Naked Dream to rzeczywiście zajmujące zajęcie=.="
Było po japońsku, więc tak.
H: Dobra, czas na rzeczy ważne. Kuroki!
K: Chyba już powinno działać. Ale nie mam pewności. Niech powiedzą w komentach czy się wyświetliło.
A więc czas na klasyczne:
Leave comment please!
Ulalala, to się zaczęło dziać... Normalnie nie wiem co dalej, a chcę wiedzieć ^^ Ale nie rozpiszę się zbytnio, ponieważ chce mi się spać. Rozdział wyszedł ci fajnie, a tej pandory to tu w kij dużo ^^
OdpowiedzUsuńWeny Życzę!
Ah... Faktycznie ferie się od dzisiaj zaczęły, jak fajnie ^^ Rozdział w końcu się pojawił w obserwowanych, aż dziwne O.O Cieszy mnie, że jest to jeden z tych dłuższych niż te jakie były w ostatnim czasie. Zresztą jest chyba nawet pod względem treści ciekawszy ;) Azure *0* Weź ty mi takiego oddaj pod koniec opowiadania i dołącz Trevorka gratis xD Rozwala mnie jego charakterek. Nic tylko kochać *^* Mój harem się powiększa xD Inu... To jeszcze nic, gdyby ją nazwał psiarą jak w No.6 to by się dopiero wkurzyła xD Na dodatek lubi koty x_x Biedaczyna~!
OdpowiedzUsuńW takim razie rozdział zaliczam do udanych :D
Ciekawy język Ishvalczyków, ale jest na którymś wzorowany czy fantazja leci równo? o.O
Eh, zresztą co za różnica xD Historia i tak powala na kolana *.*
Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na NN
Bayoł! ;*