piątek, 19 lipca 2013

Rozdział 37 Przebudzenie wśród sił wroga

             Liście pobieżnie rosnących na równinie krzaków, wzbiły się w powietrze gdy przebiegało obok nich bóstwo piorunów. Również ptaki, przerażone tą sytuacją, opuszczały swoje kryjówki.
             - Którędy? - spytał, odwracając delikatnie pysk w stronę swojej pasażerki.
             - Wbiegnij na tamtą ścieżkę, później w prawo. - wymamrotała słabo. Bandaż zrobiony na szybko z kawałka koszuli nie powstrzymywał wystarczająco krwawienia, przez co powili traciła przytomność.
             - Dobrze się czujesz? - pytanie Jolta nie miało w sobie nawet krzty życzliwości, jedynie pobieżnie zbierał informacje.
             - Będzie dobrze, ale lepiej się pospiesz. - odpowiedziała dziewczyna, łapiąc mocniej jeden z kolców na jego kołnierzu. Nie zwracała już nawet uwagi, że rani sobie tym dłoń. Bardziej martwiło to Jolta, gdyż wiedział że ciężko mu później będzie usunąć krew z futra.
             - Nie będziesz poganiać mnie, Drugiego Najszybszego Eona! - warknął i puścił się jeszcze szybciej niż do tej pory.
             Krzaki, występujące coraz rzadziej wraz ze wzrostem wysokości, uginały się do ziemi i niemal zostawały z niej wyciągnięte wraz z korzeniami. Jolt biegł tak przez jakiś czas, dopóki jego wrażliwy nos nie wyłapał zapachu człowieka. Położył delikatnie po sobie uszy, sygnalizując tym nadchodzące niebezpieczeństwo. Skręcił ostro w prawo, wchodząc w zakręt prawie bokiem. Po przebiegnięciu kilku mili ukazało im się źródło zapachu, piętnastoletni chłopiec o intensywnie zielonych oczach i brązowych włosach.
             - Dlatego zawsze mówiłaś o nim jak o zwierzęciu obronnym. - powiedział, podnosząc głowę by lepiej obejrzeć zwierzę.
             - Nie mów o mnie jak o zwierzęciu! Mógłbym cię złamać jak gałąź i zrobić z ciebie wykałaczkę!
             - Us-uspokój się, Czcigodny Jolt'cie. - jęknęła dziewczyna na jego grzbiecie. - Co tu robisz, Azure?
             Chłopak sięgnął do kieszeni swego stroju, jednego z tych który noszą tylko wędrowcy, i wyciągnął stamtąd bombę. Nacisnął zapalnik i przygotował się do rzutu impaktówką, która miała w zwyczaju wybuchać dopiero w momencie zderzenia z celem.
             - Odpowiedz mi na kilka pytań.
             - Próbujesz tym grozić? - spytał pogardliwie żółty Eon, po czym wybuchnął śmiechem. Odbijał się od wśród gór echem, płosząc zwierzęta. - Mogę go zabić? - spytał z nadzieją.
             - Ani...mi...się...waż. - odpowiedziała z trudem, zsuwając się z jego pleców. - Co...chcesz wiedzieć?
             - Zdradziłaś nas?
             - Co?
             - Pytam, czy nas zdradziłaś. - jego dłoń mocniej ścisnęła bombę, przez co zbielały mu palce.
             - Czemu miałabym to robić? - spytała z niedowierzaniem Ialla.
             - Nie wiem! Wszyscy twierdzą, że to zrobiłaś!
             - A ty? - spytała płaczliwym tonem, spoglądając na niego smutnymi oczami spod czarnej grzywki. - Wierzysz im?
             Azure zastygł w bezruchu. Jego ciałem wstrząsnęły drgawki, a z twarzy odpłynęła krew. Jego podniesiona do góry dłoń dzierżąca bombę powoli zaczęła opadać, a kciuk wyłączył zapalnik.
             - Nie. - to była jego odpowiedź, przepełniona po części wstydem po części nadzieją. - Ale nawet jeśli to prawda, to czemu cię podejrzewają?
             - Pomylili mnie z kimś. - odpowiedziała mu lekko żartobliwym tonem, puszczając oczko. - Ja i brat wyglądamy właściwie tak samo.
             - Masz brata? - spytał z niedowierzaniem, ale zaraz po tym potrząsnął głową by się otrzeźwić. - Nieważne. Wszyscy mają cię teraz za wroga i spróbują się ciebie pozbyć. Wejście tam, to jak wyrok śmierci! Jak to zrobisz...
             - Azure! - zawołała tonem matki karcącej dziecko. Chłopak od razu zamilkł. - Wiem to. Wiem też co powinnam zrobić. - mówiąc to, skierowała swój wzrok w bok. - Powinnam była już dawno się na to zdecydować.
             - O czym ty... - zaczął chłopak, jednak przerwał mu Jolt.
             - Nie zgadzam się! Nie zezwalam ani nie popieram! Jak to zrobisz, stracę jedyne źródło rozrywki! - ryknął na dziewczynę bóg piorunów. Podniósł jedną ze swoich łap by ją zdzielić, jednak w ostatniej chwili się opamiętał.
             - Azure, prawdopodobnie już się nie zobaczymy. - na uginających się nogach, podeszła do chłopaka i położyła mu dłoń na ramieniu. - Szukasz sposobu na zdjęcie klątwy, tak? Mam dla ciebie wskazówkę, nie wiem czy ci pomoże ale spróbuj. U mnie w kraju była pewna studnia, która ponoć pozwalała zachować wieczną młodość osobie pijącej jej wodę. Strzegą jej Kapłani Ciemnego Ostrza ze świątyni Yami. Znajduje się ona gdzieś na granicy Iceberg i Bellum. Może będą potrafili jakoś odwrócić twój proces starzenia.
             - Green... - nie był w stanie powiedzieć nic więcej. W kącikach jego oczu zaczęły zbierać się łzy, a po chwili po jego lewym policzku spłynęła pojedyncza kropla. Objął swoimi ramionami jej talię, powodując przez chwilę utratę przez nią równowagi. W wyniku tego upadła na kolana, a on razem z nią. - Dziękuję. Nawet nie wiesz jak bardzo.
             Ialla przymknęła oczy i uśmiechnęła się. Ten chłopak naprawdę sprawiał, że traktowała to miejsce jak dom, do którego zawsze mogła wrócić. A teraz traci ten dom.
             - Azure, zrób dla mnie jeszcze jedną, ostatnią rzecz...

***
             Różowowłosa dziewczyna, prowadząca dość dziwną grupkę ludzi, wybiła się w górę z pięty i po wykonaniu salta zniknęła z oczu za wzniesieniem.
             - Przestań się popisywać! - krzyknął za nią kociouchy chłopak, skacząc za nią.
             - Przymknij się i mi pomóż! - huknęła na niego dziewczyna.
             - A tym o co znowu poszło? - jęknął Gray, doganiając ich wraz z Erzą.
             - Ciągnij mocniej! - jęknęła Inu, próbując podnieść metalową klapę, wcześniej przykrytą masą kamieni. Był to celowy zabieg, mający na celu ukrycie starego zejścia do kanałów przed resztą świata.
             - Jakbyś mniej krzyczała, poszłoby szybciej. - mruknął pod nosem Ikuto, by po chwili dostać w tył głowy od swojej narzeczonej. Przełknął kolejną ripostę i pociągnął mocniej klapę, podnosząc ją do góry.
             - Co to jest? - spytała Erza, nachylając się nad otworem.
             - Jedna z dróg. - odpowiedziała zdawkowo Inu, zapinając na przedramionach skórzane ochraniacze z wysuwanymi hakami i doczepionymi do nich cienkimi linkami.  - Kanał jest już suchy, ale bez przewodnika łatwo się zgubić. Nie wspominając o szczurach i innych toksynach. Ciała zmarłych tam więźniów rozłożyły się, bo nikt ich nie wyjmował. Teraz wydzielają toksyczny fetor, jak się go nawdychasz umrzesz. Szczury za to roznoszą jakieś dziwne bakterie, jak cię ugryzą to po tobie. Ale nimi nie trzeba się tak bardzo przejmować, są nadwrażliwe na światło. Jest też kilka dzikich kotów. Jeśli poczują, że młode są zagrożone wydrapią ci oczy. Nie wspominając o licznych pułapkach, które łagodnie mówiąc, niejednego nieźle rozerwały. O czymś zapomniałam?
             - O kulturze osobistej. - mruknął niezbyt dyskretnie kociouchy. Dziewczyna zbyła to wywróceniem oczu i zaczepiła jeden z haków w ziemi. Po upewnieniu się, że nie odczepi się z przyczyn naturalnych, zaczęła opuszczać się w dół po linie. Dzięki ciemnemu ubraniu szybko zniknęła wszystkim z oczu.

 ***

             - Co zrobimy? Co mamy robić mistrzu?!
             Te zdania wznosiły się ponad tłumem ludzi odzianych w białe tuniki. Zapanował wśród nich chaos i przerażenie. Jedna z wyżej postawionych osób, do których zawsze żywiono szacunek, która długie lata musi na niego pracować okazała się zdrajcą. To była rzecz, której nie można zbyć machnięciem ręki i wrócić do sprzeczek w grach.
             - Uspokójcie się wszyscy! - zawołał ich przywódca, wynurzając się z cienia jednego z tuneli. - Trzymajmy się planu, a wszystko będzie dobrze. Proroctwo jest po naszej stronie.
             - Nigdzie nie mogę znaleźć Azure! - krzyknął zdyszany chłopak, wpadając do sali obrad. Jego tunika była obdarta z jednej strony i niemal zmieniła kolor na szary. Niegdyś pomarańczowe końcówki rękawów prawie stały się brązowe od kurzu, przez który prawdopodobnie czołgał się we wszystkich możliwych zaułkach.
             - Dzięki Orange, zajmij proszę swoje miejsce. - powiedział przywódca do chłopaka, a ten z trudem doczołgał się do najbliższej ławy. - Jednak jest tak jak myślałem...
             - Co teraz zrobimy?! - zawołał ktoś w tłumie, a zaraz dołączyły do niego inne, równie desperackie wołania.
             - Towarzysze, zrobimy to co powinniśmy zrobić już dawno. Jedyną przeszkodą była Green, ale skoro wybrała ścieżkę zdrajcy nic nie stoi nam na przeszkodzie! Violet, Aka! Przyprowadźcie dziewczyny!
             - Mamy to zrobić bez mocy Green?!
             - Nie martwcie się! - przywódca podniósł do góry obie ręce. W lewej trzymał ogromny, srebrny kompas, natomiast w drugiej naszyjnik będący wcześniej własnością Gray'a. - Jeśli nadszedł czas, to Srebrne Artefakty nas wysłuchają!

~Alternatywny świat~

             W świecie wypełnionym po brzegi ciemnością, informacja ta odbiła się echem. Mogłoby się wydawać, że jest on pusty ale nie była to do końca prawda. Posiadał on dokładnie jednego mieszkańca, młodą dziewczynę odzianą w fioletowo-różową yukatę. Jej niespotykanej długości włosy ozdobione koralikami, otaczały jej skuloną w kucki postać niczym welon. Niewidzialny wiatr poruszył nimi i wprawił w ruch jej liczne bransolety oraz dzwoneczki w uszach. Kąciki ust delikatnie uniosły się w górę, a dłonie mocniej ścisnęły kostki.
             Czyżby nadszedł już koniec kary? - pomyślała, po czym delikatnie uniosła głowę. Przez chwilę nasłuchiwała, jednak nic nowego nie przerwało trwającej tu od wieków ciszy. - Nie jeszcze za wcześnie...Ale już niedługo świat przypomni sobie. O Mnie. Moim istnieniu. Moich mocach. Moim marzeniu. Już niedługo znowu rozbrzmi Srebrna Pieśń.

Kim jest dziewczyna z alternatywnego świata?
Co takiego planuje Ialla, że nawet Jolt chce ją od tego odwieźć?
Jaki będzie finał dla Kiry i Neco?
Czy autorka ma zamiar już niedługo to wszystko zakończyć?
Odpowiedź w kolejnych rozdziałach! 
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Leave comment please!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz