niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdział 38 Rytuał, a nawet dwa

             - Puść mnie, do ku*wy nędzy, bo wydrapię ci oczy! Słyszałeś pedale?!  Puść mnie!
             Mniej więcej tak przebiegała rozmowa, jeśli można ją tak nazwać, między Neco i prowadzącymi ją ludźmi. Dziewczynie związano ręce i skuto nogi, by nie mogła walczyć. Jeden z mężczyzn ciągnął ją za włosy, chcąc zmusić ją tym do zamilknięcia i przyspieszenia marszu. Straciła ona głos dopiero, gdy weszła do pomieszczenia, w którym zaplanowano rytuał.
Było naprawdę ogromne. Wyciosano je w skale na kształt okręgu, a na środku ustawiono dwumetrowy głaz, pokryty mnóstwem dziwnych wzorów. Wyznawcy przykuli już do niego drobną blondynkę. Jej jasne włosy zasłaniały prawie całą twarz, a na ubraniu widniały ślady żółci. Dodatkowo była nieprzytomna.
             - Kira! - zawołała przyjaciółkę, po czym została popchnięta przez idącego za nią mężczyznę. - Coście jej zrobili?!
             - Nic. - odpowiedział drugi, na co gwałtownie zwróciła głowę w jego stronę. - Sama się tak urządziła.
             - Niech cię...
             - Ruszaj się. - mruknął i pociągnął ją mocniej za włosy. Pod ostrzałem jej morderczego spojrzenia, zaprowadził ją do ołtarza i przykuł jej ręce nad głową. Włosy na chwilę przesłoniły twarz, po czym podniosła głowę i posłała wszystkim obecnym wyzywające i jednocześnie mordercze spojrzenie. Niektórzy ludzie widzieli w nim też rzucone wyzwanie.
             Wyznawcy ustawili się wokół ścian sali i zaczęli recytować słowa, a już po chwili kajdany dziewczyn zalśniły błękitnym światłem. Blondynka podniosła nagle głowę i otworzyła oczy, z których zniknęły tęczówki a źrenice stały się niemal białe. Jej usta zaczęły poruszać się w tym samym rytmie co pozostałych, choć nie wydał się z nich nawet pojedynczy dźwięk.
             Nagle jednak wielkie drzwi od sali zostały zniszczone. Czyjś potężny kopniak wyrzucił większą ich część z zawiasów i posłał resztki oraz drzazgi na wszystkie strony sali, wbijając je w ciała przypadkowych ludzi. Rozszedł się krzyk i kilkoro ze zgromadzonych tam ludzi zaczęło uciekać z krzykiem. Głowa blondynki znowu opadła na klatkę piersiową i na powrót straciła przytomność.
             - Braciszek wrócił! - zawołała jakaś postać przy drzwiach, której nie można było dostrzec poprzez pył. Kiedy opadł, ich oczom ukazał się młody chłopak bez koszuli, o ciemnych włosach i oczach, typowymi dla mieszkańców wschodu.
             - Przesadziłeś. - dodała druga postać; piękna, czerwonowłosa kobieta odziana w zbroję.
             - Demolka! - pisnął radośnie melodyjny głos za jej plecami, należący do młodszej od niej dziewczyny w cukierkowo różowych włosach i ciemnym ubraniu z masą lekkiej broni przy pasku. - Ał!
             - Uspokój się. - jęknął drugi męski głos, po tym jak jego właściciel uderzył otwartą dłonią w głowę młodszej dziewczyny.
             - Brać ich!

***

             Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? - spytał z przestrachem Trevor, siadając na przeciw swojej pani.
             - To najlepsze co mogę zrobić. - stwierdziła z przestrachem dziewczyna.
             Ale...znasz ryzyko, prawda? Wiesz, jak to się może skończyć?
             - Trevor! - zawołała dziewczyna stanowczo, mimo że cały czas wbijała wzrok w swoje kolana. Eevie odruchowo skulił się i położył po sobie uszy. Nieczęsto słyszał jak jego pani podnosi na niego głos.
             Ech, cała ty. - wywrócił oczami, po czym na powrót spojrzał na nią. - Spytam ostatni raz, jesteś pewna?
             Dziewczyna z ociąganiem podniosła głowę. W jej oczach zwierzę dostrzegło jedynie zdecydowanie i determinację, która wystarczyła mu za odpowiedź.
             - Jak tego, że tu siedzę.
             Zwierzę westchnęło i spuściło wzrok. "Mogłem się tego spodziewać" przemknęło przez jego umysł, a na pyszczku pojawiło się coś na kształt półuśmiechu. Zaraz po tym wlepił w nią spojrzenie swoich przenikliwych brązowych oczu, które dzięki uwolnionej przez niego mocy zyskały czerwone obwódki. Ialla odpięła jeden z kolczyków, a ten po chwili zmienił się w zielony kryształ w kształcie łzy, nie większy od piłeczki pingpongowej.
             Łańcuchy przyczyn i skutków, które sprawują pieczę nad wszechświatem z czasem zaczęły się plątać.
             Wykradziony cud, twe pragnienie w grze zwanej życiem...zostaje anulowane.
             Klejnot na dłoni dziewczyny zalśnił jasnym światłem, a po chwili zaczął pokrywać się ciemną substancją i pękać.
             Do zobaczenia, Ialla...

***

             - Znaleźliście ją? - zawołał Gray, sprawdzając twarz jakiejś osoby.
             - Nie. - odpowiedziała mu z drugiego końca sali Erza.
             - Ani my! - odkrzyknęła Inu, bawiąc się kunai'em. Jakiś człowiek wykorzystując jej nieuwagę spróbował się wyczołgać z sali, ale już po chwili jej kunai wbił się w rękaw jego szaty. - A ty gdzie? Oi, ty jesteś tym gościem z ogłoszenia! Nie ruszysz się stąd! Muszę wyremontować łazienkę!
             - Kobiety... - jęknął Ikuto, przewracając oczami. - Ważniejsze, co z nimi? - wskazał palcem, wciąż przykute do skały dziewczyny.
             - Jasna ku*wa... - wyrwało się brunetce. - Co ja pacze?
             - Po prostu je uwolnijmy, nie wyglądają na wrogów. - stwierdziła Erza, odsyłając miecz.
             - Wrogowie naszych wrogów, to nasi przyjaciele. - zanuciła wesoło Inu, po czym z jej lewego nadgarstka wystrzeliła linka i utkwiła w skale pomiędzy kajdanami obu dziewczyn. Już po chwili linka zaczęła się zwijać, a różowowłosa wyciągnęła z sakwy kunai i przecięła jeden z łańcuchów trzymających brunetkę. Odpowiednio szybko odczepiła linkę i dzięki saltu wylądowała z gracją tuż przez ołtarzem, wzbijając mały obłoczek kurzu.
             - Dz-dziękuję - odpowiedziała ze zdziwieniem brunetka, wpatrując się w oswobodzoną dłoń. Na jej nadgarstku dalej kołysała się srebrna bransoleta z kilkoma ogniwami. Alpinistka stanęła po jej prawej stronie i zaczęła majstrować przy zapięciu drugiej.
             - Uciekła, znowu. - powiedział pod nosem Gray, ni to ze smutkiem ni to z rezygnacją. - Chodźcie, nie ma jej tu. - wszyscy zaczęli kierować się do wyjścia, a Erza zgarnęła po drodze przygwożdżonego kunai'em mężczyznę. Ten nie poruszył się ani o milimetr, próbując znaleźć coś w pomieszczeniu.
             - Hej, striptizerze za pięć dolców! - zawołała już oswobodzona brunetka. - Mówię do ciebie zboczeńcu! Amatorze damskiej bielizny! No ku*wa! Odwróć się, Gray Fullbuster!
             Mag lodu zatrzymał się w pół kroku i spojrzał przez ramię w jej kierunku. Brunetka patrzyła na niego z niechęcią i wyższością, jakby była przekonana że jej posłucha. Jej włosy były brudne i posklejane potem, a na czubku głowy splątane w dziwny sposób przypominający rogi. Ubranie pokrywał kurz i brud, a także zostało porwane w kilku miejscach, a na twarzy widniał siniak. Obejmowała ramieniem nieprzytomną blondynkę, która wyglądała o wiele gorzej. Była wychudzona i niezdrowo blada, a ubranie pokrywały resztki wymiocin. Jej włosy, choć o wiele krótsze, prezentowały się równie źle. Jedyną różnicą był brak dziwnych różków na czubku głowy.
             - Ona potrzebuje pomocy. Zanieście ją do Wendy.
             - Skąd...
             - Dowiesz się w swoim czasie. - odparła z demonicznym uśmiechem, przywodzącym na myśl kota.
             - Chodź. - zawołał chłopak przez ramię, po wymienieniu spojrzeń z resztą grupy. Dziewczyna nie ruszyła się nawet o milimetr.
             - Nie mam dość siły by jednocześnie ją nieść i iść. Musisz ją wziąć na plecy.
             Czarnowłosy jęknął, ale podszedł do dziewczyn i zarzucił sobie blondynkę na barana. Nie czuł się z tym najlepiej, co mógł potwierdzić każdy kto spojrzał na jego twarz. Było jasno widać na niej zakłopotanie i delikatny rumieniec.
Wisisz mi przysługę Kircia, twój mąż numer jeden właśnie niesie cię na barana.
             - I-idziemy. - zawołał zakłopotany mag i dołączył do reszty, która starała się mniej lub bardziej powstrzymać śmiech. - Jak masz na imię? - spytał drepczącej obok niego brunetki.
             - Konecomaru Kawaii, ale możesz mi mówić Neco. A to - podbródkiem wskazała na niesioną przez niego dziewczynę - Kira. Ty jesteś Gray, a tam jest Erza. Tej dwójki nie znam. - odpowiedziała zdwakowo, w zbudzając zainteresowanie dwójki magów.
             - Jestem Usuku! - zawołał różowowłosa odwracając się na pięcie w jej stronę, przez co prawie potknęła się o swoją pelerynę. - A ten tutaj to Ikuto. - wskazała kciukiem na kociouchego chłopaka. W głowie Neco coś zaświtało.
             - Tsu...kiyomi? - spytała niepewnie.
             - Skąd wiesz? - spytała ze zdziwieniem i ciekawością Inu, cały czas drepcząc tyłem.
             - Ku*wa mać! Dlaczego to jej się pofarciło?!

***

             Natsu biegł przodem, prowadząc za sobą Wendy i Lucy, cały czas podążając za złapanym tropem. Nad ich głowami okolicę patrolowały Exceedy, próbując dostrzec ewentualne niebezpieczeństwo. Dziewczyny trzymały się już ostatkiem sił, ale Smoczy Zabójca nie wyglądał na kogoś kto się męczy. Bez przerwy podążał za zapachem, który w jego mniemaniu należał do Gray'a.
Pachnie jak Gray, ale jakoś inaczej. Ciekawe czemu?
             - Natsu, jesteś pewny że biegniemy w dobrą stronę?
             - Wątpisz w mój nos, Lucy?
             - Nie, ale tamta dziewczyna mówiła coś o jakimś kanale.
             - No i?
             - Rozejrzyj się? Jesteśmy na górskich równinach!
             - Pani Lucy ma rację.
             - Może musieli zmienić trasę. - odparował niedbale różowowłosy. Gdy trop się urwał, zatrzymał się i rozejrzał. Już po chwili jego napotkały na czyjąś postać, ukrytą za kępką krzaków. - Ktoś tu jest!
             Podszedł do zwiniętej w kłębek postaci i po chwili oniemiał, co nie było częste w jego przypadku. Dziewczyny, które dołączyły do niego w kilka sekund później szybko zrozumiały dlaczego tak się stało.
             - Gray! - zawołał przyjaciela i przewrócił go na plecy. Jednak osobą tą okazał się nie Mag Lodu, a jego niemal lustrzane odbicie. - Zboczeniec...ma biust?
             - Idiota! - Lucy uderzyła Smoczego Zabójcę w tył głowy. - To jego siostra.
             - Co? - chłopak przystawił nos do lustrzanej kopi przyjaciela. - O, faktycznie. Pachną podobnie.
             Wendy tknięta przeczuciem przyłożyła dwa palce do jej nadgarstka. Już po chwili jej oczy rozszerzyły,a dłonie puściły rękę Ialli. By stłumić krzyk, próbujący opuścić jej gardło przyłożyła sobie jedną z dłoni do ust.
             - Co się stało Wendy? - spytała zatroskana Carla.
             - Ona...ona...
             - Wendy? - głos Natsu zaczął przepełniać niepokój. Niebiańska Zabójczyni wzięła wdech i długo wypuszczała z siebie powietrze by się uspokoić.
             - Pani Ialla...nie ma pulsu.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jej! Przebrnęłam przez ten rozdział!
H: Tyle czasu męczyć się nad jednym rozdziałem. Kongratulejszyn.
Pełna współczucia, jak zawsze.
K: Higi! Filc na necomimi przyszedł!
H: NECOMIMI! <biegnie do drzwi odebrać paczkę>
Dzięki Kuroki. Mam nadzieję, że jest zrozumiale i ciekawie...albo chociaż zrozumiale. Może zacznę pisać lepiej po powrocie z wakacji i konwencie...Btw, jedzie ktoś na Omakai? Będę w czarnych kocich uszach biegać za dziewczyną w stroju Raven z Teen Titans<ta peleryna to moje dzieło jak coś> Fajnie będzie jak ktoś z was zagada.
Leave comment please!

2 komentarze:

  1. Rozdział, jak cudownie. ^^ Przeczytałam, ale jak zawsze chciałabym więcej i więcej. Mogłabyś trochę mnie rozpieszczać, łeh. Wracając do tematu, tak się cieszę, że oni się w końcu spotkali. To znaczy drużyna Natsu (tylko, że bez Nastu) i nasze dziewuszki z realnego świata. Co jak bym zrobiła, by być tam razem z nimi. *O*
    Gray wstydzi się nosić dziewczyny na barana? Ojej, a miałam z nim w opowiadaniu takie perwersyjne myśli. >.< No cóż, powoli będzie trzeba chłopaczka uświadamiać.
    Czekam na nowy wpis z niecierpliwością, mimo iż sama dłuższy czas nie piszę. T.T Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze pierwsze roździały były ciekawsze niż następne. Na początku myślałam że będzie tematyka graylu ale jej nie zauważyłam. Fajnie piszesz ale ten blog czytałam z obojętnością.

    OdpowiedzUsuń