sobota, 28 września 2013

Rozdział 39 Przecinające się przeznaczenie

             Jak już wszyscy pewnie wiecie, istnieje nieskończona liczba światów. W jednych, podobnym nam, ludzkie dusze zamieszkują ciała. W innych kroczą obok ludzi w postaci zwierząt, mając odzwierciedlać ich charakter. Są też takie, w których występują oba te przypadki, oraz takie po brzegi wypełnione pustką. Tych ostatnich magowie i naukowcy z różnych wymiarów używali jako więzień lub miejsc do banicji. W jednym z takich światów przebywała właśnie dziewczyna, którą poznaliście w poprzednim rozdziale. Mimo iż jej magia nie ma wpływu na otaczający ją wymiar, potrafi wyczuć zmiany w tym, który był jej domem.
             Na jej twarzy po raz pierwszy od dawna zagościł uśmiech, po czym dźwignęła się na nogi, a w całym pustym świecie rozszedł się dźwięk dzwoneczków. Już po chwili jej nogi i ręce poruszały się w tylko jej znanym rytmie, a brzdęk jej ozdób roznosił się pustym echem. Jeden z jej dzwoneczków oderwał się od bransolety i poszybował w powietrze, by po chwili rozszczepić się na kawałki. Gdy tylko to nastąpiło, dziewczyna przestała się ruszać i spojrzała na miejsce, w którym jeszcze przed chwilą lśnił.
Tylko tyle?

 ***

             Pierwsza z jaskiń wyszła Erza, a zaraz za nią Gray wraz z dziewczynami. Na samym końcu wlekli się Inu i Ikuto, którzy znów kłócili się o jakąś nieistotną rzecz. Szkarłatnowłosa wiedziona przeczuciem, wycelowała miecz w pobliskie krzaki. Chyba każdej osobie wydałyby się podejrzane, gdyż przez cały czas się trzęsły. Dodatkowo dziewczyna zauważyła, że "krzak" śledził ich już od jakiegoś czasu.
             - Kim jesteś?
             Zza osłony z liści wyskoczył młody chłopak, piszcząc i zasłaniając twarz rękoma. Miał ciemnobrązowe włosy i podróżne ubranie, oraz malutki tobołek z całym swoim dobytkiem.
             - Zapytałam, kim jesteś?
             - Ko'sou nein. Darema, ko'sou nein. - odpowiedział błagalnie.
             - A temu co? - burknęła Inu, ciągnąc mocniej sznurem ze swoim "więźniem".
             - Jest z Seven, chyba z południa. Prosi żebyś go nie zabiła. - objaśnił Gray. Na jego widok chłopak błyskawicznie zmienił wyraz twarzy z przerażonego na zaskoczony. - O co chodzi? Znaczy...Rom'ei daka e?
             - Youta...Youta ra...Green...
             - Gray. - poprawił odruchowo chłopak. Brązowowłosy nic sobie z tego nie robiąc, wyjął zza pazuchy kopertę i wyciągnął ją w jego stronę. Ktoś starannie napisał na niej Greiviello Tova Busteriov. Mag Lodu znał to pismo, należało do jego siostry.
             - Ia...
Więc Green ma na imię Ia...Całkiem ładnie. - przemknęło przez umysł Azure.
             - A'la directiona. - odpowiedział w Ishvin, wskazując lewe rozwidlenie. Wcisnął list w dłoń najbliżej stojącej osoby, po czym pognał w zupełnie innym kierunku, znanym tylko jemu.
Brat, którego nie masz, co? Phi, niezły żart...Green...Ia, miło było spędzać z tobą czas. Spotkamy się jeszcze kiedyś, obiecuję! A do tego czasu...żegnaj.
             Malutki oddział patrzył jeszcze przez moment, jak jego sylwetka się oddala. Kiedy stała się niemal niewidoczna, spojrzeli na list w dłoni Erzy.
             - Gray, wiesz co to znaczy? - spytał Królowa Wróżek.
             - Na pewno nic dobrego. - odpowiedział jej zdawkowo, próbując nie pokazywać po sobie emocji. Czarodziejka położyła mu dłoń na ramieniu, próbując pocieszyć. - Chodźcie!
             Po tych słowach skierowali się w stronę wskazanego wcześniej odgałęzienia, nie spodziewając się co mogą tam zobaczyć. Nie uszli jednak więcej niż kilka metrów, gdy usłyszeli znajome głosy. Już po chwili zobaczyli ich właścicieli, kłócących się Natsu i Lucy oraz drepczącą przy nich Wendy wraz z kotami. Przez ramię różowowłosego przerzucony był tobołek szmat, w którym z opóźnieniem czarnowłosy rozpoznał członka swojej rodziny.
             - Erza, trzymaj mnie albo ten debil dostanie po mordzie.
             - Gray... - wzrok Tytani stał się morderczy, a włosy uniosły się. Wszyscy wokół odruchowo wykonali krok w tył. - ...jesteście przyjaciółmi...
             - Ale jego ręka trzyma jej... - wydukał morderczym tonem. Erza słysząc to, zmieniła kierunek swojej złości. W mniej niż sekundę jej okuta w stal pięść pozbawiła równowagi Natsu i zabrała czarnowłosą na swoje barki.
             - Przepraszam, naprawdę przepraszam! Nie wiem za co, ale przepraszam! - biadolił u jej stóp Smoczy Zabójca. Jego ciało było tak płasko położone, że niemal wtapiało się w ziemię.
             W tym samym czasie Ialla zaczęła poruszać palcami u rąk. Jej twarz wykrzywiła się w grymasie bólu, by po po chwili dziewczyna otworzyła oczy. Rozejrzała się po twarzach wszystkich wokół, zatrzymując wzrok dopiero na Gray'u.
             - Gri... - uśmiechnęła się z trudem. - Que tipo de la chica, Gri? Don...donde estamos? Donde esta mama?
             - Ia...Que dices? - głos chłopaka był pełen niepokoju. Stojąca tuż przy nim brunetka dostrzegła nawet, że się trzęsie. - Falso...esta falso...
             - Może ktoś przetłumaczyć?! - wrzasnął Natsu, znajdujący się pod obcasem Erzy.
             - Kira by mogła. - wszyscy odwrócili się w stronę brunetki. - No co? Jest w euro.
             - Ano...kto to jest Kira? I...etto...kim ty jesteś? - spytała nieśmiało Wendy zza pleców Lucy, która starała się ignorować obecną sytuację Natsu.
             - Mówią mi Neco, a Kira to ta tu. - wskazała palcem nieprzytomną blondynkę na plecach Gray'a. - Swoją drogą, to przydałoby się jej leczenie...

***

             Ciemność. To wszystko co była w stanie zobaczyć jasnowłosa dziewczyna. Dawniej weszłaby w nią tylko z choćby odrobiną światła, teraz niemal stała się jej domem. Dawała ukojenie, pozwalała zapomnieć o zewnętrznym świecie.
             Mrok zniknął, niczym ślady na piasku zastąpiony wspomnieniami, tak samo radosnymi jak bolesnymi. Ale to głownie jedno z nich zmieniło dziewczynę.

             Początek lata, boisko szkolne. Dwie dziewczyny rozmawiają. Jedna z nich - drobna blondynka w króciutkich szortach i luźnej niebieskiej bluzce - leży z głową w cieniu z przymkniętymi oczami, druga - brunetka w szarej sukience - opierała się o pień drzewa popijając od czasu do czasu swój napój.
Przy ogrodzeniu pojawił się ciemnowłosy chłopak, o oczach tej samej barwy co blondynka. Przy jego nodze wiernie dreptał czarny wilczur.
             - Hej, dziewczyny! - zawołał opierając się o ogrodzenie z siatki, a jego pies podążając za nim, wykonał dokładnie to samo. Chłopak położył dłoń na głowie zwierzęcia.
             - Idź sobie. - burknęła blondynka. - Ja tu śpię.
             - Jesteś dla niego zbyt wredna Kiara. - zganiła ją brunetka, spoglądając ukradkowo w stronę chłopaka.
             - To mój brat, mogę go ganić jak chcę. - dźwignęła się z jęknięciem do pozycji siedzącej. - O co chodzi?
             - Kumpel organizuje mała imprezkę, a mamy za mało dziewczyn by nas szanowano.
             - Zawieziesz nas tam i z powrotem?
             - Co?
             - Jak to obiecasz, to rozważę twoją prośbę, Troy...

             - Oi! Obudź się!
             Tajemniczy, ale jednocześnie znajomy głos nałożył się na głos jej brata. Ten od zawsze znany oddalił się, wraz z jego twarzą, a oczy jakby nieświadomie się otworzyły.Pochylał się nad nią chłopak o równie ciemnych włosach co jej brat, jednak o zupełnie innych oczach. Były bardziej skośne i  dużo ciemniejszej barwie. Kiedy dotarła do niej świadomość, że wszystko było tylko snem odzyskała swoją werwę.
             - Niezły cosplay.
             - Hę?
             - Kira~! - na jej szyję rzuciła się brunetka. - Nie strasz mnie tak znowu! - wrzasnęła po chwili potrząsając nią gwałtownie, podczas gdy blondynka rozglądała się półprzytomnie.
             - Miałam dziwny sen...coś nas wessało przez podłogę w kuchni, a potem trzymało w crossoverowym więzieniu. To było straszne, widziałam żeńskiego Gray'a...
             - Kira, to nie był sen. - brunetka pomachała dłonią przed twarzą przyjaciółki. - Widzisz? Narysowana.
             Blondynka przez chwilę przetrawiała tę informację, po czym błyskawicznie podniosła się i zaczęła oglądać każdy kawałek ciała. Palce, łokieć, dłoń, bluzkę, brzuch, stopę w czarnej skarpetce, kosmyk włosa...
             - A...a...a...AAAAAAAAAAAAAAAAAAaaaaaaaaaaaaAAAAAAAAAAAAAAaaaaaaaaaaaaaaa!
             Krzyk jaki z siebie wydała był na tyle głośny, że przepłoszył z okolicy wszystkie stada ptaków. Znajdujące się najbliżej niej osoby zasłoniły uszy, oprócz Ikuto, który położył je po sobie a potem przycisnął dłońmi, choć i tak na niewiele się to zdało. Kiedy napad histerii minął, każdy z obecnych odczekał kilka sekund, zanim odsunął ręce.
             - To się nazywa siła przebicia. - mruknęła Inu, odczuwające lekkie skutki ogłuszenia.
             - CO MÓWISZ?! - wrzasnął jej do ucha Ikuto, który najbardziej ucierpiał za co winę ponosił jego wrażliwy słuch. Było to przyczyną wywołania między nimi kolejnej kłótni, po raz pierwszy nieświadomie z obu stron.
             - Spokojnie, tylko spokojnie. To się da jakoś logicznie wytłumaczyć. Każdą rzecz można logicznie wytłumaczyć. JESTEM NARYSOWANA! Grh, opanuj się Kira! Spokój, tylko on cię uratuje. Jestem w cholernym anime! Ogarnij się...
             - Zostawcie ją, za jakieś góra dwie godziny wróci do normy. - uspokoiła wszystkich Neco, perfekcyjnie ignorując wszystko co się wokół niej działo.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Yatta! Nareszcie napisałam ten rozdział! Ufff! Myślałam, że nigdy tego nie zrobię...
H: Bo oglądanie Hakuoki to baaaaardzo wyczerpujące zajęcie.
K: Nie bardziej niż obie serie Naruto, Sola i Attack on Titan.
Ani słowa więcej o AoT! <dreszcz> Włączam kwejka - Shingeki, jadę na konwent - Shingeki, włączam Youtuba - w polecanych 3 filmiki z Shingeki, idę do szkoły - leci Guren no Yumiya, włączam dziś demotywatory i co widzę? No zgadnijcie?
H&K: Attack on Titan?
Tak! Screen z kapralem i Erenem i podpis o dawaniu wpie*dolu! Ludzie, ja się boję lodówkę otworzyć, bo jeszcze mi Sasha stamtąd wyjdzie! Nie wchodzę do łazienki, bo boję się że zobaczę Kaprala myjącego mi kibel!
K: <wraca do kąta rysować chibi-kaprala>Hmm...
H: <wraca przed kompa szukać dziwnych komiksów z kapralem> Współczuję...
A tak w ogóle, czy twórcy nie mają uczuć? <deprecha> Marco...nie żyje...Petra...nie żyje...<deprechax2> Petra...Miałaś się hajtnąć z kapralem...Miałaś być jedyną osobą, która potrafi mu zmienić wyraz twarzy...Miałaś sprawić, że się zarumieni! Stop, zagalopowałam się...
H: No ja myślę.
A tak właściwie, to dlaczego Erena znowu zżarło?
K: Bo Death Note Isayamy szwankuje?
H: O.O Ty masz poczucie humoru?!
<deprechax3> Petra...
Ps.: Maturalna klasa to nie jest jednak tak fajna sprawa jak mówią<H: Zwłaszcza jak masz panią od matmy, która straszy całe miasto i nie, to nie przenośnia> więc nie wiem jak często uda mi się coś dodać i napisać. Od razu za to przepraszam.
Ps2.: Podjęłam wyzwanie cosplay'owe, więc proszę wspierajcie mnie. Jak się uda, to będę na Mokonie biegać jako królowa Yandere aka Yuno Gasai.
Ps3.: To może być głupie, ale może mi ktoś powiedzieć jak w końcu Kapral ma na imię, Rivaille czy Levy?
Leave comment please!

1 komentarz:

  1. Ojej, ojej...w końcu zebrałam się w sobie i wracam do komentowania. Wybacz, że tyle czasu tego nie robiłam, lecz za nim przyszła nauka był znany zapewne wszystkim leń i po przeczytaniu wielką trudnością stawało się zjechanie na sam dół strony. Jednak wrócę do tematu... Rozdział prawdę mówiąc krótki, lecz rozumiem, że matura to nie przelewki. Taak i mówi to osoba będąca dopiero w pierwszej klasie technikum. T.T Trzymam kciuki, szczególnie przy jakże miłej nauczycielce matematyki. ^^
    I ponownie wracając do tematu... Rozbawiła mnie reakcja Kiry. Ja bym niemal od razu otrząsnęła się z szoku widząc klatkę Graya tak blisko. *O* Nasz kochany Natsu już nie pierwszy, jak i niestety nie ostatni raz miał bliskie spotkanie z pięścią Tytani. Jednak tym razem stanę po stronie czerwonowłosej. Rączki przy sobie!~ I nie uwierzę, że przypadkiem tam zawędrowały. xD
    A teraz troszkę na temat związany z informacjami pod rozdziałem. *Odkaszluje* na prawdę robisz cosplay? Tak serio, serio? O w mordę, ja~chce~to~zobaczyć~
    Post był pisany dość dawno, więc jestem ciekawa, czy pomysł się udał. Ah, i w dodatku Yuno z obłędem w oczach i brudną od krwi siekierką. Cud, miód!
    Na tym skończę ten *chaotyczny* komentarz i lecę czytać dalej. Pozdrawiam serdecznie. :*

    OdpowiedzUsuń