piątek, 25 stycznia 2013

Rozdział 29 Uważaj u kogo zasięgasz informacji

           Piątka naszych magów Fairy Tail, oraz towarzyszące im koty, przeglądała ogłoszenia przyczepione to tablicy. Niestety ich plan zdobycia tablicy nie wypalił i musieli wrócić do głównego zadania, czyli zapewniania Lucy dachu nad głową. Przez niewyobrażalną liczbę afer, blondynka najzwyczajniej w świecie zapomniała o nadciągającym terminie. Juvia odmówiła towarzyszeniu ich drużynie, prawdopodobnie przez własne wyobrażenia o Erzie. Poza tym nie widziała już w Lucy tak wielkiego zagrożenia.
           - Co powiecie o tym? - Natsu zdjął jedno z ogłoszeń. Lucy, po błyskawicznym obrzuceniu go spojrzeniem, wyrwała mu je i przyczepiła z powrotem do tablicy.
           - Nie będę znowu robić za kelnerkę! To zbyt upokarzające. - podświadomie dziewczyna zaczęła poprawiać ubranie, jakby miała się z nim właśnie pożegnać.
           - To znajdź coś sama. - mruknął stojący między Erzą i Wendy Gray.
           - Dobrze…chwila, coś mi się w tobie nie zgadza. - Lucy zmrużyła oczy, próbując odkryć co jej nie pasuje. Natsu powęszył w powietrzu.
           - To na pewno zboczeniec. Nikt inny tak nie śmierdzi.
           - Nie o to chodzi. Nie wydaje się wam, że wygląda jakoś inaczej? - blondynka wspomagała się gestykulacją. Wszyscy spojrzeli na Maga Lodu.
           - Rzeczywiście, jakby czegoś brakowało. - stwierdziła Erza, pocierając brodę.
           - Czegoś istotnego i błahego. - dorzucił Natsu przeczesując dłonią swoje kolczaste włosy.
           - Nie gapcie się tak. - Gray cofnął się krok do tyłu, a po całym ciele zaczął spływać mu ze zdenerwowania pot.
           - Macie na myśli wisiorek? - spytała nieśmiało Wendy.
           - To jest to! Dobra robota! - Erza przytuliła dziewczynkę do siebie. Ta wydała tylko cichy pisk gdy uderzyła w jej zbroję.
           - A tak właściwie, to czemu go nie nosisz? Nie pamiętam, żebyś go kiedyś zdjął. - spytał przyjaciela Natsu, podchodząc bliżej.
           - Przekazałem go dalej. - odpowiedział mu Gray, patrząc gdzieś w bok.
           - Swojej siostrze? - drążyła Lucy.
           - Znalazłaś coś w końcu, czy będziemy tu stać cały dzień jak Nab?! - warknął czarnowłosy.
           - EJ! - zawołał gniewnie wyżej wspomniany mag.
           - Może to? - blondynka stanęła na palcach i zdjęła jedno z wyżej przyczepionych ogłoszeń. Erza przechwyciła je.
           - Trzeba złapać jakiegoś hazardzistę sprawiającego kłopoty w mieście. Jak się podzielimy to akurat starczy na twój czynsz.
~A tymczasem~
           Ialla ignorując zasady dobrego wychowania otworzyła drzwi laboratorium Azure kopniakiem. Właściwie, laboratorium to był jego pokój tylko zastawiony stołami z fiolkami pełnych różnych chemikaliów i proszków. Oraz z obowiązkową karteczką Laboratorium Doctora Azure na drzwiach. Jak to możliwe, że wciąż trzymały się w zawiasach tego nie widział nikt.
           Chłopak nawet nie pisnął kiedy otworzyła drzwi, jednak podskoczył kiedy dotknęła jego ramienia. Jego wygłuszające nauszniki został zniszczone, więc on sam nie słyszał za dobrze. To czy bomba wybuchła czy nie poznawał już tylko po wibracjach. A ponieważ większość jego eksperymentów była albo nieudana albo przesadnie udana, to jego włosy sterczały we wszystkie strony, a twarz i ochronne gogle były całe usmolone.
           - Masz już ten skład?
           - Hę?!
           - Masz już ten skład?! - zawołała głośniej dziewczyna.
           - Co?! - wydarł się brązowowłosy. Dziewczyna jęknęła i uderzyła dłonią w twarz.
           On na serio jest taki głupi czy udaje?
           - Bomba! Skład! Ty! Masz! - wydarła mu się do ucha.
           - Nie krzycz tak! Nie jestem głuchy! - zawołał równie głośno chłopak. - Jeszcze nie! Mam problemy w zaopatrzeniu! Roja* poszedł zdobyć trochę forsy na siarczan! Jego cena z roku na rok idzie w górę!
           - Nie obchodzi mnie to! - Ialla złapała chłopaka za koszulkę, będącą całą w strzępach. - Jak nie zrobisz tego na przyszły tydzień, to spotka cię coś gorszego niż upadek ze szczytu góry! Rozumiemy się?!
           - TAK! - chłopak stanął przed nią na baczność salutując. Mogła nigdy nie rządzić, ale zachowywała się jak dowódca.
           - TO WRACAJ DO PRACY! MIGIEM! - dziewczyna odwróciła się tyłem i równie błyskawicznie jak się pojawiła wyszła. Trevor ledwie zdążył wyjść, zanim trzasnęła drzwiami.
           - Co to ku*wa było?! - powiedział do siebie Azure.
           - Słyszałam!
~Wracając do naszych bohaterów~
           Ponieważ miasto w którym magowie mieli zlecenie było niedaleko, udali się do niego wypożyczonym samochodem, do którego jakimś cudem udało im się doczepić wszystkie bagaże Erzy. Jedynym wyjątkiem od tej reguły był Natsu, który biegł na zewnątrz kabiny by nie musieć wymiotować. Wendy leczyła wcześniej kilkoro członków gildii i nie miała dość sił by rzucić Troię. Na wypadek gdyby chłopak zasłabł Erza przyczepiła mu do ręki linę, by móc szybko wciągnąć go do auta.
           - Daleko jeszcze?! - Spytał Smoczy Zabójca, którego głowa pojawiła się właśnie w oknie.
           - Natsu, zdradzę ci sekret. To że pytasz o to co każde dwie minuty wcale nie skraca drogi. - odgryzł się Gray.
           - Mogę wejść? - jęknął różowowłosy. Wszyscy w pojeździe posłali mu zdziwione
spojrzenie. - Wolę spędzić najbliższe trzy kilometry wymiotując niż cały czas biec!
***
           Magowie w końcu dotarli na miejsce, a wóz który wynajęli wracał z powrotem dzięki samo nakierowującemu zaklęciu.Natsu jeszcze nie otrząsnął się z przejażdżki, więc chwilowo został umieszczony na plecach Lucy.
           - Zawsze myślałem, że to chłopak nosi dziewczynę na barana.
           - Zamknij się Gray. - Blondynka odwróciła głowę w jego stronę, posyłając jednocześnie spojrzenie godne Erzy. Chłopak odruchowo cofnął się, wpadając tym samym na Wendy.
           - Jak my tu znajdziemy to kasyno? - Erza rozejrzała się wokół siebie. By nie raziło jej słońce zrobiła daszek z dłoni. - Przecież Hinagiku słynie z ich niewiarygodnej ilości.
           - Oraz złodziei. - dorzucił czyjś śpiewny głosik. Magowie zwrócili się błyskawicznie w jego stronę. - Ale jeśli się wie gdzie szukać, można zdobyć ciekawe informacje.
           Osobą, która im to powiedziała była szesnastoletnia dziewczyna o sięgających kolan, jasnoróżowych włosach spiętych w kucyka i grzywką opadającą na lewe oko, oraz wesołych, zielonych oczach. Swoim strojem z pewnością nie pasowała do dzielnicy slumsów, w której obecnie przebywali. Na nogach miała białe kozaki do kolan, z dyndającymi na sznureczkach pomponikami i niewiarygodnie krótką zieloną spódniczkę w czarne paski. Górę jej stroju stanowił obcisły, czarny bezrękawnik z wyszytymi srebrną nicią skrzydłami na plecach.
           - Znajdźcie informatora, to dowiecie się wszystkiego. - posłała magom szeroki, szczery uśmiech, przechylając przy tym głowę. Jej włosy zafalowały przy tym. - Powiedzą wam wszystko jeśli tylko do nich traficie. I zapłacicie tym czego żądają.
           - Mamy mało pieniędzy. - migał się Gray – Ale za to mnóstwo ubrań Erzy. - dodał już ciszej. Po tych słowach Erza uderzyła go, posyłając na pobliski mur. Obserwująca to dziewczyna z gracją wykonała piruet, omijając lecącego maga.
           - Ściana kontra Gray, dwa do zera! - poinformował wszystkich Happy.
           - Nie chcą pieniędzy, tylko czegoś istotniejszego. Chcą informacji. Kto ma informacje, ten rządzi. Wiedza to potężna broń. - jej uśmiech stał się jeszcze szerszy.
           - A wiesz gdzie możemy jakiegoś spotkać…ee… Jak się właściwie nazywasz? - spytała Wendy.
           - Inu Usukurenai.** - powiedziała niechętnie dziewczyna wydymając usta. - Rodzice mnie skrzywdzili…
           - Tak więc Inu… - zaczęła Erza. Dziewczyna szybko zatkała sobie uszy.
           -  Nie cierpię jak ktoś używa tego imienia. Mów mi Usuku.
           - Usuku, gdzie możemy znaleźć informatora? - ponowiła próbę Erza. Dziewczyna obróciła się na pięcie z gracją baletnicy i wskazując coś palcem, pochylając się jednocześnie do przodu.
           - Najlepszy będzie ten z różowego budynku. Znajdźcie drzwi z rysunkiem szczura i zapukajcie. Ma na imię Nezumi.
           - Dziękujemy. - odpowiedziała jej Lucy i razem z resztą poszła we wskazanym kierunku.
           - Macie szczęście, że Rumpe jest pijany. Inaczej nie poszłoby wam tak łatwo. - Na podobieństwo kota różowowłosa wskoczyła na murek okalający jakiś dom i oddaliła się w sobie tylko znanym kierunku. - Szefcio będzie szczęśliwy. Nya. - dodała, gdy już nie mogli jej usłyszeć.
***
           - Przepraszamy, jest ktoś? - zawołała Lucy, gdy Erza waliła w drzwi z całej siły.
Dlaczego nie może mieć biura w jakiejś lepszej dzielnicy?! Albo chociaż takiej bezpieczniejszej dla klientów? Tamci ludzie wyglądają na zboczeńców. - biadoliła w myślach Lucy.
           - Momencik! - zawołał czyjś melodyjny głos zza drzwi. Po chwili drzwi otworzyła im dziewczyna w długich, różowych włosach. - Długo czekaliście? - spytała śpiewnie.
           - My się znamy? - spytał Natsu węsząc. - Pachniesz znajomo.
           - To ty nas tu przyprowadziłaś! - wydarł się Gray.
           - Nya! - miauknęła mrużąc oczy. Wszyscy magowie zareagowali na to załamującą kropelką.
           - Nie wygłupiaj się Inu i wpuść ich! - wydarł się gdzieś wewnątrz pomieszczenia męski głos. Zdenerwowana dziewczyna wydęła policzki i otworzyła szerzej drzwi, wpuszczają magów do środka.
           - Nie nazywaj mnie Inu. - mruknęła pod nosem wściekła.
           - Jestem twoim ojcem i będę cię nazywał tak jak chcę! - odkrzyknął się, stojący za biurkiem skleconym na szybko z desek, mężczyzna. Ubrany był w długi szary płaszcz, a białe włosy związał w kucyk. - Idź poszukać czegoś cennego w mieście!
           - Zawsze to samo. - jęknęła różowołosa zakrywając twarz dłonią. Po chwili wyskoczyła przez okno za biurkiem. Jeszcze przez jakiś czas było ją widać, jak biegnie po krawędziach dachu nigdy nie tracąc równowagi.
           - Wybaczcie jej. Zawsze chciała być kotem. Po co tu przyszliście? Albo raczej, czego szukacie?
           - Gdzie jest kasyno Pandora's Paradise? - spytała Erza.
           - I może coś o człowieku, który wznieca tam rozróby. - dorzuciła Wendy.
Mężczyzna potarł zamyślony brodę i podszedł do znajdującej się w rogu biblioteczki, odsuwając po drodze magów. Po chwili zastanowienia wyjął jeden zwój i zwitek dokumentów.
           - W tym znajdziecie mapę miasta - podniósł zwój wyżej. - a w tym wszystko co powiedzieli mi na jego temat stali bywalcy Pandora's Paradise.
           - Super! Daj je! - Nastu wyciągnął rękę w stronę dokumentów, jednak mężczyzna był szybszy i ledwie mignęły one Smoczemu Zabójcy przed oczami.
           - Hola hola! Chłopcze, każda rzecz ma swoją cenę. Podzielcie się czymś to i ja podzielę się czymś z wami. - mężczyzna powiódł wzrokiem po wszystkich w pomieszczeniu, na dłużej zatrzymując wzrok na Lucy. Uśmiechnął się chytrze. - No proszę, kto by pomyślał, że zajrzy tu kiedyś ktoś z Heartfilliów. Kilka informacji o wspólnikach i to jest wasze. - pomachał zwojem.
           - Lucy, nie rób tego! - zawołał Natsu.
           - Wyjdźcie. Dołączę do was za chwilę. - wygoniła przyjaciół blondynka.
           - Lucy…
           - JUŻ!
***
           - A więc tak. - Erza przejrzała dokumenty. - Człowiek, którego mamy złapać nie jest magiem, ale świetnie posługuje się wszelkiego rodzaju bronią białą. Nosi brązowe spodnie, białą koszulę i czerwoną bluzę. Ma około dwudziestu lat i często przewiązuje włosy czerwoną bandamką. - przerzuciła dokumenty. - Przedstawił się jako Peceno Perro. - Gray zachichotał słysząc to. - Coś nie tak? - spytała go twardo Erza.
           - Jakby ci to… - chłopak zamyślił się. - W moich stronach to było błędne określenie na szczeniaka. Wszyscy przejezdni robili zawsze ten sam błąd.
           - A jak powinno być prawidłowo? - spytała Wendy.
           - Cachorro. - tym razem Natsu zachichotał.
           - Może się z nim dogadzasz? - zasugerowała Lucy.
           - Tacy zwykle nie chcą się dogadywać tylko od razu, za przeproszeniem, walą w mordę.
           Obserwująca ich różowowłosa dziewczynka, schowana w dziurze między dwoma domami stojąc na parapecie jakiegoś okna, podniosła właśnie brwi zaskoczona. Złapała się inaczej rynny i zrobiła wymach nogami. Zrobiła małe salto i stanęła pewnie na dachu niższego z domów. Odgarnęła opadającą na lewe oko grzywkę i westchnęła.
           - A więc jest ze wschodu. Ciekawe czemu nie ma akcentu…trzeba to powiedzieć Szefciowi! Może znajdzie coś ciekawego! Coś bardziej interesującego niż śpiewający duch dziewczyny, zamkniętej w więzieniu. - Dziewczyna włożyła dwa palce do ust i gwizdnęła. Po chwili stanął przed nią brązowy dachowiec w prążki. Różowowłosa doczepiła do jego obróżki Nagrywającą Lacrimę- Tsume, zanieś to Szefciowi.
CDN
*hiszp. czerwony (czyt. Roha)
** jap. różowy pies
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam do powiedzenia tylko jedno. Ferie rządzą!
H: Nawet jeśli nadmiernie cię rozleniwiają?
Wczoraj byłam bardzo produktywna!
H: Tłumaczenie Naked Dream to rzeczywiście zajmujące zajęcie=.="
Było po japońsku, więc tak.
H: Dobra, czas na rzeczy ważne. Kuroki!
K: Chyba już powinno działać. Ale nie mam pewności. Niech powiedzą w komentach czy się wyświetliło.
A więc czas na klasyczne:
Leave comment please!

2 komentarze:

  1. Ulalala, to się zaczęło dziać... Normalnie nie wiem co dalej, a chcę wiedzieć ^^ Ale nie rozpiszę się zbytnio, ponieważ chce mi się spać. Rozdział wyszedł ci fajnie, a tej pandory to tu w kij dużo ^^
    Weny Życzę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ah... Faktycznie ferie się od dzisiaj zaczęły, jak fajnie ^^ Rozdział w końcu się pojawił w obserwowanych, aż dziwne O.O Cieszy mnie, że jest to jeden z tych dłuższych niż te jakie były w ostatnim czasie. Zresztą jest chyba nawet pod względem treści ciekawszy ;) Azure *0* Weź ty mi takiego oddaj pod koniec opowiadania i dołącz Trevorka gratis xD Rozwala mnie jego charakterek. Nic tylko kochać *^* Mój harem się powiększa xD Inu... To jeszcze nic, gdyby ją nazwał psiarą jak w No.6 to by się dopiero wkurzyła xD Na dodatek lubi koty x_x Biedaczyna~!
    W takim razie rozdział zaliczam do udanych :D
    Ciekawy język Ishvalczyków, ale jest na którymś wzorowany czy fantazja leci równo? o.O
    Eh, zresztą co za różnica xD Historia i tak powala na kolana *.*
    Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na NN
    Bayoł! ;*

    OdpowiedzUsuń