sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział dodatkowy: Historia Ikuto i Inu cz. II

 „Nie szukaj ideału. Bo ideałów nie ma. Znajdź kogoś, kto zdenerwuje Cie jak nikt inny. Kogoś, czyj dotyk sprawi, że odlecisz do innego świata. Przy kim nie będziesz chciała udawać nic.”

Tak jak obiecał Ikuto, od tamtego momentu przestali być przyjaciółmi. Chłopak został zauważony na zawodach i wyniesiony na wyżyny, po pokonaniu Inu. Wiele ugrupowań miasta zaczęło się zabijać o chłopaka, który z rękoma w kieszeniach potrafił wskoczyć na czubek drzewa. Wybrał tę, która płaciła mu najwięcej, Rat Society - Stowarzyszenie Szczurów. Nazwa wprawiała go niejednokrotnie w śmiech, ale to zgrupowanie potrafiło naprawdę wiele zdziałać. I nie przeszkadzało mu jak bardzo będzie przez nich wykorzystany i zniszczony, bo w Rat Society informator nie tylko szpiegował.

Cztery lata... - siedzący na dachu kościelnej wieży Ikuto westchnął i powrócił do swoich rozmyślań - Dziś mijają cztery lata, kiedy nadałem Inu imię, dołączyłem do szczurów i wypowiedziano mi wojnę.

- Pewnego dnia oberwiesz za to, słyszysz?! Nie pozwolę się tak poniżać! Przygotuj się więc!

Dziwna z niej dziewczyna, ale jednocześnie jest w tym interesująca. Ciekawe co ją napędza?

Dalsze rozmyślania chłopaka przerwało uderzenie puszką w głowę. Jego stojąca na ziemi partnerka przypomniała, że muszą już ruszać w drogę.
- Bezmózgowiec. 
- Już idę Shiina.
Nic więcej już nie mówili, jak zawsze. Shiina uważała się za ninję i nie używała zbyt wielu słów. Właściwie to ograniczała swoje wypowiedzi do jednego - bezmózgowiec. Nikt nie wiedział ile w byciu ninją było prawdy, ale bronie dziewczyny i niezwykła umiejętność ich wykorzystania napawały strachem. Lepiej było nie zachodzić jej od tyłu, gdyż ryzyko "przypadkowym" oberwaniem drobnym sztyletem lub kunai'em było zbyt wielkie, a właściwie to pewne.
Chłopak wstał i odbił się nogami od wieży. Spadał głową w dół, dopóki metr nad ziemią nie obrócił i wylądował miękko na stopach. Czerwonooka obróciła się do niego tyłem, naciągając na twarz czarny szalik. Kiedy chciał za nią ruszyć, usłyszał szelest pod stopą. Źródłem dźwięku okazał się być papierek po truskawkowym cukierku, z dorysowanym sercem ze znakiem zapytania w środku. Kolejna wiadomość od Shiiny, której nie rozumiał. A przynajmniej tak mu się wydawało.
~*~
- Podążaj tropem zwierząt, ryczy...Noż kurr...lew z tygrysem!...A!...Cudowna kraina leży po drugiej stronie jaśniejącego nieba. Za młodość, która błądzi bez celu w odosobnieniu uwię... KYAAAA! Nic mi nie jest, rozchodzę to! - jęknęła Inu, kolejny raz spadając z równoważni, przy wykonywaniu najróżniejszych figur, od których wydawało się że łamie sobie kości. Właściwie, to tylko ona nazywała to równoważnią. Była to zwykła, metalowa rurka położona na cegłach trzy metry nad ziemią.
To nic. Blizny i siniaki są niczym, jeśli idzie o zwycięstwo! - dźwignęła się na nogi - Tym razem na pewno nie ...
-  Na pewno nie przegrasz? - spytał ironicznie Ikuto, pochylając się nad nią. Jeśli chodzi o wzrost to górował nad nią niemiłosiernie, ale uważali to za normalne przy ich różnicy wieku. Nie zmieniało to jednak faktu, że strasznie irytowało różowowłosą.
- Skąd wiesz?! - pisnęła odskakując od niego. Wzbudziło to w chłopaku chichot, który zdusił dłonią.
- Umiem czytać ci w myślach.
- Spadaj stąd! - zirytowana dziewczyna, z lekkim rumieńcem na twarzy, wymierzyła mu kopniaka. Jej stopa została zatrzymana przez dłoń chłopaka dwadzieścia centymetrów przed twarzą. Jego oczy odruchowo powędrowały na dół.
- A więc dzisiaj są zielone. - stwierdził w zamyśleniu, patrząc na jej majtki.
- To soczewki przeciwsło...Gdzie ty patrzysz! - Inu wyrwała nogę i odruchowo przygładziła czarną spódniczkę - I ty się dziwisz, że wyzywają cię od pedofilii.
- Zielony oznacza zazdrość lub nadzieję. Które odnosi się do ciebie? - spytał na pozór zaciekawiony, ignorując jej wcześniejszą wypowiedź.
Faktycznie, ma zielone soczewki. - uświadomił sobie po chwili.
- Spadaj stąd, koci zboczeńcu.
Choć ciemnowłosy przywykł już do tego wyzwiska, to i tak robił to co nakazał mu instynkt, czyli odruchowo poprawił czapkę. 
- Jak zawsze, oschła i zimna. Za grosz w tobie dziewczęcości.
- Niech no cię ja...
- Dlaczego śpiewałaś Pieśń udręczonej młodzieży? - tym razem był szczerze zainteresowany.
- Idealnie oddaje moją walkę z tobą.
- Twoje co? - w ostatniej chwili złapał lecącą w jego stronę puszkę. - Już idę Shiina, nie denerwuj się.
- Bezmózgowiec. - odpowiedziała czarnowłosa dziewczyna z czerwonymi tęczówkami, które były jedynym widocznym elementem jej twarzy. Resztę zasłaniał czarny szalik. Przy pasku zwisała cała masa kunai różnej wielkości, oraz dwie tonfy.
Ikuto skorzystał z chwilowego rozkojarzenia Inu i złapał jej podbródek dwoma palcami. Już po chwili nachylał się do jej ucha i szeptał.
- Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy...Różowy Psiaku. - zaraz po tym odbił się piętami od ziemi i wyskoczył w górę, o włos unikając uderzenia dziewczyny.
- Jak cię kiedyś dorwę... - zagroziła Inu, ale ciemnowłosemu nie dane było usłyszeć już reszty groźby.
~*~
Chwilę później chłopak szedł już z rękoma w kieszeniach za ciemnowłosą dziewczyną. Jego humor poprawił się od spotkania z różowowłosą. Shiina zawsze mu przerywała, kiedy naprawdę zaczynał się dobrze bawić, a przynajmniej tak uważał. Nadepnął na kolejną karteczkę od niej. Zawsze zastanawiało go kiedy one je rzuca, bo nigdy tego nie widział.
Skup się. Jak tego nie zrobimy, to oberwiemy od Mistrza.
- Myślisz, że nie wiem? - kolejna karteczka wylądowała na jego oczach.
Nie wiem. Chodzisz już od tygodnia z głową w chmurach. Zakochałeś się?
Nie skomentował tego. Podarł karteczki i puścił skrawki wolno. Niesione delikatnym wiatrem przeleciały kilka metrów i wylądowały na chodniku.
Doszli w końcu do zaułku, w którym kilkoro ludzi grało w kości. Ubrani byli w dość drogie ubrania szyte na miarę, choć nie ich. Wygrali je od jakiś przejezdnych bogaczy.
Shiina nie czekając na okazję wyciągnęła tonfę i przyszpiliła jednego z nich do budynku, a drugiego unieruchomiła rzucając w jego stronę kilka kunai. Pozostali chcieli uciec, ale zatrzymali się u wylotu ulicy. Każdy chyba by tak zrobił, widząc osobę do dłoni której przyczepione były długie, metalowe pazury.
- Co...co tu do cholery się dzieje?! - krzyknął jeden z nich.
- Który z was napadł na córkę Mistrza Rat Society? - spytał stanowczo Ikuto.
~*~
- To był bardzooo pracowity dzień~! - zanuciła Inu, wracając późnym wieczorem do domu. Po trzygodzinnym treningu wracała do swoich zadań, czyli patrolu miasta. To w końcu zdobyta wtedy wiedza pozwalała jej i Nezumi'emu mieć pieniądze.
Widząc odległość dzielącą dwa dachy, wzięła rozbieg i tuż przy krawędzi odbiła się. Wylądowała po drugiej stronie prawie się nie chwiejąc.
Dzięki temu jednak, że na moment straciła równowagę, zdołała zobaczyć co jest na dole. W ślepej uliczce, w której gangi często uprawiały tani hazard, płynęła czerwona struga krwi. W przypływie potrzeby pomocy innym, Inu zeskoczyła z dachu robiąc po drodze kilka salt. Wylądowała na ziemi tworząc mały obłoczek kurzu. Pobiegła do miejsca, z którego wypływała ciecz. Tyłem do niej leżała czarnowłosa dziewczyna, o oparty o ścianę z zamkniętymi oczami siedział...
- Ikuto! - zawołała go, potrząsając jego ramieniem. - Co się stało?! - Z wielkim wysiłkiem otworzył oczy.
- Pomóż...Shiinie...proszę. - wycharczał z trudem. Po chwili zakaszlał, a z jego ust wypłynęła krew. Zaraz po tym znów zemdlał. Do Inu dopiero po chwili dotarło co powiedział. Zamrugała i pobiegła do ciemnowłosej.
Obróciła dziewczynę na plecy, by zobaczyć źródło krwawienia. Było po prawej stronie brzucha tuż nad spódniczką, zmieniając kolor bluzki na brązowy. Kurczowo przyciskała do tego miejsca blade dłonie, chcąc zatamować krwawienie. Z kącika jej ust również spływała wąska stróżka krwi. W jej oczach nie było strachu ale pogodzenie z losem. Z trudem podniosła dłoń i złapała za zieloną bluzkę Inu.
- Ocal...Ikuto. - po tych słowach opadła bezładnie na ziemię, a powieki przesłoniły jej czerwone tęczówki.
Nikt nie umiera na mojej zmianie!
Różowowłosa  rozwiązała kokardę, zdobiącą stójkę jej bluzki. Delikatnie podniosła ciało dziewczyny i obandażowała jej ranę najlepiej jak umiała. Zaraz wzięła jej szalik i pobiegła do Ikuto. Tuż pod linią włosów miał paskudną ranę, która zlepiała jego włosy krwią.  Inu odruchowo rozczesała je paznokciami. Ze zdziwieniem stwierdziła, że jego czapka wciąż jest na miejscu, praktycznie nienaruszona. Złapała kciukami jej brzeg i zaczęła powoli podciągać ją w górę. Zaraz jednak jeden z jej nadgarstków został pochwycony przez chłopaka. Było to niewiarygodnie słabe jak na niego, ale dużo silniejsze niż powinno być.
- Nigdy...jej nie zdej...nie zdejmuj. Zro...zrozumiałaś? - powiedział słabo, ale na tyle stanowczo, by nie chciała tego zrobić. Jego oczy dodatkowo wyrażały wtedy chęć mordu na każdym kto ośmieli się to zrobić. Inu, do tej pory siedząca w kucki, upadła do tyłu. Patrzyła na chłopaka z przerażeniem i bardzo szybko trzęsącymi się tęczówkami. Kiedy próbował się dźwignąć, wstrząsnął nim spazm kaszlu, zmuszając do ponownego usiedzenia. Dziewczyna przyłożyła szalik Shiiny do jego rany, na co podniósł na nią oczy.
- Jesteś naprawdę irytującym pacjentem. Możesz się przez chwilę nie ruszać? - w dalszym ciągu wycierała jego czoło z krwi drżącą dłonią.
- Ał! - skrzywił się.
- Przepraszam! - pisnęła przyciągając ręce do siebie. Sekundę po tym Ikuto złapał ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Ich twarze dzieliło tylko kilka centymetrów.
- Żartowałem. - powiedział ze swoim firmowym, złośliwym uśmiechem.
- Głupek! - wyrwała swoją dłoń, po czym zaczęła bić go pięściami po głowie. - Głupek! Głupek! Głupek!
- Auch! To boli! Naprawdę, boli.
- Tym razem zarządzam zawieszenie broni! Twoje parszywe, kocie szczęście. Idę po lekarza, wytrzymaj chwilę!
Płynnym ruchem wstała z ziemi i wybiegła z zaułka. Ikuto przez moment zatańczyły przed oczami jej włosy, a do nozdrzy dostał się zapach szamponu. Wiódł za nią wzrokiem i choć biegła szybciej niż normalnie, to w jego umyśle wydarzyło się to w zwolnionym tempie. Zwrócił wzrok na Shiinę, uśmiechając się na widok jej bandaża. Przed oczami przeleciał mu jeden z podartych fragmentów kartek. Było tam tylko jedno słowo: kocha.
~*~
- Chyba będzie dobrze. - stwierdził chłopiec, zdejmując prowizoryczny bandaż z czoła Ikuto. Był w wieku Inu, a oprócz brązowych włosów posiadał duże, zielone oczy i kolczyk w lewym uchu. Otarł pot z czoła. - Z nią będzie gorzej.
- Wyjdzie z tego? - spytała z troską Inu.
- Nie wiem.
Ikuto prychnął niczym kot, gdy zobaczył nad sobą chłopaka z wyciągniętą wodą utlenioną.
- To zbędne.
- Zamknij się i korzystaj z tego co dają! - przypomniała Inu, oparta plecami o ścianę budynku.
- Trzeba ich gdzieś przenieść. U ojca miejsce będzie tylko dla jednej osoby.
- Weź Shiinę, jest ciężej ranna. - oświadczył ciemnowłosy.
- A co z tobą? - spytał chłopiec.
- Rozbiję gdzieś jakiś biwak. Nie martw się.
Chyba już kiedyś coś takiego słyszałam. - stwierdziła w zamyśleniu Inu.
- Niech będzie moja strata. Przygarnę cię. - stwierdziła z łaską dziewczyna. Oczy ciemnowłosego rozszerzyły się ze zdziwienia, natomiast chłopiec podniósł do góry kciuk i uśmiechnął się pokrzepiająco.
- To ustalone! - brązowowłosy odwrócił się do grupki swoich przyjaciół - Chłopcy, pomóżcie ją przenieść! Jak ty ją trzymasz Shu?! Hej, gdzie te łapska Ougi?!
- No co? - Spytała różowowłosa, widząc spojrzenie Ikuto. - Współczuję wszystkim zwierzętom, nawet kotom. Strata każdego z żyć boli, nie?
- Czy ja się o coś pytałem? Nie mam raczej szans liczyć na pościel z jedwabiu, co?
- Będziesz miał szczęście jak dostaniesz poduszkę! - stopa Inu wylądowała na jego głowie. - I śpisz na podłodze!
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie wiem ile jeszcze będzie tych speciali. Jak ich nie chcecie to powiedzcie.
H: Nie zauważyłam, żeby ktoś w ogóle cię jeszcze zauważał.
<wyciąga broń z Próżni> Co mówiłaś Higi?
H: Tego...no...wracamy do oglądania Guilty Crown, czy kończymy Code Geass?
K: Lepiej zajmijcie się promocją, jak tak ci zależy na komentarzach.
Mi wystarczy jak kochana Claudy-chan w końcu tu dotrze.
H: Znowu zaczyna się podlizywać.
Kuroki, mogę wykorzystać twoją Próżnię?
H: Spadam stąd!
PS.: Czy tylko mi się wydaje, że ten cytat idealni pasuje do tej parki?
Leave comment please!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz