sobota, 4 maja 2013

Rozdział 33 Runy

           Piątka magów czekała następnego dnia pod bramą miasta, tak jak im nakazano. Happy i Carla kręcili kółka nad ich głowami, próbując coś namierzyć. Ich "zlecenie" siedziało obecnie w gospodzie, przywiązane do krzesła w pokoju dziewczyn. Ogłuszony przez Erzę, miał się nie obudzić jeszcze przez kilkanaście godzin.
           - Ale nudy... - jęknął opierający się o jakiś budynek Gray, z rękoma w kieszeniach, grzebiąc stopą w ziemi.
           - Nie tylko ty się nudzisz. - odgryzła się Lucy, znad partii kart z Natsu. Chłopak uśmiechnął się tryumfalnie, po czym rzucił nową kartę na środek rozdania. Za stół robiła im stara ławka, na której ledwie się mieścili.
           - Wygrałem, Lucy! Ściągaj buty.
           - A na co ci one?!
           - Natsu! - zawołała Erza upominającym tonem, mrużąc delikatnie oczy. Chłopak stracił z twarzy wszystkie kolory.
           - Kotek! - Wendy podbiegła do brązowego dachowca w prążki, czyszczącego sobie aktualnie futro.
           - Wendy, uważaj! - krzyknęła za nią Carla i poszybowała w kierunku dziewczynki.
           - Hej, pozwolicie że się dołączę? - spytała Erza, nachylając się nad Lucy.
           - On tu coś ma! - zawołała Wendy, przybiegając do reszty przyjaciół z kotem na rękach. Czwórka magów skierowała na nią swoje spojrzenia. - Zobaczcie. - wskazała palcem na kuleczkę wielkości piłeczki do ping ponga, kołyszącą się na szyi kota na sznurku.
           - Wiem co to jest. - powiedziała Erza, łapiąc przedmiot w dwa palce, wzbudzając jednocześnie przerażenie w kocie. - Tu jest nagrana wiadomość. Tylko nie wiem jak ją odtworzyć...
           - Tu jest jeszcze karteczka. - Wendy przesunęła na niteczce biały kartonik. - Rozbij mnie. - przeczytała.
           - Mamy rozbić kota? - zdziwił się Natsu.
           - Ale ty głupi jesteś... - jęknął Gray, odrzucając do tyłu głowę i zakrywając dłonią oczy.
           - Coś powiedział gołodupcu?! - Smoczy Zabójca wyrzucił karty, które poszybowały wolne na wietrze i rzucił się na czarnowłosego. Już po chwili obaj turlali się po ziemi, zadając sobie nawzajem ciosy.
           Lucy zebrała resztki kart i zostawiła je tak ja leżały. W tym mieście często zostawiano takie rzeczy, by zachęcić przejezdnych do wstąpienia do okolicznych kasyn. Zerwała z szyi kota kulkę i rozdeptała ją obcasem. Już po chwili uniosła się stamtąd biała mgiełka, z której wypłynął głos Inu.
           - Ustawiłeś to w końcu, czy nie?! - spytała zirytowana dziewczyna
           - Zaraz, nie krzycz na mnie. Bo mi jeszcze uszy odpadną. - jęknął towarzyszący jej Ikuto. Przez moment było słychać jak przestawia jakieś pokrętła.
           - Wielka strata, rzeczywiście! - stwierdziła ironicznie dziewczyna.
           - Wiesz, że to się już nagrywa?
           - Co?...A! CZEMU NIE POWIEDZIAŁEŚ WCZEŚNIEJ?! ROZMÓWIĘ SIĘ Z TOBĄ PÓŹNIEJ! I ŚPISZ DZIŚ NA PODŁODZE! - odchrząknęła. - Drodzy magowie, dziedziczko Heartfilliów i ty Wasza Wysokość...Przepraszam, że zmuszam was do tego ale wynikły...pewne komplikacje.
           - Ja mówiłem, żeby nie rzucać nożami w domu ale ty...
           - Chcesz zostać obiektem doświadczalnym dla trucicieli? - spytała morderczym tonem, a magowie zgodnie wyobrazili sobie jak wymierza nóż w jego gardło. - Ten kot to Tsume, mój chowaniec. Zaprowadzi was do mnie. Odwdzięczcie mu się za to później.
           - To już nie jestem twoim kocim chowańcem? - jęknął zrozpaczony Ikuto.
           - Grrr...Do zobaczenia za kilka godzin. - zawołała wesołym, niemal śpiewnym tonem - Czas na twoją karę, zboczeńcu... - dodała już złowieszczo do chłopaka.
           To były ostatnie słowa, które usłyszeli zanim dym zdążył całkowicie wyparować. Były one na tyle mordercze, że Natsu i Gray zadygotali słysząc je. Magowie spojrzeli po sobie, a kot wyskoczył z ramion Wendy i pognał w jakąś uliczkę. Kiedy nie pobiegli za nim wyszedł ponownie, miaucząc oczekująco.
           - Happy, Carla wracajcie do hotelu. My się wszystkim zajmiemy. - zakomenderowała Erza.
           - Aye! - zawołał Happy i wykonał zwrot w powietrzu. Po chwili wahania dołączyła do niego i biała kotka.
           Reszta drużyny puściła się za to biegiem za dachowcem, który wyglądał za zirytowanego ich powolnością. Ale czemu się dziwić, gdy prowadził ich drogą dzikiego kota, przez posesje pełne psów, czy wysokie płoty po których wchodziło się na jakąś altankę by zeskoczyć po jej drugiej stronie. Kiedy w końcu kot się zatrzymał, każdy odetchnął z ulgą. Cała ta przeprawa przez miasto była dla nich istną udręką.
           - To już...tutaj? - jęknął Natsu.
           - Chyba...chyba tak. - odpowiedział mu równie słabo Gray.
           - Umieram. - jęknęła Lucy, opadając na kolana. O jej plecy oparła się równie zmęczona Wendy.
           - To jeszcze nie koniec. - upomniała ich Erza, stając pewnie przed nimi. Nie było po niej widać nawet śladu zmęczenia. - Musimy dostać się jeszcze do góry. - powiedziała, wskazując uchylone okno na poddaszu, z którego wystawała głowa ciemnowłosego Ikuto. Inu trzymała go za przód bluzy mówiąc coś, czego nie mogli usłyszeć. Ciężko było stwierdzić, czy to jakaś zabawa czy odwet dziewczyny.
           - Proponuję poczekać chwilę. - poprosił Natsu, opierając się rękoma o kolana.
           - Nie sądziłem, że to kiedyś powiem ale popieram debila.
           - Macie pięć minut. - zawyrokowała szkarłatnowłosa, na co wszyscy wydali westchnienie ulgi i zgodnie położyli się na brudnym chodniku.
           Bawiące się nieopodal w klasy dzieci zachichotały, widząc tą scenkę. Uciszyły się dopiero, kiedy z okna na poddaszu wypadła postać w ciemnych ubraniach i z czapką na głowie. Oczywiście tuż nad ziemią obróciła się i wylądowała miękko na ulicy, w obłoczkach kurzu.
           - Znowu się popisuje. - powiedziała mała blondyneczka, obserwując całe zajście. Wywróciła przy tym różowymi oczkami i wróciła do gry w klasy.
           - To już właściwie norma, prawda Fiona? - spytał retorycznie chłopczyk o fioletowych włosach spiętych w krótkiego kucyka. Zwisał on głową w dół z trzepaka, obserwując poczynania swoich przyjaciółek.
           - Ciekawe czego chce od tych przejezdnych? - zastanawiała się druga dziewczynka o brązowych loczkach i zielonych oczach, przykładając palec do brody. Przegapiła przez to swoją kolejkę, co skrzętnie wykorzystała jej poprzedniczka.
           - Pewnie zarobić. - stwierdził z wyższością chłopiec.
           - A może w końcu się ożenią! - wypaliła w euforii blondyneczka. - A ja będę mogła iść za nimi i sypać kwiatki!
           - Fiona... - jęknęła zgodnie pozostała dwójka.
           - No co? Jak się ożenią to się przeprowadzą i będzie tu ciszej. - odburknęła im Fiona, zatrzymując się w pół skoku.
           - Więc módlmy się, aby byli z jakiegoś zakonu. - powiedział chłopiec, wznosząc ręce do modlitwy.
~*~
           - Na waszym miejscu bym się odsunął. - przestrzegł magów Ikuto, gdy kładł dłoń na klamce od swojego mieszkania. - Ona jest w baaardzo złym humorze. Nic się nie stanie jak oberwę, ale was może zabić.
           - Niby czemu miałaby to zrobić? - spytała na pozór spokojna Lucy.
           - Odsuńcie się. - zarządził chłopak i przesunął ich ręką na bok, po czym przeżegnał się. - Inu! - zawołał radośnie uchylając drzwi. Zaraz po tym w ścianę za jego głową wbił się nóż. - Dalej jesteś o to zła?
           - Nie, nie jestem. Jestem maksymalnie zdenerwowana, wkurzona i masa innych brzydkich słów, których nie wypada mówić damie.
           - To ty jesteś damą?! - zażartował chłopak, co okazało się niezbyt dobrym pomysłem.
           Kolejny nóż poszybował w powietrze i wbił się w jego klatkę piersiową, prosto w serce. Już po chwili chłopak osunął się na ziemię. Wokół niego utworzyła się olbrzymia kałuża krwi, a jedna strużka wypłynęła z jego ust. Jego oczy zmatowiały i utraciły wcześniejsze iskierki zadziorności. Definitywnie był martwy.
           - Masz za swoje! - zawołała Inu, pojawiając się właśnie w drzwiach. Dopiero po chwili zauważyła magów, którzy reprezentowali dość osobliwy obraz. Na przedzie dumnie stała Erza, a po jej bokach trochę z tyłu Natsu i Gray z delikatnym przerażeniem na twarzy i ogromną chęcią zaatakowania różowowłosej. Za plecami Natsu schowała się Lucy a za Erzy, Wendy. - Przepraszam za to. Długo czekaliście?
           - Dlaczego go zabiłaś?! - wydarła się wściekła Erza, a po chwili w jej dłoni zmaterializował się miecz.
           - Weście mnie tak szybko nie uśmiercajcie. - jęknął Ikuto, dźwigając się z ziemi. Po wcześniejszym uderzeniu nie było nawet śladu, jeśli nie liczyć dziury w ubraniu.
           - Jak ty... - zaczął zaskoczony Natsu, wytrzeszczając oczy.
           - Przecież przed chwilą...- spróbował za niego Gray.
           - Myślicie, że czemu wyzywa  mnie od kotów? - zachichotał. - To pamiątka po przodkach, Dziewięciokrotne Ożywienie. Zabij mnie dziewięć razy w ciągu piętnastu minut, jak chcesz się mnie pozbyć.
           - Właśnie, nie będziemy przecież prowadzić interesów na korytarzu. Wchodźcie! - przesunęła się w przejściu wpuszczając Drużynę Natsu do środka, którzy po chwili wahania weszli do środka. Za nimi do pomieszczenia wszedł uśmiechnięty Ikuto, pokazując po drodze pięć palców do Inu.
           Pomieszczenie wyglądało jak typowa męska kawalerka, do której zaczyna wprowadzać się dziewczyna. Kuchnia połączona z salonem o brązowych ścianach i skórzanych, czarnych meblach z pomalowanymi na biało drzwiczkami szafek. Położone na kanapie i fotelach białe poduszki były wyszywane w kocie łapki. Pod jednym z okien stał drewniany barek, wypchany po brzegi Bourbonem. Po lewej stronie były masywne drzwi, prowadzące prawdopodobnie do sypialni. Na oknach i stoliku ktoś ustawił czerwone kwiaty. Jedną ścianę zajmowała szafka, na której poustawiano oprawione w ramki fotografie, różnego rodzaju figurki, oraz kilka książek i odtwarzacz do płyt.
           Lucy przyjrzała się zdjęciom i uniosła ze zdziwienia brew. Wszystkie przedstawiały Ikuto i Inu,  uchwyconych dość komicznie w różnych sytuacjach. Na jednym przerażona dziewczyna zarzucała uśmiechniętemu chłopakowi ręce na szyję w trakcie jazdy kolejką górską, na innym była niesiona przez niego na barana kiedy uciekał przed policją, jeszcze inne pokazywało jak zrzuca ją z mostku na plaży(ku zdziwieniu Lucy cały czas w czapce i długich spodniach), a na innym leżał na ziemi gdy ona władczo stawiała stopę na jego plecach.
Wesoła para, nie ma co. - skwitowała w myślach blondynka
           - Usiądźcie, zrobię herbaty. - powiedziała z uśmiechem dziewczyna i skierowała się do kuchni. Nalała wody do białego porcelanowego czajniczka i postawiła go na ogniu. Lekko skrępowani, magowie zajęli miejsca na kanapie. Ikuto rozsiadł się na fotelu niczym król, podpierając podbródek na dłoni. - Co się lenisz?! Idź po resztę rzeczy! - wydarła się na chłopaka, wyciągając kubki z kredensu.
           - Dobra, dobra. - mruknął i otworzył drzwi do sypialni. Kiedy wrócił, dziewczyna rozlewała gościom parujący napój. - Wystarczy? - spytał podnosząc do góry naręcze kartek i kilkanaście piór.
           - Jasne, najwyżej wyślę cię drugi raz. - odpowiedziała mu, gdy kładł stos kartek na stole. - Pierwsze pytanie, które zada wam każdy informator: Skąd to wzięliście? - odłożyła czajnik i wzięła jedną z porcelanowych filiżanek.
           - Pierwsze pytanie od nas, skąd się o tym dowiedzieliście? - spytał Gray.
           - Zrobiłam włam do waszego hotelu. To nic osobistego, zawsze tak robię z klientami Szefcia. - opadła na stojący za nią fotel i założyła nogę na nogę. - Trzeba dbać o interesy, a skoro to leżało na wierzchu...Wasza kolej na odpowiedź. - wzrok wszystkich powędrował do Natsu.
           - Wyłowiłem z rzeki. - odpowiedział lekko zawstydzony różowowłosy. Inu zachichotała.
           - Przepraszam. - zdusiła śmiech. - A tak na serio? - odpowiedziała jej cisza. - Wy tak na serio?
           - Nie mamy powodu by kłamać. - odpowiedziała jej Erza.
           - Więc to dziwne, prawda Ikuto? - spytała dziewczyna narzeczonego, poprawiając czerwoną spódniczkę.
           - Rzadko to mówię, ale masz rację kochanie. - mówiąc to przysiadł na oparciu fotela dziewczyny. Ta jak rzadko kiedy, zignorowała zaczepkę.
           - A co tam jest napisane? - spytała Wendy.
           - To kilka symboli, a właściwie starych run, z których nie da się utworzyć zdań. Po prostu każda coś symbolizuje. W niektórych miejscach muru można je jeszcze zobaczyć. Według legendy miały bronić miasta przed zgubą i zepsuciem. - Inu prychnęła i odstawiła filiżankę na stół.
           - A co znaczą? - dziewczyna obróciła kartkę z runami w ich stronę i wskazała jeden z nich palcem.
           - To darago, czyli smok. - przesunęła na kolejny - To cantar-śpiew, a ten obok to pomoc. Mówi wam to coś? - wszyscy zgodnie pokręcili głowami.
           - A reszta? - spytała Lucy.
           - Symbol smoka powtarza się jeszcze dwa razy. Oprócz tego pojawia się jeszcze ogień, powietrze i rycerz. Reszty nie znam. - zabrała dłoń znad kartki. - Wyjaśniło wam to coś?
           - Nic...Gray, co jest? - spytała szkarłatnowłosa przyjaciela, który wyraźnie pobladł.
           - Śpiew i Smok są obok siebie?
           - Skąd wiesz? - spytała lekko zaskoczona Inu. Ikuto nastroszył z zaciekawieniem uszy.
           - Idiotka! - wrzasnął uderzając pięścią w oparcie kanapy. - Ona naprawdę chce to zrobić!
           - Co zrobić? - spytała Erza.
           - Ta idiotka... - zacisnął mocniej dłoń, aż zbielały mu knykcie. - Ona naprawdę nie wie, w co się pakuje...
           - To ja jestem nierozgarnięta, czy książę nie umie się wypowiedzieć? - spytała Inu Ikuto, zakrywając dłonią usta.
           - Oba. - odpowiedział jej złośliwie.
           - O kogo chodzi, Gray? - spytała Lucy, a chłopak skierował na nią swój umęczony wzrok. - Co ma się stać?
           - Na wschodzie jest taka stara legenda...Drago Cantara, czyli Smocza Zaklinaczka...A moja głupia siostra chce ją doprowadzić do skutku...
~*~
           - Co o nich sądzisz? - spytał Azure, podając Ialli jedną z jego nowych bomb. Wyglądała jak srebrna piłka do tenisa, z czarnym przyciskiem z jednej strony.
           - Jak działa? - spytała czarnowłosa, obracając ją w dłoniach.
           - To impaktówka. Wybuchnie dopiero po dotknięciu jakiegoś przedmiotu. Ma zasięg pięciu metrów.
           - A to? - podniosła kolejną, w kształcie spłaszczonej piłki z trójkątem i przyciskiem na środku.
           - To mina, wybuchnie jak z niej zejdziesz. Idealna na pułapki. - podniósł inną, wyglądającą tak samo ale bez przycisku. - Do tej jest pilot, wybuchnie jak ty naciśniesz.
           - Jak chcesz to potrafisz. - pochwaliła chłopaka dziewczyna. - Co jeszcze masz?
           Nie wierzę, że to mówię ale masz rację. Chłopak się postarał. - wypowiedział się Trevor, wysuwając pyszczek spod długiej, białej szaty swojej właścicielki.
           - Roja nie wrócił, nie mam materiałów na nowe projekty. To wszystko co udało mi się zrobić.
           To nie może wymyślić jakiejś nowej mieszanki albo czegoś z obwodem elektrycznym zrobić?
           - Uprzedzając twoje kolejne pytanie Green, nie mogłem zrobić niczego innego bo mam braki na magazynie. Te tutaj powstały z resztek. Dopóki Roja nie wróci, nic więcej nie zrobię.
           - A coś z obwodem elektrycznym?
           - Mam ci przypomnieć Czasowniki?
           - Punkt dla ciebie. - dziewczyna odłożyła bombę na miejsce. - Na razie muszą nam wystarczyć. Jak skończysz resztę to je zbierz i przyjdź do mnie. Musimy coś załatwić.
           - To znaczy? - dziewczyna uśmiechnęła się mrocznie i pokazała palcem horyzont.
           - Kurs na Hinagiku! - schowany pod tuniką Trevor zawył.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
H: IKUTO-KUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUN!
Dżizas...
K: Może wpuścimy ją na jakąś bombę? Ciszej się zrobi.
Wyślijmy ją do Desi. Obie kochają Ikuto, więc się jakoś dogadają. A jak jakaś jaźń będzie miała ich dość, to zapraszamy. Mamy wolne pokoje w gospodzie Pod odgryzioną głową<za dużo Madoka Magica> I dodatkowo ślę pozdrowienia do nowych czytelniczek: Cichociemnych Hitomi Mokuzai i Juli Banasiak, oraz do komentującej prawie wszystko Hikari.
H: Kto mnie wzywał?!
K: Hikari, nie Higari. Napraw sobie ośrodek słuchu.
H: Dlaczego ty zawsze mówisz jak maszyna?
Informacja specjalnie dla fanek Ikuto: Zaczęłam rysować kolejną porcję artów na ten blog i jest wśród nich Ikuto<szykujcie chusteczki> na gołej klacie. Kiedy wszystkie skończę i dorwę się do skanera, to je wstawię.
H: <ślini się> Goła klata Ikusia...
K: Błagam Higi, nie wyłączaj się znowu.
Leave comment please!

1 komentarz:

  1. Extra! Czytam twego bloga od niedawna a po prostu się w nim zakochałam! :D Piszesz zajebiście! Tak z góry mówię, że chcę by Grey i Natsu zakochali się w Kirze. I żeby ją uwolnili! Pisz, pisz szybciej! Nie mogę się doczekać!

    OdpowiedzUsuń